Zobacz ten artykuł na Liturgia.pl » Święte Triduum PaschalneMichał Pac OP Gdy świętujemy, podkreślamy to przez lepsze jedzenie, biały obrus, bardziej uroczyste ubranie i symbole związane z danym świętem. Z największą liczbą gestów i symboli spotykamy się przy wydarzeniach najważniejszych w naszym życiu: narodzinach, zaślubinach i śmierci. Każda Eucharystia, a zwłaszcza liturgia Świętego Triduum Paschalnego, odnosi nas do rzeczywistości najbardziej fundamentalnej: męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa Pana, dzięki którym my również przezwyciężymy śmierć i wraz z Chrystusem zmartwychwstaniemy. Stąd też ta najświętsza z liturgii jest tak pełna gestów i symboli, które spróbuję pokrótce opisać. Liturgia Świętego Triduum Paschalnego jest jedną całością. W niniejszym tekście dzielę ją na poszczególne dni tylko i wyłącznie dlatego, aby wygodniej się go czytało. O jedności poszczególnych celebracji świadczy to, że czwartkowa i piątkowa liturgia nie kończą się błogosławieństwem. Następuje ono dopiero po Wigilii Paschalnej wraz z uroczystym: „Idźcie w pokoju Chrystusa. Alleluja, alleluja!” (jeżeli rezurekcja jest w nocy, zamiast tego udziela się błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem na jej zakończenie). W istocie Triduum Paschalne trwa nieprzerwanie od Mszy Wieczerzy Pańskiej w wieczór wielkoczwartkowy, aż do Nieszporów Uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego w Niedzielę Wielkanocną wieczorem – a więc trzy pełne doby (Triduum oznacza trzy dni). Wielki Czwartek – Msza Wieczerzy Pańskiej Zanim zaczniemy przyglądać się symbolom i gestom, które są obecne, warto zwrócić uwagę na to, czego nie ma. Może nam się zdarzyć, że wchodząc do kościoła na Mszę Wieczerzy Pańskiej, z przyzwyczajenia przyklękniemy przed tabernakulum. Tymczasem tabernakulum jest puste, o czym świadczy zgaszona wieczna lampka. Jest tak po to, aby wszyscy uczestnicy wielkoczwartkowej liturgii mogli przyjąć Komunię Świętą z chleba konsekrowanego na tej właśnie Eucharystii. To sprawia, że znak spożywania jednego chleba i picia z jednego kielicha staje się bardziej czytelny. Wszyscy, wraz z Jezusem i Apostołami, uczestniczymy w Ostatniej Wieczerzy; Chrystus teraz wydaje za nas swoje Ciało i swoją Krew, które teraz spożywamy. Zresztą tak samo powinno się czynić w czasie każdej Eucharystii: udzielać Komunii z chleba właśnie konsekrowanego, a nie z tabernakulum. Dobrze by też było, gdyby w Wielki Czwartek wszyscy wierni otrzymali Komunię Świętą pod dwiema Postaciami, albowiem to dziś właśnie Jezus mówi: „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy”, ale także „Bierzcie i pijcie z niego wszyscy”. Warto zastanowić się tu nad dwiema sprawami. Przyklęknięcie przed pustym tabernakulum (jeśli nam się zdarzyło) powinno nam dać do myślenia, jak wiele gestów czynimy w liturgii machinalnie i bez zastanowienia, i zaprosić nas do tego, aby czynić te gesty bardziej świadomie, zdając sobie za każdym razem sprawę, kim jest Ten, przed którym padamy na kolana. Po drugie, puste tabernakulum przypomina nam, że obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, która być może często nam spowszedniała, nie jest wcale czymś oczywistym – jest darem i łaską. Msza Wieczerzy Pańskiej nie różni się bardzo od zwykłej Eucharystii. Po raz pierwszy, po wielkopostnej przerwie, zaśpiewamy hymn Chwała na wysokości Bogu (nota bene: jest to bardzo stary hymn – wiadomo, że był śpiewany już w IV wieku). Będą nam towarzyszyć dzwony i organy, które od tego momentu zamilkną i zagrają ponownie (wraz z dzwonami i innymi instrumentami) podczas Wigilii Paschalnej, również w czasie Chwała na wysokości Bogu. Zrezygnowanie z gry na instrumentach jest oczywiście wyrazem powagi i smutku, które towarzyszą Męce i Śmierci Pana Jezusa. Charakterystyczny dla Mszy Wieczerzy Pańskiej jest obrzęd Mandatum (łac. Przykazanie – od antyfony: „Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem”, którą można wtedy śpiewać). Gest ten pojawił się w liturgii Wielkiego Czwartku już w VII wieku, chociaż jest o wiele starszy (w liturgii chrzcielnej występował od w IV wieku, potem zaniknął). Synod w Toledo (694 r.) przypomina kapłanom o obowiązku sprawowania tego obrzędu i grozi nawet ekskomuniką (trwającą 2 miesiące) tym, którzy go zaniedbują. Chwilę wcześniej słyszeliśmy fragment z Ewangelii wg św. Jana mówiący o tym, jak Chrystus obmywa nogi swoim uczniom. Teraz główny celebrans, który sprawuje liturgię in persona Christi (łac. w osobie Chrystusa), obmywa nogi dwunastu mężczyznom. Gest ten mówi nam, że istotą ustanowionej przez Chrystusa Eucharystii, w ogóle istotą naszej wiary, jest miłość („Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.”). Polega ona na byciu dla siebie nawzajem sługami, tak jak Pan Jezus był sługą dla swoich uczniów. Nie jest jednak tak, że kapłan „odgrywa” scenę z Wieczernika. Liturgia to nie tylko pamiątka, wspomnienie tego, co się wydarzyło. Liturgia to uobecnienie. W sposób liturgiczny, symboliczny, może nawet mistyczny jesteśmy obecni w Wieczerniku, a Chrystus, którego kapłan uobecnia, obmywa nam nogi i daje nam swoje Ciało i Krew. Trzeba nam się tu odwołać do jednego z kluczowych pojęć liturgicznych, jakim jest anamneza (gr. anamnesis, hebr. zikkarion), czyli „pamiątka uobecniająca”. Trudno jest oddać znaczenie tego słowa w języku polskim i we współczesnej mentalności. Żydzi gromadzą się w noc paschalną na seder (nabożeństwo domowe, ucztę upamiętniającą ów posiłek spożyty w noc wyjścia z Egiptu, opisany w dzisiejszym pierwszym czytaniu), w czasie którego najmłodszy członek rodziny pyta ojca: „Czym ta noc różni się od wszystkich pozostałych?”. Wtedy rozpoczyna się opowieść o tym, jak Bóg wyprowadził przodków naszych z Egiptu. Ale historia przodków staje się coraz bardziej opowieścią o tym, co uczynił Bóg dla mnie podczas mojego wyjścia z Egiptu. Pobożni Żydzi mają czuć się tak, jak ich przodkowie; jakby to oni sami, w tym pokoleniu, zrzucili kajdany niewoli. Historia się uobecnia, a my w niej uczestniczymy. Podobnie jest z przeżywaniem przez nas liturgii Świętego Triduum Paschalnego. To nie tylko wspomnienie historii ostatnich ziemskich dni Jezusa, która się naprawdę wydarzyła dwa tysiące lat temu. To, co wtedy raz miało miejsce, poprzez liturgię dzieje się dzisiaj, a my w tym uczestniczymy. Celebrując święte tajemnice tych trzech świętych dni, rzeczywiście (choć w sposób liturgiczny, symboliczny, może mistyczny) jesteśmy wraz z Panem Jezusem i Apostołami w Wieczerniku, idziemy za Chrystusem do Ogrójca, towarzyszymy Mu podczas Męki, rzeczywiście stajemy, wraz z Matką Bożą, św. Janem i niewiastami pod Krzyżem na Golgocie, składamy ciało Pana do grobu, aby wreszcie, wraz z Marią Magdaleną, zobaczyć pusty grób i rzeczywiście spotkać Zmartwychwstałego. Kto choć raz przeżyje Triduum sprawowane z troską o piękno liturgii i śpiewu, w modlącej się pobożnie wspólnocie Kościoła, ma szanse rzeczywiście tego doświadczyć. Choć tamte wydarzenia dokonały się kiedyś jeden, jedyny raz, my dzisiaj rzeczywiście w nich uczestniczymy. I nie są to tylko emocje (które również są ważne w naszym spotkaniu z Bogiem), ale prawdziwe doświadczenie wiary. Tak bym próbował, najlepiej jak potrafię, wytłumaczyć, czym jest anamneza – „pamiątka uobecniająca”. W tym właśnie kluczu należy rozumieć owo dzisiaj, które wypowiada kapłan w Wielki Czwartek w słowach I Modlitwy Eucharystycznej (Kanonu Rzymskiego), mówiąc „On to w dzień przed męką za zbawienie nasze i całego świata, to jest dzisiaj,wziął chleb w swoje święte i czcigodne ręce…”. A my w tym rzeczywiście uczestniczymy… To, co dzieje się przez kolejne dni Świętego Triduum Paschalnego i w czym bierzemy udział, podążając za Jezusem od Wieczernika, przez Mękę i Krzyż, aż do pustego grobu, dokonuje się w każdej Eucharystii. Tyle tylko, że niejako „zagęszczone” – zamiast trzech, pełnych symboli, dni, jest zaledwie kilkadziesiąt minut zwyczajnej Mszy Świętej. Aby zobaczyć w nich całą pełnię symboliki i doświadczyć obecności Chrystusa, trzeba się znacznie uważniej wpatrywać. Głębokie przeżycie liturgii Świętego Triduum Paschalnego pomaga lepiej uchwycić sens Eucharystii i piękniej, z większą wiarą, w niej uczestniczyć. Msza Wieczerzy Pańskiej kończy się przeniesieniem Najświętszego Sakramentu do kaplicy adoracji (tzw. ciemnicy, choć obecnie Mszał Rzymski nie używa już tej nazwy). Pierwsze wzmianki o tym obrzędzie pochodzą z ok. VII wieku. Chodziło o przechowanie Świętych Postaci do Komunii w Wielki Piątek. Pobożny lud zaczął ozdabiać miejsce przechowywania i tak powstała ciemnica. W czasie procesji przeniesienia śpiewa się, stosunkowo młody, bo pochodzący zaledwie z XIII wieku, hymn św. Tomasza z Akwinu Pange lingua gloriosi, czyli Sław języku tajemnicę (którego dwie ostatnie zwrotki, rozpoczynające się od słów Przed tak wielkim Sakramentem, doskonale wszyscy znamy). Można też, zamiast milczących teraz dzwonków, użyć kołatek – zwyczaj ten sięga czasów karolińskich. Po zakończeniu liturgii następuje tzw. obnażenie ołtarza (łac. denudatio altaris). Codzienna, czysto praktyczna czynność zdjęcia obrusa z ołtarza, w tym świętym czasie nabrała znaczenia symbolicznego i stała się alegorią opuszczenia Jezusa przez uczniów i odarcia Go z szat. Należy także wynieść z kościoła krzyże, a te, które pozostały – zasłonić. Wielki Piątek – Liturgia Męki Pańskiej Zgodnie ze starożytną tradycją Kościoła w Wielki Piątek nie celebruje się Eucharystii. Liturgię Męki Pańskiej należy sprawować po południu, około godziny 15, chyba że racje duszpasterskie przemawiają za późniejszą porą. Czerwony kolor szat liturgicznych jest nie tyle kolorem męczeństwa, ile królewskiej purpury. Chrystus jawi się nam bowiem jako Pan królujący z drzewa Krzyża. Czytany dziś opis Męki Pana naszego Jezusa Chrystusa według św. Jana nawiązuje do obrzędu koronacji królów izraelskich. Liturgia rozpoczyna się od wejścia asysty w całkowitej ciszy. Ołtarz jest obnażony: bez obrusa, krzyża i świeczników. Celebrans pada na twarz, a wszyscy obecni w kościele klękają. Ten gest prostracji (łac. prostratio) zachował się, oprócz liturgii Wielkiego Piątku, jedynie podczas Mszy święceń, a także podczas składania profesji w niektórych zakonach. Celebrans podchodzi do miejsca przewodniczenia i bez żadnego wstępu rozpoczyna modlitwą, po której następują czytania mówiące o Męce Jezusa (z Księgi Proroka Izajasza i Listu do Hebrajczyków) oraz, jak to już zostało powiedziane, Pasja według św. Jana. Stanowi ona centralny element liturgii Słowa i dlatego bardzo godne polecenia jest jej zaśpiewanie, co dodaje celebracji piękna i głębi. Charakterystyczna dla liturgii Wielkiego Piątku jest uroczysta modlitwa powszechna (łac. Orationes sollemnes), którą śpiewa na przemian diakon i celebrans. Obecny tekst w dużej mierze pochodzi z VIII wieku, ale nawiązuje do normalnego formularza modlitwy powszechnej używanego w Rzymie już ok. 450 roku. Wezwań jest dziesięć: za Kościół święty, za papieża, za wszystkie stany Kościoła, za katechumenów, o jedność chrześcijan, za Żydów, za niewierzących w Chrystusa, za niewierzących w Boga, za rządzących państwami oraz za strapionych i cierpiących. Budząca kontrowersje była modlitwa za Żydów (łac. pro perfidis Judaeis), która pojawia się po raz pierwszy pod koniec VI wieku. Z czasem (VIII w.) dołączono do niej wskazanie o pomijaniu wezwania klęknijmy (stosowanego przy pozostałych modlitwach), tłumacząc, że skoro Żydzi klękali przed Jezusem, szydząc z Niego, to chrześcijanie nie mogą tego czynić (w Ewangelii klękali rzymscy żołnierze, a nie Żydzi). Mszał potrydencki nakazuje także pomijać wezwanie módlmy się oraz Amen. Pominięcie przyklęknięcia i samo sformułowanie modlitwy (zwł. słowa perfidia i perfidis) były powodem słusznego oburzenia Żydów. Pius XII wprowadził przyklęknięcie, zrównując modlitwę za Żydów z innymi modlitwami, a bł. Jan XXIII nakazał wykreślić słowa perfidia i perfidis. W obecnym Mszale modlitwa za Żydów została zredagowana w sposób pozbawiony całkowicie jakiegokolwiek antysemickiego wydźwięku. Niestety została ona błędnie przetłumaczona na język polski. Mamy w niej sformułowanie: „lud, który niegdyś był narodem wybranym”, co jest teologicznym błędem, gdyż Izrael nadal jest narodem wybranym. W łacińskim oryginale jest użyte teologicznie poprawne sformułowanie: „populus acquisitionis prioris”, czyli „lud pierwszego wybrania”. Można mieć nadzieję, że kiedy zostanie wreszcie przetłumaczone na język polski nowe, trzecie wydanie Mszału Rzymskiego (2002 r.), błąd ten (nie jedyny zresztą) zostanie poprawiony. Jednym z najważniejszych elementów Liturgii Męki Pańskiej jest adoracja Krzyża. Początki tego obrzędu sięgają IV wieku, kiedy zostały odnalezione przez cesarzową Helenę relikwie Krzyża Świętego. W czasie liturgii sprawowanej w Jerozolimie (potem także w kościele św. Krzyża Jerozolimskiego w Rzymie), wierni przychodzili, aby ucałować i adorować drzewo Krzyża. Obecnie obrzęd ten można rozpocząć w dwojaki sposób: albo poprzez przyniesienie do ołtarza zasłoniętego Krzyża i stopniowe odsłanianie go przy trzykrotnym śpiewie antyfony Oto drzewo Krzyża (ta forma wiąże się ze zwyczajem powstałym w IX wieku w północnej Francji), albo poprzez wnoszenie odsłoniętego Krzyża i ukazywanie go (również przy śpiewie antyfony Oto drzewo Krzyża) przy wejściu do kościoła, na jego środku i przy ołtarzu. Antyfony Oto drzewo Krzyża (łac. Ecce lignum Crucis), prawdopodobnie przejętej z liturgii bizantyjskiej, używano już w VIII wieku, a od IX wieku powtarzano ją trzykrotnie, śpiewając za każdym razem na coraz wyższym tonie. Inne stare śpiewy charakterystyczne dla adoracji Krzyża podczas wielkopiątkowej liturgii to: Trishagion oraz Improperia. Pierwszy z nich – Trishagion (z gr. tri – trzy i hagios – święty; trzykroć święty), to znane nam: „Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami” (gr. „Hagios o Theos, Hagios Ischyros, Hagios Athanatos, eleison”). Po raz pierwszy został poświadczony oficjalnie podczas Soboru Chalcedońskiego (451 r.). Drugi śpiew, tzw. Improperia (dosł. narzekania, wyrzuty; od łac. impropero – czynić wyrzuty), to znana dwunastozwrotkowa pieśń: Ludu, mój ludu. Nazwa Improperia pochodzi z XI wieku, sama pieśń (choć w nieco innej formie) przynajmniej z IX wieku, a jej pierwowzorów można szukać w liturgii hiszpańskiej (VI w.) i kazaniach Asteriusza Sofisty (I poł. IV w.). Uczestnicy liturgii oddają część Krzyżowi Świętemu przez przyklęknięcie lub, zgodnie z miejscowym zwyczajem, np. przez ucałowanie. Nawet jeśli jest bardzo dużo wiernych, zabronione jest adorowanie więcej niż jednego Krzyża, gdyż zacierałoby to jasność i czytelność znaku (jeden jest Krzyż, na którym umarł Chrystus Pan). W takiej sytuacji, po oddaniu czci Krzyżowi przez część wiernych, kapłan podnosi go przed ołtarzem, wierni zaś adorują go przez jakiś czas w milczeniu. Czas na osobiste uwielbienie Krzyża będzie po zakończeniu liturgii, kiedy zostaje on wystawiony do adoracji; tak też będzie również przez całą Wielką Sobotę. W pierwszych wiekach w Wielki Piątek, ponieważ nie sprawowano Eucharystii, nie udzielano też Komunii Świętej. Później jednak (od VII w.) pragnienie przyjęcia Ciała i Krwi Pańskiej również w ten dzień, spowodowało dołączenie tego obrzędu, stopniowo coraz bardziej rozbudowywanego. Komunii udzielano pod dwiema Postaciami, z chleba i wina konsekrowanych podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, przechowywanych początkowo w zakrystii, a potem w tzw. ciemnicy. Od XIII wieku, celem podkreślenia Komunii wielkanocnej, wierni nie przyjmowali Komunii w Wielki Piątek (przyjmował Ją tylko celebrans). Dopiero reforma Triduum Paschalnego w 1955 roku przywróciła Komunię Świętą dla wszystkich. Ostatni obrzęd Liturgii Męki Pańskiej to przeniesienie Najświętszego Sakramentu do Grobu Pańskiego (dziś także można użyć podczas niego kołatek). Jest to zwyczaj sięgający X wieku, mający wyrazić nasze uczestnictwo w pogrzebie Jezusa. Początkowo „grzebano” krzyż owinięty w płótno. W niektórych jednak miejscach (w Polsce, Bawarii i Austrii) składano do Grobu również konsekrowaną Hostię. Od XVI wieku w Polsce umieszcza się w Grobie tylko Najświętszy Sakrament, Krzyż natomiast pozostaje na zewnątrz do uczczenia przez pocałunek. Monstrancja przykryta jest welonem symbolizującym całun, w który owinięte było Ciało Pana Jezusa. Jest on zarazem zasłoną skrywającą tajemniczość wydarzeń Wielkiej Soboty. Aż do rozpoczęcia Wigilii Paschalnej przyklękamy przed Krzyżem, adorujemy Najświętszy Sakrament w Grobie Pańskim, tabernakulum natomiast cały czas pozostaje puste (unikamy więc odruchowego przyklękania przed nim). Wielka Sobota Gdy byłem dzieckiem, nauczono mnie na religii, że Wielki Piątek jest jedynym dniem w roku, w którym nie odprawia się Mszy Świętej. A to nieprawda! W Wielki Piątek rzeczywiście nie ma Eucharystii, ale za to jest Liturgia Męki Pańskiej. Natomiast w Wielką Sobotę w liturgii nie dzieje się zupełnie nic (poza Liturgią Godzin), jest ona dniem całkowitej liturgicznej ciszy. „Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg zasnął w ludzkim ciele, a wzbudził tych, którzy spali od wieków. Bóg umarł w ciele, a poruszył Otchłań” (ze Starożytnej homilii na Świętą i Wielką Sobotę). Wigilia Paschalna, którą rozpoczynamy w sobotę wieczorem, liturgicznie nie należy już do Wielkiej Soboty, ale do Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Dlatego w Mszale Rzymskim jest kategoryczne polecenie: „Wszystkie obrzędy Wigilii Paschalnej odbywają się w nocy: nie wolno ich rozpocząć przed zapadnięciem nocy, a należy je zakończyć przed świtem niedzieli.” W kręgach dominikańskich opowiada się anegdotkę o pewnym proboszczu (nie z naszego Zakonu), który miał ponoć rozpocząć, sprawowaną w świetle zachodzącego słońca, Wigilię Paschalną, od słów: „A teraz wyobraźmy sobie, że w kościele jest ciemno.” Tego nie da się sobie wyobrazić. W kościele naprawdę musi być ciemno, aby wnoszenie doń zapalonego Paschału znaczyło to, co rzeczywiście ma oznaczać. Noc Zmartwychwstania Pańskiego – Wigilia Paschalna W Jerozolimie obchody Nocy Zmartwychwstania Pańskiego rozpoczynały się przy Grobie Pańskim. Patriarcha Jerozolimy wchodził do ciemnego Grobu i wychodził z zapaloną świecą. Trudno o bardziej wymowny symbol dla ukazania zwycięstwa Zmartwychwstałego Chrystusa nad ciemnością grzechu i nocą śmierci. A jako że samego momentu Zmartwychwstania nikt nie oglądał i nie potrafimy opisać słowami tego, co się wydarzyło, zatrzymujemy się na symbolach, w nadziei, że są one w stanie wyrazić więcej niż słowa. Symbol zapalonej świecy jest obecny i w dzisiejszej liturgii – do ciemnego kościoła wnosimy zapalony paschał. Ileż taki jeden płomień jest w stanie dać światła! Od niego będziemy zapalać nasze świece, podobnie jak od Zmartwychwstania Chrystusa bierze początek nasze zmartwychwstanie. Każdy, kto zobaczy to światło coraz bardziej rozjaśniające kościół, nie potrzebuje słów, aby zrozumieć, że Pan prawdziwie zmartwychwstał i jest Światłością świata. Zatrzymajmy się jednak najpierw na zewnątrz kościoła, gdzie przy płonącym ognisku (zwyczaj ten pochodzi z pogańskich obrzędów celtyckich), rozpoczyna się liturgia. Po poświęceniu ognia, przyozdabia się paschał znakiem krzyża, alfą i omegą (pierwszą i ostatnią literą alfabetu greckiego) oraz cyframi bieżącego roku, a także pięcioma symbolicznymi gwoździami (pierwotnie były to ziarna kadzidła). Paschał powinien być zrobiony z naturalnego pszczelego wosku. Zrobionemu z parafiny można wybaczyć, ale zdarzające się czasem sztuczne „pseudo-paschały” z wkładem olejowym są przykładem całkowitego braku wyczucia liturgicznego i elementarnego braku gustu. Używanie czegoś takiego przypomina próbę wyrażenia miłości do ukochanej kobiety poprzez ofiarowanie jej bukietu sztucznych kwiatów. Przyozdobiony i zapalony paschał wnosi się procesyjnie do ciemnego kościoła, śpiewając trzykrotnie (przy wejściu, na środku kościoła i przy ołtarzu): „Światło Chrystusa.” Przy drugim wezwaniu zapalamy od paschału nasze świece (nie róbmy tego przypadkiem od własnej zapałki lub zapalniczki), przy trzecim – zapala się wszystkie światła w kościele. Następnie zostaje wyśpiewane Orędzie paschalne, zwane także Benedictio cerei (łac. Pochwała świecy) lub, od początkowego słowa, Exsultet. Z jego obecnie używanym tekstem spotykamy się po raz pierwszy około 700 roku, choć z wielkim prawdopodobieństwem pochodzi on z IV wieku. Nawet jeśli autorem śpiewanego przez nas Exsultetu nie jest, jak chce tradycja, św. Ambroży z Mediolanu (zm. w Wielką Sobotę 397 roku), to wszystko wskazuje na to, że tekst ten pochodzi z północnej Italii lub południowej Galii, a jego kompilator pozostawał pod wpływem św. Ambrożego. Bardzo rozbudowana Liturgia Słowa należy do najstarszych elementów Wigilii Paschalnej. Obecnie używa się dziewięciu czytań: siedmiu ze Starego Testamentu, fragmentu z Listu św. Pawła do Rzymian (tzw. Epistoła) oraz opisu Zmartwychwstania z Ewangelii wg św. Mateusza, Marka lub Łukasza. Czytania mówią o wspaniałym dziele stworzenia i jeszcze wspanialszym dziele odkupienia, o cudownym stworzeniu człowieka i jeszcze cudowniejszym odkupieniu go w Chrystusie. Pomiędzy czytaniami śpiewane są psalmy (oraz inne pieśni ze Starego Testamentu) i odmawiane modlitwy, które doskonale interpretują czytania i ukazują ich wypełnienie się w Chrystusie. Słowo Boże jest czytane „w świetle paschału” – Chrystus staje się jego interpretatorem, najpełniejszym objawieniem i realizacją. Po ostatnim czytaniu ze Starego Testamentu śpiewany jest, przy dźwięku dzwonów, organów i innych instrumentów (jeżeli są), hymn Chwała na wysokości Bogu. Wtedy też zapala się świece ołtarzowe. Po Epistole śpiewa się uroczyste, wielkanocne Alleluja. Trzecią, po Liturgii Światła i Liturgii Słowa, częścią Wigilii Paschalnej, jest Liturgia Chrzcielna. Niemal od początku w Noc Zmartwychwstania Pańskiego udzielano sakramentu chrztu świętego (mówią o tym teksty pochodzące z I poł. III wieku). Później, gdy zaczęto chrzcić niemowlęta, udzielano chrztu krótko po ich urodzeniu. Jednak nadal Wigilia Paschalna jest najodpowiedniejszym czasem dla chrztu dorosłych, którzy zazwyczaj przyjmują wtedy również Pierwszą Komunię Świętą i otrzymują sakrament bierzmowania. Po odśpiewaniu litanii do Wszystkich Świętych (na stojąco, bo w Okresie Wielkanocnym, podobnie jak we wszystkie niedziele, podczas litanii się stoi), błogosławi się wodę chrzcielną. Dokonuje się to poprzez odmówienie modlitwy, w trakcie której wstawia się do wody paschał. Wreszcie udziela się sakramentu chrztu zgodnie z rytuałem (wyrzeczenie się szatana, wyznanie wiary, przyjęcie chrztu, nałożenie białej szaty, zapalenie świecy od paschału) i sakramentu bierzmowania (nałożenie rąk, namaszczenie krzyżmem). Po włączeniu do wspólnoty Kościoła nowych członków, wszyscy obecni odnawiają swoje przyrzeczenia chrzcielne: z zapalonymi (od paschału) świecami w rękach wyrzekają się szatana i wyznają wiarę, a następnie zostają pokropieni przez celebransa dopiero co poświęconą wodą. Modlitwa wiernych kończy Liturgię Chrzcielną, a wraz z przygotowaniem darów rozpoczyna się czwarta część Wigilii Paschalnej – Liturgia Eucharystyczna. Cała liturgia Wigilii zmierza ku Eucharystii, która stanowi szczyt celebracji Misterium Paschalnego. Warto zatroszczyć się o jak najbardziej uroczyste jej sprawowanie. Podczas niej nowo ochrzczeni przyjmują Pierwszą Komunię Świętą. W Polsce (i nie tylko) szczególnie doniosły moment w przeżywaniu wielkanocnej radości stanowi procesja rezurekcyjna. Jest ona uroczystym ogłoszeniem światu Zmartwychwstania Chrystusa i wezwaniem całego stworzenia do udziału w triumfie Zmartwychwstałego. Może się ona odbyć bezpośrednio po Wigilii Paschalnej. Wtedy odśpiewanie hymnu Te Deum laudamus (łac. Ciebie Boga wysławiamy) i błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem kończy wspólną modlitwę. Można też procesję rezurekcyjną odbyć przed pierwszą poranną Mszą, co jednak, jakkolwiek bardziej popularne, liturgicznie jest mniej spójne. Albowiem to już w czasie Wigilii Paschalnej cieszymy się ze Zmartwychwstania Chrystusa i dziwnym się wydaje „zamykanie” Go na kilka kolejnych godzin w Grobie, aby rano znowu „dowiedzieć się”, ze zmartwychwstał. Być może problem by zniknął, gdyby liturgia trwała całą noc, kończąc się przed świtem procesją rezurekcyjną. Obawiam się jednak, że w naszej zachodniej mentalności, całonocne czuwanie byłoby trudne do przyjęcia. Pamiętam jak kiedyś w czasie Triduum Paschalnego modliła się z nami grekokatoliczka – mama jednego z moich współbraci Ukraińców. Po trwającej ponad cztery godziny Wigilii Paschalnej, zapytałem, jak podobała się jej liturgia. Odpowiedziała: „Bardzo piękna, tylko dlaczego taka krótka?” U nich świętowanie Nocy Zmartwychwstania Pańskiego trwa aż do rana… Jak już wspomniałem, Święte Triduum Paschalne nie kończy się wraz z zakończeniem Wigilii Paschalnej, lecz trwa przez całą Niedzielę Wielkanocną, aż do Nieszporów. To jednak zbyt krótko, aby nacieszyć się ze Zmartwychwstania Chrystusa, i dlatego, zgodnie ze starożytnym zwyczajem, świętowanie Wielkiej Nocy rozciągamy na całą Oktawę, aż do białej niedzieli (łac. Dominica in albis), kiedy nowo ochrzczeni zdejmowali swoje białe szaty i zakładali zwykłe ubrania. Nie tylko jednak jeden tydzień, ale całe siedem tygodni Okresu Wielkanocnego, jest czasem radości, o czym mówi nam już św. Atanazy (zm. 373 r.): „Pięćdziesiąt dni od Niedzieli Zmartwychwstania do Niedzieli Zesłania Ducha Świętego obchodzi się z wielką radością jako jeden dzień świąteczny, co więcej, jako «wielką niedzielę»”. Korzystałem z następujących tekstów: – Mszał Rzymski. Skomentuj |