Rzym 2023 (III): o tym, że przewodnikiem trzeba umieć być

Wczoraj zrealizowałem jeden ze swoich stałych punktów w Rzymie, czyli nawiedziłem bazylikę świętych Kosmy i Damiana między Koloseum a piazza Venezia. To jedno z moich ulubionych miejsc w Rzymie.

Tę bazylikę odkryłem poniekąd przypadkiem w ostatnich dniach grudnia 1995 roku, zwiedzając Rzym w czasie przerwy świątecznej. Byłem wtedy na drugim roku studiów licencjackich w anselmiańskim Instytucie Liturgicznym. Na święta Bożego Narodzenia pojechałem do parafii w Abruzzo, a po powrocie wykorzystywałem czas świątecznej przerwy na zwiedzanie Rzymu i poznawanie w nim nowych miejsc. Już nie pamiętam z jakiej konkretnie okazji znalazłem się w pobliżu Koloseum, zobaczyłem nieznaną mi dotąd bazylikę Kosmy i Damiana i pomyślałem, że wejdę i zobaczę co to jest, zwłaszcza, że zimne, szare i pochmurne popołudnie nie zachęcało do spacerowania. Wszedłem i doznałem zachwycenia na widok mozaiki w absydzie. Opisałem tę mozaikę w jednym ze swych pierwszych wpisów blogowych w grudniu 2009 (konkretnie tutaj), ale podane tam linki do fotografii już nie działają. Zamieszczam więc znalezione w internecie zdjęcie:

W centrum jest Chrystus przychodzący na Sąd (w lewej dłoni ma zapieczętowaną księgę). Obecni są także apostołowie Piotr i Paweł, wprowadzający przed Chrystusa patronów bazyliki, czyli Kosmę i Damiana. Po zewnętrznych stronach stoją jeszcze św. Teodor (z prawej) i papież Feliks IV (z lewej), fundator bazyliki. Symboliczny Jordan oddziela ziemię od sfery nieba. Poniżej jest dwanaście owieczek, symbolizujących Kościół, owieczki wychodzą z zasłoniętych filarami symbolicznych miast Betlejem i Jerozolimy i zmierzają do zasłoniętego nastawą ołtarzową Baranka (Chrystus), stojącego na pniu ściętego drzewa – Baranek to różdżka z pnia Jessego (zob. Iz 11,1). Na lewo od prawej dłoni Chrystusa można zobaczyć ptaka feniksa na palmie (sama palma jest zasłonięta łukiem) – palma to znak zwycięstwa, a feniks to symbol Chrystusa zmartwychwstałego. Oprócz tego jest jeszcze powyżej mozaika inspirowana Apokalipsą (wizja liturgii niebiańskiej), ale to zdjęcie już jej nie obejmuje, widać tylko skrawek. Główna mozaika w absydzie jest z VI wieku i jest to przykład mozaiki szkoły rzymskiej, pozostałe mozaiki są o wiek późniejsze i widać w nich wpływ bizantyjski.

Mozaika w absydzie zachwyciła mnie, pozostałem tam na dłużej a teraz ilekroć jestem w Rzymie, zawsze obowiązkowo nawiedzam tę bazylikę. Wczoraj też tam zaszedłem, a że dzień chylił się już ku wieczorowi, postanowiłem pomodlić się nieszporami, potem sobie jeszcze posiedziałem kontemplując mozaikę. W pewnym momencie do bazyliki weszła grupa osób z przewodniczką. Była to grupa z Polski. Polska przewodniczka przemówiła z szybkością godną karabinu maszynowego, prawie na jednym tonie: „Jesteśmy w bazylice Kosmy i Damiana, lekarzy-męczenników. Pierwotnie była to świątynia Romulusa. W V wieku (chyba raczej w VI, ale już mniejsza o to – MZ) budynek przemieniono na bazylikę dedykowaną świętym Kosmie i Damianowi. Bazylika była wielokrotnie przerabiana, wtedy a wtedy dobudowano w niej to a to. W nawach po lewej i po prawej widzimy to i to. Na wprost widzimy mozaikę. Jest bardzo ładna. W centrum jest Chrystus, po bokach święci Piotr i Paweł (Piotr to ten z mniejszą brodą, Paweł z większą), święci Kosma i Damian, święty Teodor i papież Feliks. To wszystko, wychodzimy„. Grupa wyszła, a ja zostałem oniemiały. Co to miało być? To już wszystko? To jest oprowadzanie po bazylice z VI wieku z mozaiką-arcydziełem, jakiej ci ludzie w swoim kraju nie mają szans zobaczyć? A Jordan, palma i feniks? Coś o specyfice tej mozaiki (rzadki przykład zachowanej mozaiki szkoły rzymskiej)? A owieczki z Barankiem poniżej? A liturgia z Apokalipsy? I chociaż dać czas, żeby można było choć chwilę popatrzeć samemu! Nie, nic z tego. Wpaść jak do fast-fooda na hamburgera i wypaść. A jeśli grupa nie miała czasu na więcej, to naprawdę już lepiej wcale tu nie przychodzić, niż wpaść tylko na szybkie zaliczenie i dalej. No i ten ton przewodniczki, zdradzający kompletną obojętność wobec tego, co pokazuje.

No nie, przewodnikiem to jednak trzeba umieć być. Nawet jeśli samego przewodnika nie bardzo interesuje to, po czym oprowadza, to niech w ramach profesjonalizmu zawodowego przynajmniej udaje!

Pamiętam moje wielokrotne zwiedzanie katakumb Pryscylli przy via Salaria. Zaprowadził mnie tam po raz pierwszy wiosną 1995 mój współbrat Shaun z USA, potem kilkakrotnie ja prowadziłem tam różne osoby. Miałem szczęście co najmniej 3-4 razy być tam oprowadzanym przez starą siostrę zakonną, benedyktynkę. Niziutka, drobna, o wysuszonej twarzy, umiała oprowadzać tak, że się zwiedzało z fascynacją. Miało się wrażenie, jakby ona była naocznym świadkiem epoki katakumb. Ja miałem takie wrażenie przy pierwszej wizycie i to samo mówili mi inni, którzy też byli przez nią oprowadzani. No właśnie, to jest praca przewodnika. Ale to trzeba umieć.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....