Rzym 2023 (II): z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu

Tak jak pisałem wczoraj, wybrałem się dziś na godzinę 10 na Boską Liturgię do cerkwi św. Antoniego Egipskiego przy Russicum.

Ostatecznie nie odważyłem się pójść do zakrystii i poprosić o dopuszczenie do koncelebry, zwyciężyła obawa że przez kilka lat za bardzo zapomniałem obrządek i pewnie za dużo będę się mylił. Pozostałem więc w nawie i podczas liturgii włączałem się w śpiew chóru. Szybko jednak okazało się, że moje obawy były, jak to zwykle się zdarza, mocno na wyrost. Kiedy za ikonostasem celebrans zaintonował formułę otwarcia „Blagoslawieno carstwo…”, od razu poznałem po głosie mego znajomego o. Kiryła (wspominałem o nim we wpisie z 17 lutego 2017) i właściwie już pożałowałem swojej ostrożności. Z Kiryłem się znamy od dawna, nie musiałbym się przedstawiać i legitymować, a poza tym on przy ołtarzu nie tworzy napięcia nawet jak ktoś się pomyli ( o ś.p. słynnym o. Robercie Tafcie krążyły legendy, że potrafił ciskać gromami za najmniejszą pomyłkę). Poza nim był jeszcze jeden kapłan w koncelebrze, oczywiście też diakon (młody Amerykanin) i kilku posługujących. Lektorem był wspomniany przeze mnie wczoraj prof. Stefano Parenti, a jego żona, prof. Elena Velkovska śpiewała w chórze. Z Parentim wymieniłem uścisk dłoni krótko przed liturgią, od razu mi powiedział „Ci vediamo dopo” („Widzimy się później”). Od razu wiedziałem, że chwalebna tradycja agapy po liturgii jest podtrzymywana i że jestem na nią zaproszony. Z Eleną przywitałem się zaraz po liturgii, z o. Kiryłem oczywiście też. Powiedział mi, żebym zawsze spokojnie przychodził koncelebrować, za dwa tygodnie chętnie z tego skorzystam (za tydzień chyba nie będę mógł być w cerkwi).

Stefano Parenti z sentymentem wspominał krótki pobyt w Polsce półtora roku temu, we wrześniu 2021. Wraz z Eleną brali udział w orientalistycznym sympozjum w Siedlcach organizowanym przez ks. dra Łukasza Celińskiego (oboje mieli swoje referaty), a częścią sympozjum była także Boska Liturgia w Kostomłotach n. Bugiem. Miałem też radość być na tym sympozjum. Stefano mówił wtedy, że wizyta w Kostomłotach, o których w ramach swej pracy zawodowej oczywiście wiedział od dawna, była jednym z jego życiowych marzeń.

W czasie agapy po liturgii, życzliwie rozmawiając przy kawie espresso, panettone i odrobinie czerwonego wina, pomyślałem, że tworzymy taki mały obraz Kościoła powszechnego. W stosunkowo niedużym gronie byliśmy z różnych krajów i narodów (Rosja, USA, Włochy, Bułgaria, Polska, pewnie jeszcze inne), także takich, które na świecie są podzielone przez historię i geopolitykę, a tu jesteśmy razem zgromadzeni przez Chrystusa w jednym Kościele (fajne choćby to, że w liturgii celebransem był Rosjanin a diakonem Amerykanin). Po prostu spełnia się coś z Apokalipsy: „krwią Twoją nabyłeś dla Boga ludzi z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu, i uczyniłeś ich Bogu naszemu królestwem i kapłanami” (Ap 5,9-10). Z „każdego pokolenia” też, bo byli reprezentanci różnych pokoleń, zarówno seniorzy jak i młodzi, wśród wiernych z nawy a potem na agapie było np. kilkoro młodych Amerykanów. Czyli nie ma co uciekać przed Apokalipsą, dobrze kiedy ona się spełnia.

Jeszcze dwa słowa na temat wpływu pandemii na praktykę Boskiej Liturgii. Pandemia odcisnęła piętno na sposobie udzielania Komunii świętej. W obrządku bizantyjskim udziela się łyżeczką, otrzymuje się cząstkę Ciała Pańskiego nasączoną Krwią Pańską. Oczywiście każdy kapłan umie udzielać nie dotykając łyżeczką ust komunikującego (nawet ja to umiałem, jak odprawiałem w tym obrządku), a wierni też wiedzą jak przyjmować, po prostu szeroko otwierając usta i nie oblizując. Mimo to zobaczyłem dzisiaj jak na skutek pandemii stosuje się specjalny środek ostrożności w postaci osobnej łyżeczki dla każdego komunikującego. Jeden z posługujących stał obok o. Kiryła i miał zapas łyżeczek, dla każdego komunikującego podawał nową łyżeczkę, a użyte odbierał i kładł osobno. Druga rzecz to antidoron, czyli cząstki chleba nie konsekrowanego, złożone przed Komunią na tacy na osobnym stoliku. Normalnie jeszcze powinno być obok naczynie z winem. Po przyjęciu Komunii każdy puryfikuje sobie usta spożywając cząstkę chleba i pijąc z naczynia łyk wina. Po pandemii jest już tylko sam chleb.

Do pandemii ciekawie nawiązał również o. Kirył w homilii. Dziś w rycie bizantyjskim jest niedziela syna marnotrawnego, już w ramach przedpościa. Ewangelia jest Łk 15,11-32 (a 1 czytanie z 1 Kor 6,12-20). Homilia o. Kiryła bardzo mi się podobała. Mówił o naszych życiowych postawach, w których powtarzamy zachowania obu synów. Codziennie rano mamy pokusę syna marnotrawnego, żeby tego dnia żyć po swojemu i zawłaszczać dla siebie jakieś dary Boże. Z kolei starszy syn nie doceniał życia w bliskości ojca. My też często np. lekko sobie traktujemy sakramenty, przyzwyczajeni do tego, że są one zawsze dostępne. Pandemia natomiast pokazała, że mogą nam one być odebrane. Dlatego ceńmy je i bądźmy gorliwi w korzystaniu z nich, dopóki mamy do nich dostęp. Amen. To bardzo ważne słowa i dobrze, że wybrzmiały. Dlatego też powtarzam je w blogowym wpisie, żeby przejęli się nimi też inni, którzy nie słyszeli homilii rosyjskiego kapłana.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....