Przewodnik po Triduum: Misterium Liturgii Wigilii Paschalnej

Liturgia Wigilii Paschalnej, będąca według Augustyna z Hippony (+430) „matką wszystkich świętych wigilii”, jest sprawowana w nocy Zmartwychwstania Pańskiego. Ta celebracja jest szczytem całego Triduum Paschalnego, gdyż zawiera w sobie przypomnienie zbawczego misterium Pana, do którego prowadziła nas Msza Wieczerzy Pańskiej i Liturgia Męki Pańskiej (wraz z ciemnymi jutrzniami i pozostałymi modlitwami brewiarzowymi).

Cały święty obrzęd rozpoczniemy od ciszy, którą zakończyła się Liturgią Męki Pańskiej. Przez pewien czas będziemy jeszcze trwali w ciszy paschalnej. To właśnie ona będzie towarzyszyła kapłanowi i usługującym, którzy będą przybywali do miejsca poświęcenia ognia poza kościołem. Tam bowiem rozpocznie się liturgia światła. Podczas niej dokonane zostanie poświęcenie ognia, podczas którego kapłan powie: Boże, Ty przez swojego Syna udzieliłeś wiernym światła swojej chwały. W tych słowach wyrazimy to, że Chrystus jako Światłość świata (por. J, 8, 12) objawił nam Ojca (por. Mt 11, 27). W ten sposób Apostoł był zdolny powiedzieć, że jesteśmy światłością w Panu (Ef 5, 8). Dlatego właśnie wzywa nas do zbudzenia się, by zajaśniał nam Syn Boży (por. Ef 5, 14). Dzięki tej pobudce jesteśmy zdolni kontynuować naszą modlitwę, prosząc Boga, aby wzbudził w nas wielkie pragnienie nieba. Modlitwa poświęcenia ognia zawiera więc motyw eschatologiczny, gdyż wyraża prośbę o dołączenie wiernych do uczestnictwa w chwale świętych, gdzie Bóg wszystkich oświeca (por. Ap 22, 5). Motyw ten rozebrzmieje w sposób szczególny podczas błogosławieństwa paschału, kiedy kapłan będzie parafrazował słowa Apokalipsy według św. Jana, mówiąc: Chrystus wczoraj i dziś (por. Ap 1, 4); Początek i koniec (por. Ap 1, 8); Alfa i Omega (por. Ap 1, 8); Do Niego należy czas i wieczność (por. Ap 2, 21); Jemu chwała i panowanie przez wszystkie wieki wieków (por. Ap 1, 6). Jeślibyśmy zadali liturgii pytanie, dlaczego tak bardzo ukazujemy potęgę Chrystusa, to wówczas otrzymalibyśmy jasną odpowiedź: dzięki Jezusowi mamy przystęp do Ojca, bo Jego dzieło zbawcze daje nam dostęp do nieba. Nic dziwi więc fakt, że kapłan wkładając do paschału poszczególne gwoździe, mówi: Prze swoje święte rany jaśniejące chwałą niech nas strzeże i zachowuje Chrystus Pan. Jest to niejako rozwinięcie myśli Izajasza, który na długo przed Chrystusem mówił, że w Jego ranach jest nasze zdrowie (Iz 53, 5). Dlatego właśnie tuż przed wyruszeniem procesji będziemy prosili, aby to światło z tej podniosłej świecy oświeciło ciemności naszego umysłu i serca.

Następnie niczym naród Izraelski pójdziemy w procesji za Panem, który nam będzie przewodził, gdyż paschał (nie licząc kadzidła) wejdzie pierwszy do ciemnego kościoła. Wówczas w sposób symboliczny dostrzeżemy skutki zbawienia: światło rozprzestrzeniające się powoli po świątyni, promieniujące na każde z miejsc, to nauka Chrystusa, która stopniowo oświeca narody (por. Łk 2, 32). Trzykrotnie podziękujemy Bogu za to światło, odpalając stopniowo pod świecy paschalnej swoje własne świece, z którymi powędrujemy do ławek. Trzymając te świece w dłoni, będziemy słuchali laudacji na cześć paschału.

Rozpocznie się ona od przywołania mieszkańców nieba: Weselcie się już zastępy Aniołów w niebie. Następnie zostaną wezwani słudzy Boga i dzwony. Dlaczego dzwony? Otóż one są tym przedmiotem, który przypomina Bogu o ludziach (por. Lb 10, 10). Nic więc dziwnego, że wzywamy dzwony głoszące zbawienie w nocy, która stała się czasem zwycięstwa Chrystusa. O tej nocy mówił Psalmista, że zajaśnieje jak dzień (por. Ps 139, 12). W obliczu tak wielkiego misterium diakon, kantor czy kapłan wezwie nas: Raduj się, Kościele święty (…). Ta zaś świątynie niechaj zabrzmi potężnym śpiewem całego ludu. Mamy być bowiem wdzięczni za ten potężny dar Boży (por. Kol 3, 15). Naszą wdzięczność wyrazi ten, kto będzie proklamował orędzie paschalne. To właśnie on nam wyjaśni powód radości i podziękowań – spłacenie długu Adama przez Chrystusa, który stał się duchem ożywiającym (1 Kor 15, 45). Śpiewak doda do tego, że celebracja tej nocy łączy nas z wyjściem Izraelitów z Egiptu i ich przekroczeniem wód Morza Czerwonego. Potem padają fundamentalne dla nas słowa: Nic by nam przecież nie przyszło z daru życia, gdybyśmy nie zostali odkupieni. Nikt bowiem nie wstąpił do nieba od Adama po ostatniego człowieka przed śmiercią Chrystusa, gdyż niebo było zamknięte (por. J 3, 13). Dopiero śmierć Chrystusa otworzyła nam podwoje nieba, o czym sam nas zapewnił (por. J 14, 2). Dlatego mówi się, że wina, którą zaciągnął Adam była szczęśliwa, ponieważ zmazał ją sam Bóg, który nie oszczędził Syna swego, ale Go za nas wydał (Rz 8, 32). Nic więc dziwnego, że całe orędzie zakończy się prośbą o złączenie się światła paschalnego ze światłem nieba, bo śpiewak jest świadomy, że wszystko, co człowiek ma, pochodzi od Najwyższego (por. 1 Kor 4, 7).

O tej prawdzie pouczą nas starotestamentalne czytania mszalne. Już pierwsze z nich powie nam, że całe dzieło stworzenia było czynem Boga (Rdz 1, 1-2, 2). Kościół widzi dokładną analogię między dziełem stworzenia a dziełem odkupienia, spośród których to drugie jawi mu się jako ważniejsze, wznioślejsze i wspanialsze. Dlatego w modlitwie po tym czytaniu poprosimy Boga o zrozumienie tego, że wspaniałe było dzieło stworzenia świata, a jaszcze wspanialsze jest dzieło zbawienia, lub (gdy odczytamy fragment o stworzeniu człowieka) dowiemy się, iż odkupienie było cudowniejsze od stworzenia człowieka. Właśnie dlatego mamy Boga czcić nie tylko wargami, ale i czynami, gdyż nie każdy, który mówi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego (Mt 7, 21). Jakub Apostoł poucza bowiem, że wiara bez uczynków jest martwa (por. Jk 2, 13). Dlatego święta liturgia przedstawia nam w drugim czytaniu Abrahama i jego ofiarę, która jest nie tylko zapowiedzią ofiary Chrystusa, ale także ukazaniem uroczystej celebracji wiary w akcie kultycznym (por. Rdz 22, 1-18). Abraham stał się przyjacielem Boga właśnie dlatego, że uwierzył i swoją wiarę potwierdził czynami (por. Jk 2, 22-23). W tym czytaniu padają bardzo ważne słowa: Dam ci potomstwo tak liczba jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza (Rdz 22, 17). W tym zdaniu Kościół widzi zapowiedź chrztu, na mocy którego wszyscy stajemy się duchowym potomstwem Abrahama, co wyrazimy zresztą w modlitwie po tym czytaniu. Widać zatem, że wiele starotestamentalnych historii można odczytać dokładnie dopiero w świetle Nowego Testamentu. W sposób szczególny dostrzeżemy to w trzecim czytaniu o wyjściu Izraelitów z Egiptu (por. Wj 14, 15 – 15, 1), dlatego po nim kapłan powie: W świetle Nowego Testamentu objawiłeś znaczenie cudownych wydarzeń dawnych czasów: Morze Czerwone jest znak zdroju chrztu świętego, a naród wyprowadzony z niewoli zapowiedzią tajemnicy ludu chrześcijańskiego. Słowa te wyjaśni nam Izajasz w czwartym czytaniu, mówiąc, że Bóg przygarnia swoje potomstwo i obiecuje mu wiekuistą miłość (por. Iz 54, 5-14). Chcemy, aby ta miłość obfitowała nie tylko w nas, ale i w tych, którzy jeszcze nie są chrześcijanami, dlatego prosimy dobrego Boga o wzrost liczby ochrzczonych. Dlaczego to czynimy? Odpowiedź znajdziemy w piątym czytaniu, gdyż tam prorok przedstawia nam powszechność zbawienia (Iz 55, 1-11). W ten sposób spełniały się słowa Jezusa wypowiedziane do Samarytanki: Nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca (J 4, 23). Możemy więc dzięki temu lepiej zrozumieć, co oznaczają słowa zawarte w modlitwie po tym czytaniu, iż misteria zapowiedziane przed wiekami przez Boga stają się faktem w naszych czasach. Jest to bowiem dzieło mądrości Bożej, o której pouczy nas Baruch w szóstym czytaniu (Ba 3, 9-15. 32 – 4, 4). Najwyższy w swej mądrości udzielił ludowi nowego serca i nowego ducha, o czym powie nam Ezechiel w siódmym czytaniu (Ez 36, 16-17a. 18-28). W obliczu tego daru, człowiek zaczyna się radować. Dlatego przechodzimy niejako w liturgii od Starego do Nowego Testamentu, kończąc milczenie, każąc dzwonom się odezwać, organom zagrać, a nam wszystkim zaśpiewać hymn na cześć Boga!

Dostrzeżmy teraz, że zaczynamy śpiewać hymn, którego początek poznaliśmy dzięki Aniołom, zjawiającym się pasterzom w Noc Narodzenia (por. Łk 2, 14). Teraz tym samym hymnem pragniemy uwielbić Boga w Noc Zmartwychwstania. Jest to niejako przejście od zapowiedzi do spełnienia; od oczekiwania do radości otrzymania. Wyrazi to kolekta w następujących słowach: Boże, Ty sprawiasz, że ta najświętsza noc jaśnieje blaskiem Zmartwychwstania Pańskiego, wzbudź w Twoim Kościele ducha dziecięctwa, którego otrzymaliśmy na chrzcie świętym. W liturgii słowa powoli przenikał temat chrztu świętego, ale dopiero teraz przybiera on na mocy, będąc niejako wprowadzeniem ludu do trzeciej części liturgii Wigilii Paschalnej. Dobitnie pouczy nas o chrzcie Paweł Apostoł, którego wyjątek z Listu do Rzymian odczytamy jako ósme czytanie tej liturgii (i ostatnie przed Ewangelią). Usłyszymy w nim, że chrzest zanurzył nas w śmierci Chrystusa, abyśmy mieli życie (por. Rz 6, 3-11). Zaiste, wielka to łaska! Dzięki temu, że Chrystus w ciele poniósł śmierć, nasze ciała zostały odkupione (Laktancjusz (+ok. 330)). Dlatego zaśpiewamy na pełne wdzięczności trzykrotne Alleluja, po którym odśpiewamy Psalm wdzięczności (por. Ps 118). Po nim usłyszmy Dobrą Nowinę o zmartwychwstaniu Pana (por. Mt 28, 1-10).

Możemy zadać sobie pytanie: czego chcieć więcej? Przecież znamy już historię Objawienia, poznaliśmy znaczenie proroctw, poświęciliśmy ogień, to po co kolejne obrzędy? To pytanie jest bardzo ważne. Otóż potrzebujemy kolejnych części liturgii Wigilii Paschalnej, abyśmy mogli na nowo stać się dziećmi Bożymi i abyśmy innym mogli to umożliwić. Poświęcenie wody – jak wskazuje sama modlitwa – jest dokonywane po to, aby woda ta miała skuteczność sakramentalną podczas chrztu tych, którzy pragną stać się chrześcijanami. Dlatego przed tym ważnym obrzędem wezwiemy pomocy Wszystkich Świętych. Następnie zaś poprosimy Boga o zesłanie Ducha Świętego, aby wszyscy, którzy tego będą pragnęli, mogli stać się nowym stworzeniem. W ten sposób ci, którzy zostaną ochrzczeni, przyobleką się w Chrystusa (por. Ga 3, 27). Dokonuje się to poprzez sakramentalne znaki, będące widocznym znakiem, niewidzialnej łaski (Augustyn z Hippony (+430)). O zapowiedziach tej łaski w Starym Testamencie usłyszmy po raz kolejny w modlitwie poświęcenia wody chrzcielnej, którą zakończymy parafrazą ósmego czytania, prosząc, aby wszyscy przez chrzest pogrzebani razem z Chrystusem w śmierci, z Nim też powstali do nowego życia.

Będąc nowym stworzeniem, musimy wyzbyć się tego, co złe (por. 1 Kor 5, 7). Dlatego wyrzekniemy się zła i szatana, wyznając jednocześnie wiarę w Boga Ojca, Boga Syna i Boga Ducha Świętego. Następnie na pamiątkę naszego chrztu otrzymamy pokropienie wodą święconą, pobłogosławioną przed chwilą. Ten układ liturgii nawiązuje do liturgii chrztu św.: najpierw jest pytanie o wiarę, a dopiero potem jest polanie wodą. Zauważmy, że w ten sam sposób Filip ochrzcił dworzanina (por. Dz 8, 25-40).

Tomasz z Akwinu uczył, że chrzest jest bramą do wszystkich sakramentów, a Eucharystia pokarmem w drodze do wieczności. Dlatego nic dziwnego, że w liturgii, która tak silnie akcentuje sakramenty wynikłe z Męki i Zmartwychwstania Chrystusa, prosimy, aby sakrament Ciała i Krwi Chrystusa stał się dla nas lekarstwem na wieczność. Wyrazimy to bowiem w modlitwie nad darami. Ta Ofiara stała się bowiem naszą Paschą (por. 1 Kor 5, 7-8), dlatego na końcu tej liturgii poprosimy o jedność, gdyż wiemy, że Augustyn z Hippony (+430) nazwał Eucharystię więzią jedności. Potem usłyszymy słowa rozesłania lub odprawimy jeszcze rezurekcję, która zakończy się błogosławieństwem…, ale nie będzie już ciszy! Ona przeminęła. Oto właśnie zwiastowane są wszystkim ludziom słowa dobrej nowiny (por. Iz 40, 9). Wiemy bowiem, że my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli (Dz 4, 20). Usłyszeliśmy słowa przedziwne, zobaczyliśmy rzeczy cudowne!


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także