O ryzyku „naukowego konsensusu” – na kanwie książki o. Cassiana Folsoma
W czasie niedawnego kilkudniowego pobytu w Rzymie kupiłem zapowiadaną już na moim blogu nową książkę o. Cassiana Folsoma OSB, będącą wprowadzeniem do studium ksiąg liturgicznych. Książkę kupiłem oczywiście w niezawodnej księgarence „Sole” koło Gregoriany, o której też już parokrotnie wspominałem na blogu. Ten wpis nie jest recenzją książki, ale dotknięciem jednego wątku, który się w niej pojawia.
Dokładne dane książki to: C. Folsom, The liturgical books of the roman rite. A guide to the study of their typology and history, vol. 1: Books for the Mass (Ecclesia Orans. Studi e Ricerche 7), Editrice Domenicana Italiana, Napoli 2023.
O. Folsom od 1993 r. (z małą przerwą) wykłada historię ksiąg liturgicznych w Papieskim Instytucie Liturgicznym w Rzymie, tak więc ta książka jest owocem jego wieloletniej pracy. Kiedy zaczynał pracę wykładowcy, na rynku były wtedy dwa nowe bardzo solidne wprowadzenia do studium ksiąg liturgicznych: amerykańskie wydanie książki Cyrille’a Vogela uaktualnione przez N.K. Rasmussena OP i W.G. Storeya (1986) i książka Erica Palazzo (1993). Na wykładzie Folsoma te dwie pozycje były bardzo ważnym punktem odniesienia. Ale czas idzie naprzód i po 30 latach o. Cassian opublikował własne studium. Po lekturze tej książki mogę podać od razu trzy powody, dla których warto było to zrobić. Po pierwsze, Folsom przechodzi przez całą historię ksiąg aż do współczesności, podczas gdy Vogel/Rasmussen-Storey i Palazzo ograniczali się do średniowiecza. Po drugie, Folsom dowartościowuje księgi czytań i śpiewów mszalnych, które we wcześniejszych opracowaniach były potraktowane marginalnie. I po trzecie, studia nad księgami idą naprzód, dlatego wyniki badań muszą co jakiś czas być aktualizowane. Na tej ostatniej kwestii chcę skupić swą uwagę.
Tradycja apostolska i Suplement do Sakramentarza gregoriańskiego
Najpierw dwie pomniejsze sprawy. W pierwszym rozdziale traktującym o „prehistorii” ksiąg liturgicznych o. Folsom nawiązuje m.in. do słynnej Tradycji apostolskiej (s. 27) i oczywiście już nie powiela królującej kilkadziesiąt lat temu tezy o jej rzymskim pochodzeniu i autorstwie św. Hipolita Rzymskiego. Powołując się na publikacje Marcela Metzgera i Paula Bradshawa sugeruje jej kompilatorski charakter a o tezie o autorstwie Hipolita pisze, że należy ją odłożyć na bok („the previous attribution to Hippolytus of Rome must be put aside”).
Druga bardzo ciekawa sprawa, i dla mnie zupełnie nowa, to kwestia redaktora frankijskiego Suplementu do papieskiego Sakramentarza Gregoriańskiego. W 1965 roku o. Jean Deshusses OSB postawił nowatorską wówczas tezę, że redaktorem Suplementu był nie Alkuin z Yorku, jak sądzono wcześniej, ale Benedykt z Anianu. O. Deshusses był badaczem bardzo kompetentnym i o ogromnym autorytecie. Jego teza została przyjęta niemal powszechnie i wydawała się już definitywna. Tymczasem o. Cassian odnotowuje najnowszą hipotezę francuskiego autora Francka Ruffiot, który na podstawie studium prefacji z Suplementu twierdzi, że redakcję Suplementu należy w rzeczywistości przypisać Teodulfowi z Orleanu (s. 68). Chodzi o pozycję: F. Ruffiot, Théodulf d’Orléans, compilateur du Supplementum au Sacramentarium Gregorianum Hadrianum: Le témoignage du corpus des préfaces eucharistiques (LWQF 111), Münster 2021. O. Cassian odnotowuje tę tezę, ale dodaje od razu, że jest to nowa hipoteza i musi być poddana naukowej debacie, co wymaga czasu („This hypothesis is quite new, however, and time will be needed for the necessary scholarly debate”). Bardzo to ciekawe i trzeba będzie śledzić tę sprawę. Chociaż dodam od razu, że gdyby teza Ruffiota miała się okazać prawdziwa, nie oznaczałoby to żadnej rewolucji, tak samo jak i teza o. Deshussesa nie była rewolucyjna. Alkuin z Yorku, Benedykt z Anianu i Teodulf z Orleanu to wszystko są postacie z tego samego środowiska i z tego samego czasu. Wszyscy trzej byli karolińskimi teologami i reformatorami życia kościelnego. Nawet rok śmierci Benedykta i Teodulfa był ten sam (821), więc nie zmieniłoby to przyjętego od kilkudziesięciu lat datowania Suplementu (810/815). Ale warto trzymać tu rękę na pulsie, bo, cytując klasyka, tylko prawda jest ciekawa. Przejdźmy teraz do trzeciej i najważniejszej sprawy.
Sakramentarz Gelazjański: księga rzymska czy romanizująca księga galijska?
Gdy chodzi o studium rzymskich sakramentarzy, chyba największą zasługą książki o. Folsoma jest publiczne postawienie znaku zapytania nad teorią Antoine Chavasse’a na temat natury Sakramentarza Gelazjańskiego i przypomnienie, że teoria Chavasse’a jest tylko naukową teorią a nie dogmatem wiary. Ta sprawa jest podjęta w książce na str. 49-58 i 60-62.
Nie będę tutaj przedstawiał szczegółowo całego tematu, trzeba by utopić się w szczegółach. W najogólniejszym zarysie, mamy w Rzymie stacyjną liturgię papieską, reprezentowaną przez Sakramentarz Gregoriański oraz liturgię w kościołach tytularnych (coś w rodzaju dzisiejszych parafii), powierzonych posłudze prezbiterów. I mamy również pewien enigmatyczny sakramentarz, skopiowany, według badań paleograficznych, około 750 roku w Galii, najprawdopodobniej w skryptorium Chelles pod Paryżem. Sakramentarz ten, bardzo elegancki i nie noszący w ogóle śladów używania, jest rzymsko-galijską hybrydą, składa się on bowiem z elementów zarówno rzymskich jak galijskich. Jedna z osobliwych cech formularzy mszalnych tego sakramentarza to obecność dwóch lub trzech modlitw przed sekretą (modlitwa nad darami). Ten właśnie sakramentarz został umownie nazwany Sakramentarzem Gelazjańskim. Co to za sakramentarz?
W drugiej połowie XX wieku zostały postawione dwie hipotezy. W 1958 roku Antoine Chavasse opublikował monumentalne studium pt. Le Sacramentaire Gélasien (Vaticanus Reginensis 316): sacramentaire présbyteral en usage dans les titres romains au VIIe siècle, Tournai 1958 [„Sakramentarz gelazjański: sakramentarz prezbiteralny w użyciu w rzymskich kościołach tytularnych w VII wieku”]. Zdaniem Chavasse’a, Sakramentarz Gelazjański jest księgą, która służyła prezbiterom w kościołach tytularnych Rzymu w VII wieku, z początkiem VIII w. znalazła się w Galii, tam została uzupełniona o galijskie dodatki i ok. 750 roku została sporządzona znana nam dzisiaj jej kopia.
Książka Chavasse’a imponowała samymi rozmiarami i skrupulatnością analiz. Jednak jego teza również opierała się na szeregu założeń i przypuszczeń. Szereg obiekcji sformułował C. Coebergh w artykule „Le Sacramentaire Gélasien ancien: une compilation des clercs romanisants du VIIe siècle” [„Sakramentarz Gelazjański: kompilacja romanizujących duchownych w VII wieku”], opublikowanym w 1961 roku w 7 tomie Archiv für Liturgiewissenschaft. Z kolei w 1973 roku Alfio Massimo Martelli obronił na rzymskim Anselmianum doktorat, w którym sformułował kontrpropozycję wobec teorii Chavasse’a: Sakramentarz Gelazjański to sakramentarz nie rzymski, a powstały w Galii sakramentarz romanizujący. Nigdy nie był związany z Rzymem, owszem, powstał w oparciu o krążące w Galii rzymskie libelli missarum (broszurki z tekstami liturgicznymi na różne okazje), ale był używany tylko w Galii w ramach romanizujących tendencji dużej części galijskiego kleru.
Co do wspomnianej wielości oracji przed sekretą, Chavasse w różnych swoich publikacjach stawiał różne hipotezy na ten temat (alternatywna kolekta, dodatkowa modlitwa po I czytaniu, oracja końcowa modlitwy powszechnej, wspólna z ambrozjańską modlitwa nad korporałem – oratio super sindonem), Martelli postawił zaś tezę, że jest to adaptacja rzymskich oracji do struktury Mszy galijskiej.
A co do sakramentarza używanego w rzymskich kościołach tytularnych, Folsom przytacza opinię Coebergha i Martellego, że takiej księgi mogło w ogóle nie być. Całkowicie wystarczające mogły być wtedy libelli missarum, nawet różne dla różnych kościołów, gdyż kalendarz liturgiczny, zwłaszcza wspomnień świętych (Sanctorale), był wtedy przede wszystkim lokalny.
Pochopny konsensus naukowy zamiast debaty
Książka Folsoma jest chyba pierwszą, która traktuje na serio hipotezę Coebergha i Martellego jako równoprawną wobec teorii Chavasse’a. Świat naukowy przyjął bowiem interpretację Chavasse’a kilkadziesiąt lat temu jako definitywne rozstrzygnięcie i od tamtej pory jest ona powtarzana jako pewnik. Artykuł Coebergha z 1961 r. a potem doktorat Martellego z 1973 r. przeszły właściwie bez echa. Doktorat Martellego został zresztą opublikowany w całości dopiero 30 lat później jako: A.M. Martelli, Sacramentario Gelasiano (Cod. Vat. Reg. 316): Primo testimone completo dell’esperimento della Liturgia Romana nella Gallia Precarolingia, Trento 2003 [Sakramentarz gelazjański: pierwszy kompletny świadek eksperymentu liturgii rzymskiej w przedkarolińskiej Galii]. Jak pisze Folsom, Chavasse miał wtedy 94 lata i nie mógł już udzielić żadnej odpowiedzi, zmarł dwa lata później.
Folsom przedstawia w ogólnym zarysie najpierw teorię Chavasse’a (s. 52-53), potem teorię Martellego (s. 53-54), a potem omawia dwa kluczowe zagadnienia podając argumenty obu teorii: sprawę formularzy z większą ilością oracji przed sekretą i sprawę gelazjańskiego Sanctorale (s. 54-58). Obydwie teorie są tu potraktowane na równych prawach i w pewnym momencie pada takie zdanie, które chcę, żeby wyraźnie wybrzmiało:
„Różne argumenty są tutaj przedstawione w sposób raczej sumaryczny; to czego potrzeba to staranne i szczegółowe przebadanie wszystkich argumentów z obu stron debaty, w nadziei dojścia do nowej klarowności”.
„The various arguments are presented in a rather summary fashion here; what is needed is a careful and detailed examination of all the arguments from both sides of the debate, in the hopes of arriving at a new clarity” (s. 57, przypis 100).
I jeszcze niech wybrzmi akapit podsumowujący hipotezę Martellego na str. 54, bo tam też wybrzmiewa coś bardzo ważnego (wytłuszczenie moje):
„Niewiele uwagi poświęcono w świecie nauki hipotezie Martellego. Tak szeroka była erudycja Chavasse’a i tak skrupulatna jego analiza, że wiele hipotez, które sformułował przeszło w dużej mierze bez dyskusji. Objekcje podniesione przez C. Coebergha (1961) i innych pozostały, jak się wydaje, nieuwzględnione. Manlio Sodi zauważa mądrze, że często powtarzane stare teorie zaczynają być akceptowane jako fakty, a wyzwania wobec tych teorii mogą powodować rodzaj „intelektualnej paniki”. Stąd bardzo ostre i bezpośrednie wyzwanie Martellego zostało praktycznie rzecz biorąc zignorowane”.
„Little scholarly attention has been paid to Martelli’s hypothesis. So vast was Chavasse’s erudition and so painstaking his analysis, that the many hypotheses he formulated went largely uncontested. The objections raised by C. Coebergh (1961) and the others seem not to have been addressed. Manlio Sodi observes judiciously that old theories, repeated frequently, come to be accepted as facts, and challenges to those theories might cause a certain “intellectual panic”. Thus the very pointed and direct challenge of Martelli has been practically ignored”.
Przy Coeberghu Folsom podaje przypis do jego artykułu i zaznacza, że Coebergh przedstawia tam obszerną listę zastrzeżeń do teorii Chavasse’a z nadzieją na naukową debatę. Debatę, dodajmy, która nie nastąpiła. Przy Sodim z kolei jest przypis do jego konkordancji trzech sakramentarzy (z Werony, Gelazjańskiego i Gregoriańskiego) z 2015 r., str. 273.
Na początku wpisu wskazałem dwie inne nowości opracowania Folsoma w stosunku do wcześniejszych, ale gdyby nawet wątek Sakramentarza Gelazjańskiego był u o. Cassiana jedyną rzeczą oryginalną, to już samo w sobie byłoby wystarczającym uzasadnieniem dla tej publikacji.
Ja sam miałem z Folsomem zajęcia z ksiąg liturgicznych jesienią 1994 r., to był drugi rok jego pracy na Anselmianum. Oczywiście przy Sakramentarzu Gelazjańskim przekazał nam teorię Chavasse’a bo i sam w niej został uformowany. Ale krótko po 2003 roku o. Cassian zauważył książkę Martellego i potraktowal ją serio. Ja wtedy już byłem w Lublinie, ale przez jakiś czas co roku sprawdzałem z ciekawości w Internecie anselmiański program studium i przy wykładzie Folsoma „Księgi liturgiczne” zauważyłem w bibliografii pozycję Martellego. Zaintrygowała mnie i próbowałem nawet jej szukać w księgarniach internetowych, ale bezskutecznie, musiała chyba ukazać się w bardzo niewielkim nakładzie. Przy pisaniu „Krótkiej historii Mszału Rzymskiego” marginalnie napomknąłem o hipotezie Martellego jako „stanowisku mniejszości”. Ale nie zdobywszy i nie przeczytawszy jego pozycji nie mogłem zrobić niczego innego. W „Modlitwach Kościoła” zamieściłem na końcu słowniczek ksiąg liturgicznych i przy Gelasianum powtórzyłem teorię Chavasse’a lekko ją tylko relatywizując słowem „najprawdopodobniej”. Od tej pory, jeśli gdziekolwiek będę wspominał o Sakramentarzu Gelazjańskim, to będę wymieniał obie teorie, Chavasse’a i Martellego traktując je jako równouprawnione.
I tak to mistrz Folsom po latach znów nauczył mnie czegoś nowego.
Pontyfikał rzymsko-germański
Na koniec jeszcze jedna księga liturgiczna i kolejne wyzwanie, mogące spowodować „intelektualną panikę”. Pontyfikał rzymsko-germański, bardzo ważna średniowieczna księga liturgiczna, podstawa późniejszych pontyfikałów rzymskich. Według powszechnie dotąd akceptowanej teorii Cyrille’a Vogela i Reinharda Elze księga ta została skompilowana ok. 950/962 r. w mogunckim opactwie św. Albana. Wyzwanie tej teorii rzucił niedawno angielski historyk Henry Parkes, który uważa, że księga ta powstała kilkadziesiąt lat później, na dworze Henryka II i z jego inicjatywy. O propozycji Parkesa wiem z publikacji Pawła Figurskiego i nie tylko nie wpadłem w panikę, ale odnotowałem ją z otwartością i jako poważną propozycję. Ciekawe czy tezę Parkesa już zauważył o. Folsom i czy ją uwzględni w jednym z przyszłych tomów swego opracowania?
Powiem na koniec, że sam z pewnym zdziwieniem patrzę na swoje reakcje na teorie rzucające wyzwania dotychczasowym pewnikom. Generalnie w różnych aspektach życia jestem konserwatystą nieskorym do zmian, a w opisywanych tutaj kwestiach jestem całkowicie otwarty i gotowy do korygowania swoich opinii, bez żadnej „intelektualnej paniki”. Ale przejawy takiej paniki obserwuję czasem u innych. Pamiętam jak w maju 2004 r. byłem na Międzynarodowym Kongresie Liturgicznym w Rzymie, organizowanym przez anselmiański Papieski Instytut Liturgiczny, choć ze względów praktycznych (wielkość auli) odbywał się na Gregorianie. Gdzieś w kuluarach stałem z jednym z anselmiańskich profesorów, podszedł do nas o. prof. Ephrem Carr OSB (orientalista z Anselmianum), który właśnie kupił w księgarni (oczywiście „Sole”) angielskojęzyczną edycję Tradycji apostolskiej z obszernym wprowadzeniem i komentarzami, pod redakcją Bradshawa, Johnsona i Philipsa. Pokazał nam tę książkę i zaczął tłumaczyć, że w nauce odchodzi się teraz od przypisywania Tradycji Hipolitowi Rzymskiemu, a w tej publikacji traktuje się ją jako zbiorowe dzieło kompilatorskie powstałe w nieznanym miejscu, wcale niekoniecznie w Rzymie. Te sprawy były mi już znane, bo zajmowałem się tym przy licencjacie, częściowo także przy doktoracie, więc przytaknąłem, natomiast stojący obok profesor zareagował zupełnie inaczej. Rozzłościł się i powiedział: „Kiedyś kazali nam wierzyć, że to jest pismo rzymskie, teraz mówią, że nie jest rzymskie! Niech to ustalą raz na zawsze!”
No niestety, tutaj nie ma dogmatów wiary. Są teorie naukowe otwarte na ciągłą weryfikację.
I tak przy okazji, warto mieć świadomość, że takie zjawiska jak pochopne przyjmowanie różnych teorii, przedstawianie hipotez jako faktów i oportunistyczne trzymanie się pozornych pewników występują bynajmniej nie tylko w światku badaczy liturgii. One są bardzo obecne w otaczającej nas rzeczywistości i mają wpływ także na światową gospodarkę, politykę i życie społeczne. Ale to już inny temat.
***
A poza tym uważam, że Sakramentarz tyniecki powinien być wydany.
Ceterum censeo Sacramentarium Tinecense edendum esse.
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Klasztor w Nursji jest opactwem
Benedyktyński klasztor w Nursji został kilka tygodni temu podniesiony do rangi opactwa. Z pewnym opóźnieniem... więcej
-
Pontyfikał Płocki z XII w. – nowe...
Właściwie to ono nie jest aż tak bardzo nowe, w tym roku miną cztery lata,... więcej
-
Studia nad sakramentarzami idą naprzód!
Dzięki uprzejmości jednego z mych znajomych, który wczoraj podesłał mi stosowny link, dowiedziałem się o... więcej
-
29 lis
Wrocław: Warsztaty Muzyczno-Liturgiczne + Rekolekcje na początku Adwentu
Dominikanie we Wrocławiu i Schola OP po raz kolejny organizują… więcej
-
23 lis
Tychy: Warsztaty chorałowe na koniec roku liturgicznego ze Sławomirem Witkowskim
Parafia św. Marii Magdaleny w Tychach oraz Środowisko Wiernych Tradycji… więcej
-
13 gru
Warszawa: Warsztaty „Radujcie się zawsze w Panu” na Wrzecionie
Warsztaty muzyczno-liturgiczne pod hasłem „Radujcie się zawsze w Panu” odbędą… więcej
Maciej Zachara MIC
Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....