O liturgii która zmienia życie – s. Clare Crockett SHM
Pierwotnie wpis miał dotyczyć historii nawróceń dwóch różnych osób, Clare Crockett i Scotta Hahna, ale za dużo by wyszło na jeden raz. Dzielę więc na dwie części. Dziś historia Clare Crockett (1982-2016), irlandzkiej dziewczyny, która potem została zakonnicą. Scott Hahn za kilka dni. Wspólnym mianownikiem dla nawrócenia tych dwojga była liturgia, przez którą Chrystus wtargnął w ich życie.
Dla Clare Crockett, pochodzącej z Derry w Irlandii Północnej (inaczej: Londonderry) zwrotnym momentem życia była adoracja krzyża w Wielki Piątek w 2000 r., przeżyta podczas wielkotygodniowych rekolekcji w Priego w Hiszpanii, w kaplicy domu sióstr Służebnic Matczynego Ogniska. Rekolekcje prowadził założyciel tego zgromadzenia, ks. Rafael Alonso Reymundo. Clare znalazła się tam poniekąd przez pomyłkę. Ktoś powiedział jej o tym wyjeździe i ona zapisała się, bo zrozumiała, że to ma być wyjazd rekreacyjny. Do kościoła dawno nie chodziła a w 18. roku życia realizowała już swoje marzenia o karierze medialnej i aktorskiej. Od paru lat była prezenterką w młodzieżowym programie jednego z kanałów telewizji brytyjskiej, zaczęła dostawać propozycje gry w filmach. Była bardzo utalentowana artystycznie i od dziecka miała wielką ambicję zostać sławną. Nieoczekiwane rekolekcje w Hiszpanii wyskoczyły ni przypiął ni przyłatał. Jak opowiadała potem jedna z sióstr, Clare od początku dawała się poznać jako osoba towarzyska i wesoła, a przy tym próżna i powierzchowna, ale tak naprawdę była kimś szukającym sensu swego życia. Konferencji ks. Rafaela słuchała uważnie, ale w nabożeństwach nie bardzo chciało się jej brać udziału. W Wielki Piątek przyszła na liturgię namówiona przez innych, usiadła w ostatniej ławce, razem z innymi poszła ucałować krzyż i w momencie ucałowania całą sobą odczuła że jest kochana przez Chrystusa, który umarł za jej grzechy, zobaczyła również, że Chrystusa do krzyża przybiły jej grzechy pychy, próżności, pijaństwa i nieczystości (kosztowała już mrocznej strony życia celebryckiego) i widziała, że nie może kontynuować tego życia, które prowadzi do tej pory. Stało się też dla niej oczywiste, że na miłość Chrystusa może adekwatnie odpowiedzieć tylko oddając Mu całkowicie swoje życie. Po liturgii siedziała w ławce trzęsąc się od płaczu, a spytana przez siostry co się dzieje, powtarzała tylko: „On mnie kocha, On umarł za moje grzechy„, po czym poszła porozmawiać z ks. Rafaelem i palnęła, że chce zostać zakonnicą w tej wspólnocie. To był początek.
Oczywiście po rekolekcjach wróciła do Irlandii i nie od razu umiała zerwać ze swoim dotychczasowym życiem. Mówiła potem, że rok 2000/2001 był moralnie najgorszy w jej życiu, z próbowaniem narkotyków i z upijaniem się przynajmniej w każdą sobotę. Podczas którejś z imprez w klubie poszła pijana do ubikacji i uklękła przed sedesem żeby rzygać, odczuła jakby ktoś w toalecie był obecny i na nią patrzył. Krzyknęła: „Czy ktoś tu jest?” i usłyszała wewnętrznie: „Dlaczego ciągle mnie ranisz?” – pytanie nawiązujące do jej doświadczenia Wielkiego Piątku. Krótko potem, w trakcie pobytu w Anglii podczas kręcenia filmu „Sunday”, w którym grała jedną z drugoplanowych ról, wieczorem została sama w pokoju hotelowym, rezygnując z pójścia na imprezę (poprzedniego wieczoru upiła się na imprezie i chciała odpocząć), wzięła do ręki rozpisany plan pracy na następny dzień i rozpłakała się z poczucia bezsensu. Zrobiła obrachunek ze swoim życiem: „Niby robię to, o czym marzyłam od dziecka, kariera przede mną, mam wszystko – a nie mam nic„. Tu przyszedł moment ostatecznej decyzji. Po powrocie z planu „Sunday” oświadczyła swojemu chłopakowi, koleżankom, menedżerowi i rodzinie że zostawia wszystko, wyjeżdża do Hiszpanii i wstępuje do zakonu. Jak potem powiedziała: „Skoro Jezus skradł moje serce, mogłam tylko biec za Nim. Musiałam uciąć wszystko, co odwodziło mnie od Boga„. Oczywiście nikt jej nie rozumiał, menedżer kusił ją perspektywą Hollywood, najlepsza przyjaciółka powiedziała: „Rujnujesz swoje życie„, ojciec uważał jej decyzję za szaleństwo, rodzone siostry pukały się w głowę i mówiły: „Coś jej odbiło, niech sobie jedzie, i tak zaraz wróci„, matka uklękła przed nią i błagała ze łzami: „Nie jedź tam„, na co Clare krótko: „Mamo, jadę„. Clare komentowała to potem: „Rozumiem, że nikt mi nie wierzył. Dziwnie wygląda jak ktoś mówi że idzie do zakonu, w jednej ręce trzymając papierosa a w drugiej butelkę piwa„. I tak w sierpniu 2001 roku zgłosiła się jako kandydatka do zgromadzenia. Ks. Rafael po tamtej rozmowie z nią w Wielki Piątek 2000 r. nie miał wątpliwości że ona wróci i wierzył w jej powołanie, choć siostry ze zgromadzenia były sceptyczne.
Już nie będę dalej pisał całej jej historii, zbyt dużo byłoby do pisania, oczywiście Clare miała duchowo długą i niełatwą drogę do przejścia, ale od 2001 r. już radykalnie i z determinacją biegła za Chrystusem, gotowa całkowicie dostosowywać swoje życie do Niego. Wypełniło się w niej słowo św. Pawła: „pędzę (…), bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa” (Flp 3,12). W 2006 roku złożyła pierwsze śluby a w 2010 r. śluby wieczyste, na które przyjechała z Irlandii jej rodzina. W homilii podczas jej ślubów wieczystych ks. Rafael powiedział: „Twoim życiowym motto będzie odtąd: 'Sama z samym Chrystusem’ [Alone with Christ alone]”, co nawiązywało do pamiętnego Wielkiego Piątku. Clare oddała całą siebie – swój osobisty wdzięk, artystyczne zdolności, energię, łatwość nawiązywania kontaktów z ludźmi – na służbę Chrystusa. Spalała się w apostolacie (zwłaszcza w katechizowaniu dzieci i młodzieży oraz w posłudze chorym) i kipiała energią pomimo narastających problemów z migreną, a jednocześnie była zawsze we wspólnocie ze współsiostrami i, last but not least, była zjednoczona z Chrystusem w kontemplacji i coraz większym wyciszeniu. Pracowała w domach zgromadzenia w Hiszpanii, w Stanach Zjednoczonych, a przez ostatnie cztery lata swego życia w Ekwadorze. W Stanach i w Ekwadorze pracowała w szkołach katechizując i ucząc muzyki, w Ekwadorze także angielskiego. W 2010 roku, gdy pracowała w Stanach, zorganizowała wraz z innymi siostrami pielgrzymkę dla uczniów do Irlandii. Odwiedzili również Derry, gdzie uczniowie mogli poznać jej rodzinę a rodzina widzieć ją w jej żywiole pracy dla innych. Ostatnim jej domem była Playa Prieta w Ekwadorze. Przeczuwała że umrze młodo a niedługo przed śmiercią wspomniała że ma 33 lata i mogłaby umrzeć w wieku Chrystusowym. 16 kwietnia 2016 roku podczas obiadu rozmowa ze współsiostrami zeszła na temat śmierci i rozmawiały o lęku przed śmiercią. Siostra Clare powiedziała: „Nie boję się śmierci. Dlaczego miałabym bać się śmierci, skoro śmierć jest spotkaniem z Chrystusem, który jest Tym, z kim zawsze chciałam być?” Te słowa bardzo przypominają antyfony do Benedictus i Magnificat w dzień św. Agnieszki (21 stycznia). Po południu siostra Clare spędzała czas z kandydatkami do zgromadzenia, dając im lekcję gry na gitarze. O godzinie 18.58 nastąpiło silne trzęsienie ziemi. Podczas tego trzęsienia w Ekwadorze zginęło ponad 600 osób. Clare zginęła na miejscu razem z pięcioma kandydatkami. Ich ciała zostały wydobyte spod gruzów następnego dnia po południu, Clare w dłoni miała fragment gitary. Była jedyną z sióstr z tego domu która poniosła śmierć w trzęsieniu ziemi, trzy inne siostry i dwie kandydatki były lżej lub ciężej ranne. Jedna ze współsióstr powiedziała: „Myślę o tym, że w chwili śmierci nie było przy niej innych sióstr. Clare była sama z Chrystusem, według motto z jej ślubów wieczystych. Żyła według tego i Pan chciał mieć ją taką w chwili śmierci„.
Co trochę mnie dziwi, została pochowana nie w Ekwadorze, a w rodzinnym Derry. Ale widocznie Clare ma jeszcze jakąś istotną misję do spełnienia w swojej rodzinie i w swej ojczyźnie, które kiedyś opuściła dla Chrystusa. Jej rodzice i siostry mówią, że są zdumieni, bo ile razy idą na grób Clare, poznają tam nowe osoby, które nawiedzają jej grób, niekiedy przyjeżdżając z daleka. Siostry wróciły do życia sakramentalnego. Różne osoby, które ją znały lub słyszały jej świadectwo, spontanicznie zwracają się do niej, prosząc o wstawiennictwo. Jedna ze współsióstr zwróciła się do niej jak Elizeusz do Eliasza: „Niech dwie części twego ducha przejdą na mnie” i usłyszała głos: „Patrz na serce Maryi, jak ja zawsze robiłam„.
Nie widzę w sieci materiałów po polsku o s. Clare Crockett (może są, ale nie umiem ich znaleźć), ale są materiały po angielsku i hiszpańsku.
Tutaj chciałbym zamieścić parę jej zdjęć:
Tutaj Clare z rodzicami i siostrami
A tu jej płyta nagrobna w Derry. Napis u dołu płyty: „Nie pytam Go dlaczego mnie wybrał, po prostu to przyjmuję”.
Jeśli ktoś zna wystarczająco angielski, tutaj jest ok. 80-minutowy świetny film dokumentalny o niej „All or nothing” („Wszystko albo nic”):
A tutaj kilkuminutowy filmik z jej ślubów wieczystych w 2010 roku (śluby były w tej samej kaplicy, w której Clare przeżyła swój pamiętny Wielki Piątek w 2000 r):
W każdym razie jest zdumiewające, jak spełniło się w życiu Clare jej dziecięce pragnienie zostania sławną. A poprzez ten dokumentalny film „All or nothing” została nawet gwiazdą filmową! Gdyby została gwiazdą na sposób światowy, może bym kiedyś usłyszał jej nazwisko ale nie zwróciłbym na nią większej uwagi. A teraz jej świadectwo życia mnie kompletnie powala i zachwyca oraz zawstydza, bo na jej tle ostro widzę swoją letniość i połowiczność w chodzeniu za Chrystusem. Nie mam wątpliwości że jest święta, to znaczy, pozwoliła aby Chrystus przyoblekł ją w swoją świętość. A zaczęło się od wielkopiątkowej adoracji krzyża.
Dear Clare, my sister, please, keep me in your prayer!
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Na uroczystość Wszystkich Świętych: o pewnej (nie)zwykłej...
Pozwalam sobie umieścić ten blogowy wpis na stronie głównej, zgodnie z biblijną zasadą, że dzieła... więcej
-
Siostro Clare, módl się za Kościół w...
To nie będzie wpis o siostrze Clare Crockett, tylko o symptomatycznym przypadku ks. Seána Sheehy’ego... więcej
-
Po XV edycji „Mysterium Fascinans”
Obiecałem ostatnio zrobić wpis podsumowujący niedawne rekolekcje „Mysterium Fascinans” i słowa dotrzymuję. To będzie mój... więcej
-
29 lis
Wrocław: Warsztaty Muzyczno-Liturgiczne + Rekolekcje na początku Adwentu
Dominikanie we Wrocławiu i Schola OP po raz kolejny organizują… więcej
Maciej Zachara MIC
Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....