Jezus na pustyni a kozioł dla Azazela

Jesteśmy już w czasie paschalnym, ale cała Ewangelia jest nieprzerwanie aktualna, więc chciałbym wrócić do najważniejszej Ewangelii wielkopostnej o kuszeniu Jezusa na pustyni. Chodziło to za mną przez cały Wielki Post, ale nie miałem zupełnie głowy do pisania na blogu.

O kuszeniu Jezusa na pustyni mówią wszystkie trzy Ewangelie synoptyczne (Mt 4,1-11; Mk 1,12-13; Łk 4,1-13), a każda wnosi coś niepowtarzalnego. U Mateusza widać dynamikę kuszenia, które stopniowo prowadzi do zerwania z Bogiem. Pokusa chleba pozornie w ogóle nie dotyczy relacji z Bogiem, chodzi niby tylko o zaradzenie własnej potrzebie, w drugiej pokusie cudu chodzi już wyraźnie o wypaczenie relacji z Nim (posłużenie się Bogiem dla własnej próżności), a w trzeciej pokusie Kusiciel odsłania się już w pełni i wprost domaga się dla siebie czci należnej tylko Bogu. U Łukasza dynamika kuszenia jest nieco inna, kuszenie prowadzi do Jerozolimy i tam nie zostaje zakończone, tylko przerwane (Łk 4,13), bo pokusa cudu, u Łukasza pokazana jako trzecia, ma swoje dopełnienie w pokusie na krzyżu (Łk 23,37 i miejsca paralelne).

Marek z kolei jest bardzo zwięzły i nie podaje szczegółów kuszenia, ale jest u niego coś frapującego w opowiedzeniu o samym wyjściu Jezusa na pustynię (Mk 1,12). Marek bowiem mówi dosłownie, że po chrzcie Jezusa w Jordanie Duch wypędził (gr. ekballei) Go na pustynię. Mateusz i Łukasz używają tutaj innych słów. Marek też radykalniej niż pozostali Synoptycy pokazuje bezpośrednie następstwo chrztu w Jordanie i wyjścia na pustynię, pisząc, że stało się to „natychmiast”. Nasza Tysiąclatka oczywiście łagodzi ten tekst i mówi o „wyprowadzeniu” Jezusa na pustynię, ale w oryginale mamy wyraźnie o wypędzeniu czy wygnaniu.

O co chodzi z tym wypędzeniem? „Tegu to ja nie wim”, jak by odpowiedział Patryk Pietrek z ławeczki w serialu „Ranczo”. Ale chętnie bym się dowiedział. Przejrzałem kilka fachowych komentarzy do Ewangelii i nie znalazłem nic na ten temat (może zaglądałem nie do tych komentarzy co trzeba?). Ale chciałbym postawić pytanie, które mi się nieodparcie nasuwa: czy Markowego „wypędzenia” Jezusa na pustynię nie można skojarzyć z wypędzeniem kozła w Dzień Przebłagania, zgodnie z rytuałem opisanym w Księdze Kapłańskiej (Kpł 16)? Obrzęd Dnia Przebłagania przewidywał złożenie w ofierze przebłagalnej cielca i kozła, a kapłan miał wejść z krwią tych zwierząt za zasłonę Miejsca Świętego. W Nowym Testamencie autor Listu do Hebrajczyków pisze o odkupieńczym dziele Chrystusa nawiązując do Dnia Przebłagania i do krwi zwierząt ofiarnych. Dla niego te zwierzęta ofiarne są typem Chrystusa, przelewającego krew dla naszego zbawienia. Chrystus jako prawdziwy arcykapłan wchodzi do prawdziwego Miejsca Świętego z własną Krwią zamiast krwi zwierząt (Hbr 9,11-12). Ciała zwierząt, których krew była wnoszona za zasłonę, miały być według Księgi Kapłańskiej spalone poza obozem (Kpł 16,27). Również i w tym szczególe obrzędowym autor Listu do Hebrajczyków widzi zapowiedź śmierci Chrystusa, poniesionej „poza obozem”, czyli poza murami Jerozolimy (Hbr 13,11-12). Czy można zatem rozszerzyć tę typologię także na drugiego kozła z Dnia Przebłagania, który to kozioł nie zostaje zabity, ale zostają nad nim wyznane wszystkie grzechy Izraela, a następnie wypędza się go na pustynię dla demona pustyni Azazela (Kpł 16,10.20-22)? Czy to się nie wypełniło w chrzcie Jezusa w Jordanie i w Jego wyjściu na pustynię? Samo przyjęcie przez Niego chrztu pokuty w Jordanie było znakiem wzięcia przez Niego na siebie naszych grzechów. I tak jak kozioł po złożeniu na niego grzechów ludu był od razu wypędzany na pustynię, tak Jezus obarczywszy się cudzymi grzechami został, jak podkreśla Marek „natychmiast wypędzony” na pustynię, wypędzony już nie przez sługę przybytku, a przez samego Ducha. Przy czym w odróżnieniu od kozła, który niejako zanosił demonowi grzechy ludu i stawał się jego łupem, Jezus stacza z diabłem walkę i pokonuje go, a my możemy mieć udział w Jego zwycięstwie.

Moje pytanie brzmi, czy taka interpretacja jest dopuszczalna i czy ma sens.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....