Przemieszczenie
Tym, którzy skłonni byli czytać tutejszy mój blog, proponuję lekturę tekstów pod adresem: http://nieregularny.24tm.pl/ Tam będę zamieszczał nowe wpisy i przemieszczał starsze.
Absolwent Polonistyki UJ, zajmuje się redakcją książek. Mąż wspaniałej żony i tato czterech córek. Mieszka na wsi polskiej.
Tym, którzy skłonni byli czytać tutejszy mój blog, proponuję lekturę tekstów pod adresem: http://nieregularny.24tm.pl/ Tam będę zamieszczał nowe wpisy i przemieszczał starsze.
Słuchałem muzyki Nicka Cave’a. Kolejnej płyty, choć nie z płyty słuchałem, tylko z komputera. Ale muzyka jest raczej ta sama i tu, i tu. Już się nieraz przekonałem. Można wracać do niej do woli, przerywać ją i powtarzać w nieskończoność.
Przed domem mam północ, a wokół inne strony świata. Wszystko w miarę swojskie, chociaż czasem trąci nieskończonością. Nie kusi mnie ta nieskończoność. Ani wielkie podróże. Nie lubię globtroterstwa. Ale bardziej od podróży nie znoszę podróżników. Od turystki ‒ turystów.
Wrócę jeszcze do mundialu. Bo to ważna rzecz. W życiu i w ogóle. Grałem kiedyś w piłkę i wiem. Piłka jest częścią mojego życia. Kawałkiem pejzażu podwórka, na którym się wychowałem. Twarze moich kolegów, zapach kwitnących lip, gardłowe przekleństwa i kłótnie rozsadzające ramy gry.
Z dzieciństwa pamiętam telewizor, duży i czarno-biały. Pamiętam atmosferę i wypowiedzi, których słuchałem bez zrozumienia. Czarno-biała twarz mówiła sama za siebie. Sprzęt wojskowy też pamiętam, a najbardziej ślady dużych gąsienic na asfalcie. Ciągle miało się coś dziać. Byłem ciągle nieobecny w centrum wydarzeń.
Pomimo szarej rzeczywistości zbiórek, rozliczeń, drobnych szachrajstw i słusznych bur służba ministrancka pełna była blasku i godności. Od czasu do czasu przypominano sobie o tym, ksiądz opiekun odkurzał zapoznane od miesięcy ideały i na nowo można było poczuć smak naszego poświęcenia.
Liście pokrzywy są zdrowe, jadalne. W różnych postaciach. Bo przemija postać tego świata. Pokrzywy są dobre. W usta raczej nie kłują, oparzą tylko rękę, ale ból jest zdrowy i przemija.
W osobliwym przyszło żyć momencie. Jestem tu od niedawna i dziwię się tym bardziej. Marny ze mnie obserwator. Jaką też mam perspektywę przemijania rzeczy pierwszych? „Osobliwy to moment” − myśl ta tkwi we mnie, choć właściwie to ja w niej tkwię. Jak pestka w miąższu.
Od wschodu do zachodu słońce. Świeci w skupieniu. Ani chwili rozproszenia, machinalnego jaśnienia. Pełne słońce, bez spiekoty, żaru. Październik. Upływa bez kalendarza. W październiku jestem innym człowiekiem.
Nie wiem, nie orientuję się, ale myśl mam zorientowaną. Moja mapa wewnętrzna. Syria leży na skrzyżowaniu kilku skojarzeń. Okala ją moja niewiedza. Wiele niewiedzy wokół.
Sięgnąłem do poezji, pierwszego tomu Tadeusza Różewicza. „Poezje zebrane”, choć kończące się dawno temu, na latach sześćdziesiątych. Może to nie aż tak dawno?
Dominikanie we Wrocławiu i Schola OP po raz kolejny organizują… więcej