Warsztaty chorałowe: zajęcia i celebracja liturgii

W dniach 13-17 sierpnia 2007 r. w krakowskim klasztorze dominikanów odbyły się warsztaty chorałowe, które towarzyszyły głównym obchodom 750-lecia śmierci świętego Jacka Odrowąża, założyciela polskich dominikanów. Chociaż zapowiadane były one jako warsztaty chorału gregoriańskiego, w niemałej części poświęcone były także muzyce polifonicznej. Ich założeniem było bowiem przygotowanie bogatej liturgii, która stanowiła najważniejszy element obchodów. A liturgia powinna jednoczyć wszystkich, dlatego dzięki mądrej decyzji organizatorów połączono 800-letnią tradycję muzyczną i modlitewną zakonu z polifonią, dominującą w ostatnich latach w środowisku gromadzącym się wokół krakowskiego klasztoru.

Do prowadzenia warsztatów zaproszono wybitnych polskich znawców i wykonawców chorału: Roberta Pożarskiego i Marcina Bornus-Szczycińskiego. Oprócz nich zajęcia prowadzili także bracia dominikanie: kompozytor Dawid Kusz i Stanisław Nowak, jeden z obecnych kantorów krakowskiego klasztoru. Część polifoniczną powierzono natomiast Mateuszowi Kowalskiemu, kierownikowi artystycznemu zespołu liturgicznej muzyki dawnej i tradycyjnej Perfugium.

Zadanie było ogromne: w ciągu kilku dni na bieżąco przygotowywać i odprawiać — wraz z gospodarzami uroczystości braćmi dominikanami oraz zaproszonymi członkami Scholi Teatru Węgajty i Scholi Gregoriana Silesiensis — kilkadziesiąt godzin liturgii: codzienne jutrznie, nieszpory, dwa matutina i msze wigilijne (na uroczystości Wniebowzięcia NMP oraz świętego Jacka); a także służyć śpiewem na codziennych mszach konwentualnych i uroczystej mszy celebrowanej 17 sierpnia przez ordynariusza krakowskiego kardynała Stanisława Dziwisza.

Należy podkreślić, że na co dzień w klasztorze krakowskim śpiewa się jedynie łacińskie nieszpory gregoriańskie; pozostałe części oficjum są odprawiane po polsku i w przeważającej mierze recytowane. Nocne matutina i msze wigilijne zostały zaś zarzucone kilkadziesiąt lat temu, wraz z posoborową reformą liturgii. Pamiętali je jedynie najstarsi bracia dominikanie obecni na obchodach. Ich przygotowanie i odprawienie było więc zarówno dla uczestników warsztatów, jak i goszczących nas braci nie tylko oryginalnym wydarzeniem muzycznym, lecz przede wszystkim dużym wzruszeniem, wiążącym się z przywróceniem kilkusetletniej, a zapomnianej obecnie tradycji modlitewnej. Tymi liturgiami modlili się święty Dominik, święty Jacek i tysiące żyjących przed nami braci i sióstr Zakonu Kaznodziejskiego…

Matutinum jackowe było zaś wydarzeniem zupełnie wyjątkowym — w jego trakcie Schola Teatru Węgajty wykonała XIII-wieczny dramat liturgiczny Ludus Danielis. Niektórym może się to wydawać niestosowne, ale w średniowieczu taka praktyka w Kościele katolickim istniała i była akceptowana. Teraz zaś można było osobiście się przekonać, że tak rozbudowana liturgia naprawdę dobrze służy modlitwie.

Wielką zaletą warsztatów i całych obchodów była ich różnorodność. Nie chodzi tu tylko o wspomniany na początku, znaczący wkład polifoniczny (warto w tym miejscu podkreślić pierwsze wykonania utworów, które na tę okazję specjalnie skomponowali Piotr Pałka, Paweł Bębenek i Dawid Kusz). Także chorał był wykonywany na różne sposoby. Chociaż zasadniczym językiem była łacina, niektóre jutrznie i godziny czytań były polskojęzyczne, zgodnie z dzisiejszą praktyką klasztoru krakowskiego. Oficja odprawiane nadal przez braci były wykonywane zgodnie ze stosowanymi przez nich zasadami, natomiast matutina i msze gregoriańskie śpiewano według wskazówek rytmicznych, zaczerpniętych z pochodzącego z 1270 r. traktatu De musica autorstwa paryskiego dominikanina Hieronima de Moravia. Tego sposobu wykonawczego używa bowiem na co dzień Schola Gregoriana Silesiensis i Schola Teatru Węgajty.

Dzięki tej decyzji uszanowano odmienność i wrażliwość różnych środowisk pielęgnujących dzisiaj w Polsce chorał dominikański. Stawiała ona jednak przed uczestnikami warsztatów duże wymagania. Ciągłe przerzucanie się ze śpiewania „po krakowsku” na „Hieronima” i odwrotnie było naprawdę niełatwe, a „wkładki” polifoniczne, wymagające całkowicie przecież odmiennego wykonawstwa (inna emisja, frazowanie itd.) stawiały poprzeczkę jeszcze o wiele wyżej. Jednak właśnie zmaganie się z tymi trudnościami oceniam jako jeden z najcenniejszych elementów całych warsztatów.

Nie można tu nie wspomnieć o towarzyszących warsztatom wykładach dominikanina Błażeja Matusiaka oraz Marcina Bornus-Szczycińskiego na temat historii i współczesności chorału (szczegółowe relacje o nich można przeczytać na stronie Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego). Pozwoliły one poszerzyć wiedzę uczestników warsztatów o wiele cennych informacji. Jak wiadomo w środowisku chorałowym, ojciec Błażej Matusiak, jak i prowadzący warsztaty Robert Pożarski i Marcin Bornus-Szczyciński nie tylko mają ogromną wiedzę, lecz są także niezrównanymi gawędziarzami i ich opowieści o chorale można słuchać godzinami.

Jestem bardzo zadowolona z udziału w warsztatach świętojackowych. Nie tylko były, według mnie, istotnym wydarzeniem artystycznym, lecz także umożliwiły pogłębienie życia modlitewnego i stanowiły okazję do lepszego poznania się i wymiany poglądów przez różne środowiska kultywujące w Polsce chorał dominikański. Myślę, że w najbliższych miesiącach wszystko to będzie nadal przynosić uczestnikom warsztatów wiele dobrych owoców.

Dominika Krupińska

 

Zobacz także