Uśmiech Safony
Wzmianki o Safonie (po grecku: Sappho) z reguły wywołują znaczące uśmieszki u słuchaczy, niezależnie od tego, czy to młodzież szkolna, czy studenci. Jeśli jeszcze dodać, że pisała swe wiersze w dialekcie eolskim, a dokładniej – lesbijskim (od nazwy wyspy – Lesbos – na której mieszkała) – do uśmieszków dochodzą też znaczące spojrzenia.
(A dialekty eolskie są bardzo ciekawe, dwa fascynujące zjawiska w nich występują: psyloza i barytoneza. Nie będę pisał, co to, bo znowu będzie nudno, a ostatnio coraz częściej przynudzam. Widać wyczerpałem wszystkie interesujące tematy.)
Biedna Safona, nie zasługuje na głupie uśmieszki i spojrzenia. Chociażby dlatego, że wynikają one z plotek i niepełnej wiedzy na temat jej życia. (Nawiasem mówiąc, czemu Platon takich reakcji nie wywołuje? Głosił poglądy na temat przyjaźni bardzo zbliżone do tych, jakie miała Safona.) A poetka to naprawdę wielka, wystarczy przeczytać jej słynną pieśń patograficzną, którą na łacinę tłumaczył (czy raczej parafrazował) Katullus.
Jakże się zdziwią niektórzy, gdy usłyszą, że Safona całkiem dobrze się czuje w liturgii godzin: uśmiecha się czarująco z niektórych kart brewiarza…
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Liturgia w soczewce: XXXI niedziela zwykła, rok...
„Liturgia w soczewce” to propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli jeszcze... więcej
-
Listopadowy numer „W drodze”: Bierzcie i jedzcie
Najnowszy numer miesięcznika „W drodze”: o komunii, która ma nam dawać duchową siłę, o tym,... więcej
-
Liturgia w soczewce: XXX niedziela zwykła, rok...
„Liturgia w soczewce” to propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli jeszcze... więcej
-
29 lis
Wrocław: Warsztaty Muzyczno-Liturgiczne + Rekolekcje na początku Adwentu
Dominikanie we Wrocławiu i Schola OP po raz kolejny organizują… więcej
Marcin L. Morawski
Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.