Triduum dla mniej wtajemniczonych (2)

Poniżej zamieszczam tekst publikowany na dominikanie.pl.

"Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha" (1 Kor 5,7). Baranek paschalny jest nazywany tak samo jak święto: pascha. [Słowo pesach (czasownik) tłumaczy się w odniesieniu do wydarzenia biblijnego  jako minął, przeszedł lub unosił się strzegąc. Pesach (rzeczownik) tłumaczy się jako ofiara paschalna (korban pesach) i uczta paschalna (pesach seder). Jest ponadto określeniem święta, co oczywiste.] Chrystus jest naszym świętem i jest barankiem ofiarnym. Można zarzucić, że to zdanie brzmi banalnie. Niby co oznacza? Czy można je rozumieć inaczej niż w przenośni? Podobnie, zdanie "Chrystus jest naszym barankiem ofiarnym" brzmi metaforycznie. Jak można spożywać osobę? Uwierzcie, że Triduum Paschalne jest takim świętem, które pozwala spożywać i świętować Chrystusa. Jak to jest możliwe? Przyjrzyjmy się najpierw opisowi Ostatniej Wieczerzy według świętego Jana. 

Pan nasz ze swoimi uczniami leży przy stole, który prawdopodobnie jest ułożony w kształcie podkowy. Zajmują miejsca z zewnętrznej strony stołu. Jezus, jako gospodarz spoczywa pośrodku. Po prawej Jego stronie – Jan. Wiemy to stąd, że rozmawia z Nauczycielem, kładzie głowę na Jego piersi. Obok Jana, Piotr, który w trakcie wieczerzy dyskretnie zadaje mu pytanie. Kto wobec tego zajmuje miejsce po lewej stronie Jezusa Pana? Ten, który z Nim zanurza rękę w misie – Judasz. Uczta bliskowschodnia rządzi się swoimi prawami. Gospodarz rozdziela jedzenie podając je biesiadnikom. On też animuje rozmowę, podobnie przewodniczy rytuałowi związanemu ze świętem: zanosi modlitwy, błogosławi kolejne kielichy wznoszone ku czci Boga. Niepodobna, by okazując brak poszanowania dla gości wstał od stołu, biesiadnicy okazują mu szacunek przez respektowanie Jego przewodzącej roli.

Dzięki znajomości zwyczajów bliskowschodnich możemy lepiej zrozumieć postawę Judasza. Iskariota uzurpuje sobie miejsce gospodarza. Siedząc na szczycie stołu sam sięga po jedzenie, ignoruje jedynego gospodarza tej uczty – Jezusa. Chrystus Pan również działa wbrew zasadom: na początku wieczerzy wstaje od stołu i podejmuje się obowiązku najniższego ze sług – obmywa stopy Apostołom. Piotr zszokowany zachowaniem Mistrza, reaguje adekwatnie: przeciwstawia się poniżeniu, które Pan sam przyjmuje na siebie. Chce okazać Mu szacunek, dlatego nie zgadza się na umycie nóg. Ostatnia uczta jest pełna dramatyzmu i emocji: oburzenia, wzruszenia, mieszaniny sielanki i niepokoju. Uczniowie kilkukrotnie dają to po sobie poznać nalegając na Chrystusa, ignorując wyjście Judasza, stawiając natarczywe pytania, milcząc wobec niezrozumiałego nauczania… Całe zdarzenie ma z pewnością uroczysty charakter, nie jest jednak wolne od zgrzytów i napięcia.

Święty Jan na opis Ostatniej Wieczerzy przeznacza pięć rozdziałów swojej Ewangelii. To blisko jedna czwarta całej księgi. Żaden inny ewangelista nie poświęca aż tyle uwagi tej uczcie. Co więcej, Umiłowany Uczeń pomimo tak obszernej opowieści nie wspomina w niej ani słowem o ustanowieniu Eucharystii. Zupełnie pomijając to wydarzenie, przytacza inne, które nie pojawia się w opowiadaniach synoptyków: umycie nóg Apostołom. Co możemy wywnioskować z tej dziwnej inwersji? Wydaje się, że Jan sugeruje, że to co wydarzyło się w ustanowieniu, tłumaczy się przez obmycie stóp. W wielkoczwartkowy wieczór wracamy pamięcią do tych wydarzeń, celebrujemy je w liturgicznym obrzędzie. Najpierw inscenizujemy obmycie stóp słuchając nowego przykazania, później sakramentalnie uobecniamy Ustanowienie, aż w końcu przyjmujemy uniżonego Syna Bożego w komunii świętej. 

Jan tak komponuje swoją Ewangelię, by zanim dopuści słuchaczy do nauczania o spożywaniu Ciała i Krwi, przygotować ich przez opis dwóch znaków: rozmnożenie chleba i chodzenie po wodzie. W szóstym rozdziale umieszcza opis dwóch spośród siedmiu cudów, które przytacza. Pan najpierw rozdaje chleb w taki sposób, by nie pokarm był ważny ale sposób rozdawania, a następnie objawia się uczniom jako Pan stworzenia, które jest posłuszne Jego woli. Jest to konieczny krok, by uczniowie mogli zaufać nauczaniu o tym, że będą spożywali Jego Ciało i Krew. Ci, którzy nie byli świadkami chodzenia po wodzie, opuszczają Jezusa po tym, jak mówi: "Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim" (J 6,55-56). Piotr – świadek epifanii Syna Bożego – nie rozumie tego nauczania ale ufa nauczającemu: "Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga" (J 6,68-69). Jak można było uwierzyć w to, co mówił do nich Pan, skoro widzieli przed sobą mężczyznę, który wskazując na swoje ciało mówi: "Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym" (J 6,54)? Nauczanie to zostaje niezrozumiałe, wykracza poza naszą wiedzę o świecie, poza kulturowe uwarunkowania, poza poczucie dobrego smaku. Uczniowie zostają, bo uwierzyli, że On jest Synem Bożym. Najpierw, zanim zbliżamy się do Eucharystii, potrzebna jest wiara w moc Boga.

By zrozumieć Eucharystię, nie dość jest uwierzyć w coś nieprawdopodobnego. Dlatego Jan uzupełnia nauczanie eucharystyczne opisem obmycia stóp – uniżenia Syna Bożego. Eucharystia jest wydaniem się w ręce uczniów dla ich zbawienia. W niej dzieje się podobne oddanie, jak to, które miało miejsce w czasie męki. Bezbronny, niewinny Pan świata, oddaje się w ręce grzeszników. Zdejmuje szatę, opasuje się prześcieradłem, klęka u stóp uczniów i obmywa im nogi. Robi to wyłącznie ze względu na nich, dla ich zbawienia: "Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną" (J 13,8). U podstawy obmycia stóp znajduje się ta sama miłość, która funduje ofiarę krzyżową. W wieczerniku jest wyrażona na dwa sposoby: najpierw jako obmycie stóp, następnie jako ustanowienie. Dlatego Wielki Piątek rozpoczynamy wspomnieniem Ostatniej Wieczerzy. Są to dwie tajemnice, które rozświetla to samo oddanie się Syna Bożego: raz bezkrwawo, raz we krwi. Oddanie swego Ciała i Krwi uczniom jest "umiłowaniem swoich do końca" (J 13,1). Na krzyżu oddaje się w ręce grzeszników dla ich zbawienia. Syn Boży wszystko rozdając, nie pozostawił w swoim władaniu nawet Ciała i Krwi. Oddał się za Kościół i oddał się Kościołowi. 

Krzyż Pana widziany z perspektywy Ostatniej Wieczerzy odsłania się nie tylko jako znak hańby ale również jako znak zwycięstwa. W Eucharystii – uniżeniu Syna Bożego – nie przestaje On być tym, który rozmnaża chleb i chodzi po wodzie. Uniżenia eucharystycznego nie należy wyobrażać sobie jako poniżenia. Jest ono zarazem objawieniem mocy Pana. Więcej, właśnie w ofierze mszy i ofierze krzyża Syn doznaje chwały: "Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy." (J 13,31n). Jak to się dzieje? Eucharystia sprawia to, czego jest znakiem: pojednanie z Bogiem. Pozwala się nam cieszyć owocami zbawienia: wspólnoty z Bogiem. Nie dostajemy jej do podziwiania ale do dzielenia się nią, do spożywania. Przyjmując Pana w najświętszym sakramencie, jesteśmy oddawani Ojcu wraz z Chrystusem, przez Niego i w Nim. Nie w pojedynkę, nie prywatnie ale we wspólnocie oczyszczonych, pojednanych, świętych. 

Janowa opowieść o męce Pana ma ten sam sens: sprawia to, co oznacza. Chrystus u kresu życia najpierw potwierdza wolę zbawienia uczniów: "Pragnę" (J 19,28). Następnie, gdy wszystko się dokonało, całkowicie oddał się Ojcu dla naszego zbawienia. "Wykonało się" (J 19,30). Wobec tego może "oddać ducha". Nie "wyzionąć" – bo nie podlega śmierci lecz sam ją wybiera. Oddaje ducha, ponieważ o Duchu tu mowa: "Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje. A kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał" (J 13,20). W ten sposób śmierć na krzyżu jest udzieleniem tych darów, które dostępne są dla uczniów w sakramencie Ciała i Krwi. Miłość Boża wylewa się na nas z przebitego boku Pana – z Jego Ciała i Krwi. Faktycznie, prawdziwie jedna nas z Ojcem, gdy przyjmujemy ofiarę Syna. Właśnie wtedy, gdy jest nad ziemię wywyższony, poznajemy, że jest Bogiem, który nas ze sobą jedna. Krzyż i Eucharystia daje nam dostęp do Boga dzięki temu, że Syn Boży do końca nas umiłował i wydał się za nas.

Nie sposób pominąć jeszcze jednego wątku związanego z Krzyżem i Eucharystią: nowe przykazanie. Nowość przykazania miłości, które Jezus pozostawia uczniom zawiera się w jego drugiej części: "Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem" (J 13, 34). Pan nasz jest miarą wypełnienia przykazania. Umiera dla każdego indywidualnie ale też nikomu nie limituje dostępu do owoców swej śmierci, umiera za wszystkich i za każdego. Każdy, kto przyjmie wiarę i zachowa łaskę, może przystąpić do sakramentu ołtarza. Wszyscy, który korzystają z tego przywileju, są złączeni w jedno (por. J 15). Ciało Kościoła buduje się dzięki Ciału Pana. Zasadą jedności i przynależności do Ciała jest miłość, bez której stajemy się zaprzeczeniem sakramentu, który przyjmujemy. Zachowanie przykazania objawionego w obmyciu stóp, w ustanowieniu i na krzyżu jest miłości do Pana: "Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania" (J 14,15). Tylko ten, kto je zachowa, może Go poznać" "W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was. Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie" (J 14,20-21).

Spoglądając na wielość wyrazów Bożej miłości, spośród których Eucharystia i Krzyż są największe, wróćmy na koniec do pytania: jak to możliwe, że Chrystus jest naszym pokarmem i naszym świętem? Pokarmem jest w Eucharystii. Świętem w Kościele, który żyje dzięki niej. Świętujemy przeżywając komunię z Bogiem, braćmi i siostrami. Tę jedność mamy wyłącznie w Chrystusie – naszym święcie, które przyjmujemy pod postaciami chleba i wina. Chrystus jest naszą paschą: ofiarą, pokarmem, świętem.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Tomasz Grabowski OP

Tomasz Grabowski OP na Liturgia.pl

Od początku zaangażowany w działalność Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego, w latach 2005-2010 jego dyrektor, a od przekształcenia w Fundację – prezes w latach 2010-2016. Od września 2016 r. prezes Wydawnictwa Polskiej Prowincji Zakonu Kaznodziejskiego „W drodze” w Poznaniu i stały współpracownik Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.