Spisek z kością w tle

Dobry hymn na rozśpiewanie nie jest zły. Szczególnie, że hymny są dwa i chwilę potrwało (ach, ten halny...) zanim doszliśmy z prowadzącym dziś próbę bratem Grzegorzem, o który z nich nam chodzi.

Nie dał nam jednak szansy na zaśpiewanie całego „Quem terra”, stwierdziwszy mniej więcej w połowie, że jak na Wielki Post to za dobrze nam idzie, a tu umartwiać się trzeba! Więc przeszliśmy do „Te Deum”. Tak, to zdecydowanie było skuteczniejsze narzędzie ascezy – zaśpiewaliśmy je dwa razy. Ponieważ ostatni werset jest niski, brat stwierdził, że zaśpiewamy go kilka razy, do tego szybciej i wyżej, niż ustawa przewiduje. Pomimo obiekcji ze strony tej części scholi, która uczy się melodii na pamięć, projekt ten został przeprowadzony. Nie pomogły nawet sugestie, że robienie z dwóch modułów jednego zamienia koniec hymnu w muzyczną meblościankę. Upór bywa rzeczą straszną.

A następnie przeszliśmy do drugiego nokturnu. Zaczęło się od niemego zachwytu brata nad antyfonami, a kiedy już zachwyt wyraził werbalnie, dowiedział się, że to on je śpiewa (tako rzecze tabelka a tabelka rzecz święta). Wbrew naszym obawom nie zmniejszyło to jakoś znacznie jego zachwytu. Może osłabł on nieco dopiero po tym, kiedy kantor dotarł do trzeciej antyfony i odkrył, że koncepcja melodii psalmu nie do końca  mu się zgadza z tonem antyfony, jednak nie daliśmy mu zbyt długo dywagować nad tym zjawiskiem, bo czekało juz na nas responsorium. Cóż, nie ma to jak IV ton i tkwiące w nim udko. Zasadniczo to „ut co[medat]”, jednak drwiąco chichoczący, złośliwy skok o kwartę zamienił je w kość niezgody (na śpiewanie) blokujące nasze gardziołka. Zmogliśmy je jednak ostatecznie. Dzielni my.

Drugie responsorium okazało się sympatycznym spacerkiem a pięć minut przed końcem próby zaczęliśmy prace nad III responsorium. Późno, bo brat znalazł (niestety, niestety) wspólny język i tematy ze Znanym Organistą. Im dłużej trwały ich debaty, tym bardziej byliśmy przekonani, że zakałą świata są cykliści, masoni  i organiści. Kompletnie przy tych ostatnich nie da się pośpiewać, skąd jedyny logiczny w tym przypadku wniosek – to międzystanowy spisek przeciwko chorałowi! A dokładniej naszemu wykonaniu. Cóż za perfidia. Szczególnie, że z nimi ciężko, a bez nich szanse marne. 

Za tydzień także się spotykamy. Miejsce to samo (aula), czas także (19.00 w środę) a śpiewniczki czekają… Zapraszamy!

 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Vigilantes - schola chorałowa

Vigilantes - schola chorałowa na Liturgia.pl

Uszy nie mają tego samego przywileju, co oczy, gdyż nie posiadają powiek (Giovanni Carlo Ballola). Vigilantes to schola chorałowa wykonująca wigilie świąt i uroczystości. Śpiewamy wspólnie od 4 lat.Jesteśmy związani z krakowskim Dominikańskim Ośrodkiem Liturgicznym. Wizytówka grupy dostępna jest pod adresem http://www.liturgia.dominikanie.pl/grupa_choralowa,4.html