Sekretne życie bogów
Pomagając jednej z moich studentek z kursu gockiego przygotować się do egzaminu z greckiej gramatyki historycznej, wypisywałem słowa, w których widać działanie sławetnego prawa Grimma*). Starannie unikałem tych, w których prawo Vernera zaciera zmiany spółgłosek, wynikające z prawa Grimma. Przy haírto zatrzymałem się na chwilę.
Ciekawe, pomyślałem, słowo oznaczające ‘serce’, pochodzące z rdzenia *k’erd, zachowało się we wszystkich językach indoeuropejskich, ale boga czy bogów określano różnymi słowami, pochodzącymi do różnych rdzeni. A przecież określenie bóstwa jest ważne, i powinno podlegać, ze względu na szacunek wobec sił wyższych, niewielu zmianom językowym.
Podstawowy rdzeń indoeuropejski, określający boga, to *deiwós. Stąd mamy łacińskie deus, sanskryckie devá-, staroirlandzkie dia czy hetyckie sius. Pokrewne to wszystko z rdzeniem *dei-, który znaczy ‘świecić, jaśnieć’, i związane z *dyeu-, od którego pochodzą słowa oznaczające dzień i niebo (a także imię Dzeusa). W germańskich językach ślad tego słowa można dostrzec w nazwie wtorku, np. angielskie Tuesday, czyli dzień Tyra (staroangielski Tiw), czyli właściwie dzień boga. (Tyr stracił swoje powiązania z niebem i stał się zwykłym bogiem wojny.) W „Eddzie starszej” mamy niesamowity w swej poetcyckiej mocy zwrot sigtivas, zwycięscy bogowie, których koniec wieści prorokini, opowiadająca o losach całego świata.
Germańskie języki wykształciły własne słowo: god, Gott etc. Najczęściej się przyjmuje, że pochodzi ono od *g’hutóm, i znaczy: ten, który jest wzywany, przywoływany. Mogą być tu ukryte powiązania z niebem – przywołuje się kogoś z wysoka, wzywa, aby przybył na ziemię. Jest też inna teoria, która sugeruje powiązanie z rdzeniem *g’heu-, oznaczającym lanie, wylewanie (łacińskie fundo, greckie kheo). Wtedy bóstwo byłoby istotą, na cześć której wylewa się płynną ofiarę, którą się czci libacją. Inne jeszcze germańskie słowo, zachowane np. w staroislandzkim oss (stąd mamy Æsir, w polskich przekładach Asów, bogów „Eddy”, oraz ich siedzibę, Asgard), oznaczało pierwotnie ducha (rdzeń *haénsus), a jego krewniaków znajdujemy w sanskrycie (ásu- potężny duch) i w irańskich językach (ahura- pan, bóg; stąd Ahura-mazdah).
Grecy określali bogów słowem theos – od niego mamy teologię, teodyceę, monoteizm etc., etc. Mimo pozornego podobieństwa, to słowo nie ma żadnego pokrewieństwa z łacińskim deus. Pochodzi z rdzenia *dheh1s. Oprócz greki, zostawiło swój ślad w armeńskim, ale i w łacinie (feriae [bo ‘f’] powstaje z ‘dh’], czyli dni świąteczne, poświęcone bogom; fanum, świątynia) czy sanskrycie.
A nasz bóg ma swój odpowiednik w indyjskim bhága-, i pochodzi od *bhagos – ktoś, kto rozdziela, rozdaje [dary, błogosławieństwo, pomyślność]. Bardzo prozaiczne.
Pewnie powyższy tekst także brzmi, dla laika, prozaicznie, i niezbyt zrozumiale, poprzez wszystkie gwiazdki, symbole, indeksy dolne etc. (Gwiazdka przed wyrazem oznacza formę rekonstruowaną, czyli taką, ktora się nie zachowała w żadnych źródłach, a daje się odtworzyć dzięki znajomości zmian fonetycznych.) Ale dla niektórych, jak np. dla piszącego te słowa, to czysta poezja, z odpowiednią domieszką powieści detektywistycznej. (Jak wiadomo, wszyscy prawdziwi filolodzy uwielbiają kryminały. Kumaniecki np. miał wszystkie książki Agathy Christie.)
*) Nie będę objaśniał, co to za prawo. Teraz, w dobie internetu, każdy może sobie znaleźć definicje (wraz z przykładami) wymienionych w tekście praw.
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Liturgia w soczewce: XXXI niedziela zwykła, rok...
„Liturgia w soczewce” to propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli jeszcze... więcej
-
Listopadowy numer „W drodze”: Bierzcie i jedzcie
Najnowszy numer miesięcznika „W drodze”: o komunii, która ma nam dawać duchową siłę, o tym,... więcej
-
Liturgia w soczewce: XXX niedziela zwykła, rok...
„Liturgia w soczewce” to propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli jeszcze... więcej
-
29 lis
Wrocław: Warsztaty Muzyczno-Liturgiczne + Rekolekcje na początku Adwentu
Dominikanie we Wrocławiu i Schola OP po raz kolejny organizują… więcej
Marcin L. Morawski
Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.