Pomiędzy źródłem a szczytem (7)

„Liturgia ziemska daje nam niejako przedsmak uczestnictwa w liturgii niebiańskiej, odprawianej w mieście świętym Jeruzalem, do którego pielgrzymujemy, gdzie siedzi po prawicy Bożej jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku. W liturgii ziemskiej ze wszystkimi zastępami duchów niebieskich wyśpiewujemy Panu hymn chwały. W niej wspominamy ze czcią Świętych i spodziewamy się otrzymać jakąś cząstkę i wspólnotę z nimi. W niej oczekujemy Zbawiciela, Pana naszego Jezusa Chrystusa, aż się ukaże jako Ten, który jest życiem naszym, a my z Nim razem pojawimy się w chwale.” [Sacrosanctum concilium, 8]

Ósmy punkt Sacrosanctum concilium usiłuje przedstawić zależność pomiędzy liturgią a Liturgią: pomiędzy „liturgią ziemską” a „liturgią niebiańską”. Pierwsza konstatacja: nie jest to relacja tożsamości. Liturgia sprawowana przez człowieka (nawet jeśli in persona Christi) nie jest liturgią par excellence – stąd też moja dyskusja z Tomkiem Dekertem na jego blogu. 

Ojcowie soborowi relację pomiędzy liturgią (ziemską) a Liturgią (niebiańską) opisują bardzo ciekawym słowem: „przedsmak”. Czym jest przedsmak? Łykiem wina w ustach, zanim zostanie połknięty – a może lepiej: beaujolais nouveau przed dojrzałym winem. Kawałeczkiem karpia potajemnie zwędzonym z wigilijnego stołu przed rozpoczęciem wieczerzy. Pierwszą wiosenną burzą przed wakacjami… Czy w podobny sposób można myśleć o liturgii sprawowanej każdego dnia w milionach katolickich i prawosławnych wspólnot na całym świecie?

Wydaje mi się, że tak. Zresztą, sam Sobór głosi, że w ziemskiej liturgii – jedynie i aż – „spodziewamy się” i „oczekujemy” tego, co przed i ponad nami, do czego „pielgrzymujemy”. Nasza liturgia uczestniczy w Liturgii niebiańskiej na zasadzie antycypacji, jest jej częścią, lecz nie wyczerpuje jej. To na „ołtarzu w niebie” niebiańskiego Jeruzalem (mimo że „świątyni w nim nie dojrzałem” – Ap 21,22) sprawowana jest jedna i jedyna, prawdziwa, pełna, doskonała Liturgia. Nasze ziemskie liturgie na nią wskazują, zapowiadają, są jej przedsmakiem i bramą do niej; antycypująco uczestniczą w niej, lecz nią nie są.

Dlatego właśnie sprzeciwiłem się Tomkowemu „obiektywizmowi formy” rozumianemu jako „pełnia”, coś „zamkniętego”. Ziemska liturgia – w jakimkolwiek rycie i w jakimkolwiek użyciu tego rytu – nigdy nie będzie obiektywna w sensie normatywności i substancjalności. Tak obiektywna jest jedynie Liturgia niebiańska; tylko ona stanowi zamkniętą normę, pełną zasadę, substancję. Ziemskie ryty mogą oczywiście być czymś przedmiotowym (obiectum), lecz ze swej istoty zawsze wskazują poza siebie. Uczestnicy liturgii ziemskiej skierowani są na „liturgię niebiańską, odprawianą w mieście świętym Jeruzalem” – i w tym sensie to nie celebrans, lecz ryt liturgiczny jest „kanałem”, „narzędziem”, poprzez które Liturgia nas ogarnia. To nie celebrans jest „unieważniany” i „u/zatracany”, lecz ziemski ryt liturgiczny.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Sebastian Gałecki

Sebastian Gałecki na Liturgia.pl

Filozof, etyk i bioetyk, chrześcijanin, teolog-amator, motocyklista, z urodzenia częstochowianin, poszukiwacz pytań i odpowiedzi.