Parafia w Lund

Często, gdy czytam jakieś polskie teksty o Kościele na zachodzie Europy mam nieodparte wrażenie, że nic już nie jest w stanie pomóc tym wspólnotom, które dążą do samozagłady.

Bez wątpienia jest wiele miejsc, gdzie dochodzi do bardzo mocnych nadużyć zarówno doktrynalnych, jak i liturgicznych. Ciężko byłoby mi być uczestnikiem liturgii, w której np. zamiast Pisma Świętego czytuje się Małego Księcia lub dzieła Bergsona (słyszałemo czymś takim w Belgii, ale nie wiem czy to prawda) . Na szczęście nigdy nie musiałem uczestniczyć w takiej mszy św.

Natomiast miałem okazję kilka lat temu być na niedzielnej liturgii w Szwecji w parafii w Lund. To było niezwykle piękne doświadczenie żywej wspólnoty Kościoła, który jest społecznie zmarginalizowany. Oczywiście wielu wiernych to emigranci polscy, koreańscy, z Ameryki południowej i innych krajów (zresztą sam kapłan był ekwadorczykiem; a w parafii posługiwali także miejscowi dominikanie).  Ale rodowici szwedzi także byli obecni.

Na liturgii wszystko było jak należy, z godnością i czcią dla Najświętszego Sakramentu, przed mszą możliwość spowiedzi, nie było problemów z klękaniem podczas konsekracji, wszyscy śpiewali. W zasadzie niczego nie można się było doczepić. Powiem więcej – cieszyłbym się, gdyby tak wyglądała liturgia w wielu naszych polskich parafiach! Dla uczciwości dodam, że jedyne co mogło przeszkadzać, to świeccy szafarze Komunii św., ale przecież i w Polsce ich obecność jest dosyć powszechna.

W czasie ogłoszeń można było usłyszeć, że przy parafii działa wiele wspólnot modlitewnych, całkiem prężnie działających. Po mszy św. zaś odbyło się miłe towarzyskie spotkanie przy herbacie, na którym obecni byli w zasadzie wszyscy wierni.

Czy jest jakiś podtekst tego wpisu? Nie, po prostu chęć podzielenia się pięknym doświadczeniem.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także