Odpowiedź

Jest sygnetem, który odciska znak tożsamości Jezusa – jest pieczęcią proroka i Mesjasza: zaświadcza o prawdziwości Jego prorockiego i mesjańskiego powołania.

 
 
Jezus odpowiedział: „Ja jestem. A ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi”. (Mk 14.62)
 
Myślenie inicjuje tu proste spostrzeżenie, że zdanie to wcale przez Jezusa wypowiedziane być nie musiało. Dla Jego samoprezentacji po precyzyjnym pytaniu Kajfasza wystarczyłoby to – Ja jestem. Dlaczego więc je wypowiada? Przecież nie jest niepotrzebne.
 
Słysząc to zdanie bezwładnie umieszczamy je w kontekście Mowy eschatologicznej, bo tam też je w odrobinę zmienionej wersji słychać. Powtórzenie praktycznie tej samej treści wyznacza podobieństwo odniesienia chwil czasowych do rzeczywistości eschatologicznej, a różnica sformułowań określa odmienność eschatologicznych momentów. Czas, w którym dokonuje się definitywne odrzucenie Jezusa Syna Bożego, jest zawsze czasem eschatycznym. I taki jest czas tego procesu. W perspektywie dziejów ludzkich jest to jednak inny czas niż czas końca gatunku. Dlatego pojawienie się Syna Człowieczego jest inaczej sygnalizowane w jednym i drugim ujęciu. Dlatego kadłubowe sformułowanie z Księgi Daniela (Dn 7.13) ulega znamiennemu doprecyzowaniu w odniesieniu do eschatonu związanego z tymi dwiema różnymi chwilami. Trzeba to zdanie czytać w jego własnym kontekście a nie kontekście końca czasów ludzkiego gatunku na ziemi. Ten kontekst własny jest kontekstem szyderstwa, niewiary, która odrzuca Mesjasza. 
 
Do kogo w tym gronie uczestników parodii sprawiedliwości i kapłańskiego wygłupu zostaje skierowane? Nie do szyderców, bo Kto poucza szydercę ściąga na siebie wzgardę (Prz 9.7). Nie zwraca się do aktorskiej cyniczej inteligencji Kajfasza, nie przemawia do tych, którzy zorganizowali farsę procesu a teraz realizują ukartowany wcześniej sądowy mord. Jezus nie mówi tego też do siebie, by upewnić się o swoim ostatecznym, eschatologicznym zwycięstwie nad tryumfującym teraz złem. Do kogo więc mówi, o czym i jak to robi?
 
Jezus przemawia tylko do tych, którzy do grona szyderców nie należą i do płaczących aniołów tych, którzy teraz szydzą. Przemawia do Kajfasza i szydzącego Sanhedrynu, do tego, co pozostało w nich dobrego, a co teraz nie ma najmniejszej mocy sprawczej. Nie ma sensu mówić, że Jezus zwraca się do nich. Oni w swojej determinacji doprowadzenia do końca nieprawości, którą zamierzyli, na pewno nie słyszą tego zdania. Jest to pusty dźwięk, który się nad nimi uniósł. Bez anielskiej obecności zdanie to „spadłoby na ziemię”. Ta wypowiedź byłaby wypowiedzią próżną i beznadziejnie jałową. Świadczyłaby także o elementarnej nieznajomości człowieka. Autor Księgi Przysłów a z nim każdy reflektujący nad ludzkim światem wie, że szydercy się nie poucza, bo on nie dość, że nie słyszy pouczenia, to jeszcze je wyśmieje. Tylko głupi przekonuje szydercę do swoich racji, a jego głupota zasługuje na wzgardę i na nic więcej. Dlatego jedynymi słuchaczami Jezusa są ci, którzy nie szydzą, a jeśli takich tam nie stało, to pozostają tylko aniołowie szyderców. Tylko oni są zdolni w tej chwili przyjąć Jego słowo, zaopiekować się nim, natchnąć nim swoich podopiecznych w chwili bardziej sposobnej od tego czasu panowania ciemności.
 
A wypowiedziane zdanie obwieszcza rzecz niebagatelną. Określa ono charakter epifanii Jezusa – Syna Człowieczego po Jego śmierci, sposób Jego działania w ludzkim świecie. Ta wypowiedź ma charakter symboliczny i nie może być inaczej. Symbolem są „obłoki”, symbolem jest „prawica Wszechmocnego”, symbolem jest „siedzący”. Te symbole domagają się odczytania. Symbolizm tego zdania nie tylko chroni je przed sponiewieraniem przez szyderców, ale gwarantuje aktualność treści. 
 
„Obłoki” są czymś, co podnosi się z ziemi, ziemski ma rodowód, ale ostatecznie jest „na niebie”. Obłoki są niebieskie. Są ruchliwe, nieuchwytne. „Prawica Wszechmocnego” jest symbolem Bożej sprawczości. Pracujemy rękoma, ale prawa jest wyróżniona z powodu swej precyzji, siły i sprawności. „Siedzący” jest kimś nieruchomym, nieaktywnym, zasadniczo nie działającym. Przy takim odczytaniu Syn Człowieczy wyłania się z tej symbolicznej konstelacji jako „siedzący”, jako ktoś, kto wprost nie działa, ale siedzi po prawicy Wszechmocnego i jako taki dzieli sprawczość Jego prawicy. Jego nieruchomość jest czymś ekstremalnie sprawczym. Nieuchwytny i ulotny jak obłoki, nieaktywny w sensie znanego nam ludziom działania a przecież wszechmocnie sprawczy.
 
I teraz. Jerozolima niedługo po śmierci Jezusa, przesłuchanie Apostołów przez Sanhedryn. W Dziejach Apostolskich czytamy, że arcykapłan mówi do nich oto napełniliście Jeruzalem waszą nauką (Dz 5.28) Każdy z członków Sanhedrynu może w tej chwili przypomnieć sobie zdanie, które zachowali ich anieli odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego na prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego na obłokach niebieskich. Nauka ulotna, niepochwytna a się niesie. Ogarnia sobą wszystko jak poranny obłok – napełnia całą Jerozolimę. Tamten skazany, nieobecny tak jak nieobecni są zmarli, niedziałający jak ktoś nieruchomo siedzący, okazuje się być kimś niezwykle sprawczym. Opowieść o Jego losie, drugimi ustami powtarzana Jego nauka przemienia serca mieszkańców Jeruzalem. Jego słowa są nieznaczącą cząstką w bezmiarze ludzkich słów jak nieznaczący jest obłok w bezmiarze nieba, a przecież sprawcze jak prawica Wszechmocnego. Ten rodzaj sprawstwa dosięga samego Sanhedrynu.
 
Jednomyślni tamtej nocy wobec kogoś, kto czynił potężne znaki, kogo się sprawnie pozbyli, przestają być takimi wobec Jego uczniów, wobec kilkunastu ludzi bez żadnego społecznego znaczenia, którzy w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęli z więzienia. Są tak samo nieznaczący dla porządku, nad którym czuwa Sanhedryn, jak obłoki dla jasnego nieba. Gamaliel tamtej nocy nie wystąpił przeciw jednomyślności wyroku. Teraz zaś to robi. Co mówi? Czyż stylem swojej argumentacji nie wpisuje się w sens Jezusowego obwieszczenia, które, zdawałoby się daremnie, zawisło nad nimi tamtej nocy. Są obłoki, które wiatr rozmiecie, ale są takie, które na niebie pozostaną. Tak wygląda wywód Gamaliela przełożony na język, którego użył Jezus wypowiadając proroctwo o epifaniach Syna Człowieczego, wywód, któremu Sanhedryn da posłuch.
 
Kajfasz, wszyscy niesprawiedliwi sędziowie – cały Sanhedryn, którzy nie uwierzyli w Mesjasza wtedy, gdy dokonywał swej najbardziej otwartej prezentacji, dostali nową szansę. Jest nią tamto wypowiedziane zdanie, którego nieprawdopodobne wspomnienie ich nawiedza. Patrząc na to, co się dzieje w Jerozolimie, mogą uwierzyć w Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach niebieskich, jeśli tylko uznają prawdziwość tego zdania, jeśli tylko rozpoznają, że Ten, kogo skazali, przychodzi teraz do nich tak, jak zapowiedział.
 
Dlatego to zdanie jest pieczęcią proroka i jest pieczęcią Mesjasza. Wyprzedzając swój czas okazuje się sprawcze w tym, który nadchodzi. Działa zbawczo, bo przywraca szansę wybrania Boga człowiekowi, który tę szansę zdawałoby się bezpowrotnie zaprzepaścił. Szansę.

Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marian Grabowski

Marian Grabowski na Liturgia.pl

Dr hab. fizyki teoretycznej, profesor zwyczajny nauk humanistycznych. Kierownik Zakładu Filozofii Chrześcijańskiej Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu. Zajmuje się aksjologią nauki, etyką, antropologią filozoficzną. Autor m.in. książek: "Historia upadku", "Pomazaniec. Przyczynek do chrystologii filozoficznej", "Podziw i zdumienie w matematyce i fizyce".