O poście słów kilka

Post na chrześcijańskich wschodzie jest bardzo surowy. Nie dość, że w zasadzie nie wolno jeść mięsa i ryb (!), to jeszcze wszelkich produktów pochodzenia zwierzęcego – masła, jajek, sera... Dla nas, ludzi zachodu, to coś ponadludzkiego. Ale czy nie jest tak, że myśmy na zachodzie stracili ducha postu?

Mam takie wrażenie, że post staje się dla nas jakimś pustym dodatkiem do życia. Jest, bo jest. Ale czy wiemy po co mamy pościć? Często spotykam się z taką postawą, że post dziś nic nie daje, bo służy głównie temu, że ktoś się odchudzi czy poczuje się lepiej. Takie podejście zmienia całkowicie istotę postu. A jest nią moje zjednoczenie z Bogiem, moja z Nim bliskość, a ostatecznie też przebóstwienie. Myślę, że to jest wielki rachunek sumienia dla nas, kaznodziejów. A przecież w konsumpcyjnym społeczeństwie tym bardziej powinniśmy pokazywać sens postu! Mogłoby to być naprawdę wielkie świadectwo chrześcijańskiego życia. Dlatego, gdy myślę o tym, że w wielu krajach zachodnich zmieniono piątkowy post na uczynek miłosierdzia, to zastanawiam się nad tym, czy nie wylano dziecka z kąpielą. Bo wydaje się, że w praktyce ani postu ani jałmużny nie ma.

Na pewno nie nawoływałbym do tego, żebyśmy przyjęli tak drakońskie posty jak chrześcijański wschód (kto chce poczytać o tym więcej, zapraszam do odwiedzenia tej strony). Ale z drugiej strony, czy życie chrześcijańskie bez ascezy ma sens?


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także