Marzę o tym, aby celebrans po wypowiedzeniu lub zaśpiewaniu „Pan z wami” (czy jakiegokolwiek innego tekstu w trakcie dialogu z resztą wiernych) podczas Eucharystii słyszał echo odpowiedzi wiernych w kościele przez długi czas...
Zdaję sobie sprawę ze złożoności problemu, ale czemu nie pomarzyć:). Pierwszym warunkiem tego by dialog w trakcie Eucharystii zaistniał jest najpierw zaproszenie przez gospodarza do dialogu… Chyba da się odczuć kiedy rzeczywiście jestem zapraszany a kiedy tylko brzmi fraza słów bez ducha. Drugim warunkiem by dialog zaistniał musi być słyszana również odpowiedź więc mam obowiązek odpowiedzieć, chyba, że jest mi obojętny Ten, który mnie zaprasza. Owszem, mogę odpowiedzieć w ciszy, w sercu, ale czy to wszystko na co mnie stać? Jak wyglądałby dialog gdyby wszyscy, łącznie z celebransem, dialogowali w sercach. Trudno też dialog usłyszeć kiedy odpowiedź zagłuszona jest dźwiękiem organów, do których jesteśmy przyzwyczajeni i ciągle przyzwyczajani, na które często zrzucamy odpowiedzialność w dialogu, a przecież organy słów nie wypowiedzą. I tutaj doświadczenie i mądrość organisty (który słucha odpowiadających celebransowi) są bezcenne.
Jak powiedział kiedyś jeden z moich nauczycieli, Taivo Nitvägi, śpiew jest wydłużonym mówieniem a mówienie skróconym śpiewem. Zarówno mowa jak i śpiew w czasie Mszy Świętej nierozłącznie związane są dźwiękiem z tekstem o niebanalnej treści, z tym tekstem, który głęboko i skutecznie serc naszych dotyka, o ile się na to zgodzimy… Jeśli zabraknie właściwego dźwięku, akcentu, interpunkcji etc. może zabraknąć treści.
A troska o jakość dźwięku po to właśnie, by poprzez właściwe akcenty i interpunkcję czytanie lektora miało sens; by psalmista nie skupiał się jedynie na brzmieniu swojego głosu czy poprawnym wyśpiewaniu melodii ale przede wszystkim na treści, tak samo dotyczy to celebransa.
Ale żeby tak się stało to zanim treść zostanie podana słuchającym to musi zostać zrozumiana w sercu mówiącego i śpiewającego, wtedy jest uświadomiona. Mówienie i śpiew są sztukami a przecież jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, niewiele mniejszymi od istot niebieskich, mam więc nie tylko prawo ale i obowiązek pięknie mówić i śpiewać. A wszystko po to by świadomie i prawdziwie we wspólnocie uczestniczyć w Ofierze.
Marzę o tym, aby celebrans po wypowiedzeniu lub zaśpiewaniu „Pan z wami” (czy jakiegokolwiek innego tekstu w trakcie dialogu z resztą wiernych) podczas Eucharystii słyszał echo odpowiedzi wiernych w kościele przez długi czas…
Zdaję sobie sprawę ze złożoności problemu, ale czemu nie pomarzyć:). Pierwszym warunkiem tego by dialog w trakcie Eucharystii zaistniał jest najpierw zaproszenie przez gospodarza do dialogu… Chyba da się odczuć kiedy rzeczywiście jestem zapraszany a kiedy tylko brzmi fraza słów bez ducha. Drugim warunkiem by dialog zaistniał musi być słyszana również odpowiedź więc mam obowiązek odpowiedzieć, chyba, że jest mi obojętny Ten, który mnie zaprasza. Owszem, mogę odpowiedzieć w ciszy, w sercu, ale czy to wszystko na co mnie stać? Jak wyglądałby dialog gdyby wszyscy, łącznie z celebransem, dialogowali w sercach. Trudno też dialog usłyszeć kiedy odpowiedź zagłuszona jest dźwiękiem organów, do których jesteśmy przyzwyczajeni i ciągle przyzwyczajani, na które często zrzucamy odpowiedzialność w dialogu, a przecież organy słów nie wypowiedzą. I tutaj doświadczenie i mądrość organisty (który słucha odpowiadających celebransowi) są bezcenne.
Jak powiedział kiedyś jeden z moich nauczycieli, Taivo Nitvägi, śpiew jest wydłużonym mówieniem a mówienie skróconym śpiewem. Zarówno mowa jak i śpiew w czasie Mszy Świętej nierozłącznie związane są dźwiękiem z tekstem o niebanalnej treści, z tym tekstem, który głęboko i skutecznie serc naszych dotyka, o ile się na to zgodzimy… Jeśli zabraknie właściwego dźwięku, akcentu, interpunkcji etc. może zabraknąć treści.
A troska o jakość dźwięku po to właśnie, by poprzez właściwe akcenty i interpunkcję czytanie lektora miało sens; by psalmista nie skupiał się jedynie na brzmieniu swojego głosu czy poprawnym wyśpiewaniu melodii ale przede wszystkim na treści, tak samo dotyczy to celebransa.
Ale żeby tak się stało to zanim treść zostanie podana słuchającym to musi zostać zrozumiana w sercu mówiącego i śpiewającego, wtedy jest uświadomiona. Mówienie i śpiew są sztukami a przecież jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, niewiele mniejszymi od istot niebieskich, mam więc nie tylko prawo ale i obowiązek pięknie mówić i śpiewać. A wszystko po to by świadomie i prawdziwie we wspólnocie uczestniczyć w Ofierze.
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.