Liturgia umierania czyli najstarszy rzymski obrzęd pogrzebu

Z okazji zbliżającego się Dnia Zadusznego chciałem zaprezentować na blogu najstarszy znany rytuał pogrzebu w rycie rzymskim, zawarty w Ordo romanus XLIX i datowany na koniec VII lub VIII wiek.

Wprowadzenie

Krótki obrzęd pogrzebu, który prezentuję poniżej, jest najstarszym zachowanym rytuałem pogrzebowym rytu rzymskiego. Tekst zaczerpnąłem z edycji pełnego zbioru Ordines romani, przygotowanej przez Michela Andrieu, belgijskiego badacza z Louvain: M. Andrieu (ed.), Les Ordines Romani du haut Moyen-Age, t. IV: Les Textes (Ordines XXXV-XLIX), Leuven 1956, s. 529-530. Przekład jest mój własny, amatorski i roboczy. Starałem się przetłumaczyć obrzęd możliwie jak najwierniej, nie łagodząc występujących tu i tam chropowatości tekstu czy niezręczności redakcyjnych. Ingerencje własne, polegające głównie na podaniu numerów Psalmów (wg numeracji hebrajskiej), zaznaczam nawiasem kwadratowym. Zachowuję numerację tekstu przyjętą w edycji Andrieu.

Obrzęd odwołuje się do tekstów antyfon, niekiedy przytaczając je w pełnym brzmieniu, niekiedy poprzestając na podaniu incipit, czyli pierwszych słów. W nrze 3 jest mowa o modlitwie z sakramentarza, jednak bez podania pierwszych słów tej modlitwy. Modlitwy wstawiennicze polecające umierającego Bogu są zawarte zarówno w Sakramentarzu gregoriańskim jak też w Sakramentarzu gelazjańskim. Nr 7 stanowi uzupełnienie i uszczegółowienie nru 5. Nr 6 mówi już o złożeniu ciała w grobie, zaś nr 7 cofa akcję z powrotem do modlitwy w kościele, wzmiankowanej w nrze 5. Wzmianka o Mszy świętej w nrze 7 jest ewidentną pomyłką kopisty. Sformułowanie: „Msza lub czytania z Hioba” nie ma bowiem żadnego sensu. Owszem, jak najbardziej znane i praktykowane są wówczas Msze za zmarłych, jednak jeszcze nie sprawuje się Mszy podczas samych obrzędów pogrzebu.

Oto pełny tekst Ordo romanus XLIX:

 

Obrzęd wg którego należy postępować przy oddaniu posługi zmarłym

1. Gdy zobaczysz, że [chory] jest już bliski odejścia, ma przyjąć Komunię ze świętej Ofiary, choćby nawet już tego dnia komunikował, ponieważ Komunia będzie mu obrońcą i wspomożycielem przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych. Ona bowiem wskrzesi go z martwych.

2. Gdy przyjmie Komunię, niech przed ciałem chorego będzie czytana Męka Pańska, [niech czytają] czy to prezbiterzy czy diakoni, tak długo, aż dusza nie opuści ciała.

3. Najpierw, skoro tylko dusza będzie opuszczać ciało, mówi się: R. Przybądźcie, święci Boży. V. Niech przyjmie Ciebie Chrystus. Ps. Gdy Izrael wychodził z Egiptu [Ps. 114]. Ant. Niech przyjmie cię chór aniołów. Kapłan mówi modlitwę jak w sakramentarzu i mówi tylko Módlmy się.

4. Następnie obmywa się ciało i składają je na marach. I gdy już złoży się je na marach, przed wyjściem z domu odmawia się antyfonę: Ukształtowałeś mnie z ziemi i przyoblekłeś w ciało, mój Odkupicielu, podźwignij mnie, Panie, w dniu ostatecznym. Ps. Pan króluje [Ps. 97].

5. Potem składa się ciało wewnątrz kościoła. Ant. Kazałeś mi narodzić się, Panie. Ps. Jak jeleń [Ps. 42]. Ant. Niech aniołowie zawiodą cię do raju,  a gdy tam przybędziesz, niech przyjmą cię męczennicy i wprowadzą cię do świętego miasta Jeruzalem. Ps. Kiedy Cię wzywam [Ps. 4].

6. Gdy przyniesie się ciało na miejsce pogrzebu [odmawia się] Ant. Ten, który przeniósł twoją duszę do życia. Ps. Panie, kto zamieszka w Twoim przybytku [Ps. 15]. Ant. Rozraduj, Panie, duszę, którą przyjąłeś, wraz ze świętymi Twoimi w chwale. Ps. Zmiłuj się nade mną Boże [Ps. 51]. Ant. Wejrzyj, Panie, na niskość moją i trud, odpuść mi wszystkie grzechy. Ps. Ku Tobie, Panie, wznoszę moją duszę [Ps. 25]. Ant. Niech aniołowie zaprowadzą cię w chwale do królestwa Bożego, niech w królestwie przyjmą cię męczennicy. Panie, ukształtowałeś go z ziemi i przyoblekłeś w ciało, Odkupicielu mój, wskrześ go w dniu ostatecznym. Ps. Zmiłuj się nade mną, Boże [Ps. 51].

7. Gdy złoży się ciało w kościele, niech wszyscy modlą się bez przerwy za tę duszę, aż do pochowania ciała. Niech śpiewają Psalmy lub responsoria, Mszę lub czytania z Hioba, a gdy przyjdzie godzina wigilii, niech wspólnie celebrują wigilię, Psalmy z antyfonami, bez Alleluja. Kapłan, gdy śpiewają, niech odmawia modlitwę. Ant. Otwórzcie mi  bramy sprawiedliwości, wejdę przez nie i będę wysławiał Pana. Ps. Wysławiajcie Pana, bo jest dobry [Ps. 118].

 

Komentarz

Warto przede wszystkim zwrócić uwagę na to, że w Ordo romanus XLIX mamy do czynienia z prawdziwą „liturgią umierania”, a nie tylko z czynnościami spełnionymi wobec ciała osoby już zmarłej. Chciałem podkreślić tu szczególnie dwie sprawy.

Po pierwsze, w Ordo romanus XLIX mamy liturgię paschalnego przejścia, w której dopełnia się w chrześcijaninie misterium Paschy Jezusa Chrystusa. Zaczyna się od przyjęcia wiatyku jako zadatku życia wiecznego. Potem czyta się przy konającym Mękę Pańską – umieranie chrześcijanina jest dopełnieniem udziału w śmierci Chrystusa. Rytuał pogrzebowy zapisany w rzymsko-frankijskim Sakramentarzu z Autun (ok. 800 r.), pokrewny wobec Ordo romanus XLIX, precyzuje, że chodzi o Mękę Pańską wg św. Jana. W Janowej Ewangelii Chrystus ukrzyżowany jest przedstawiony właśnie jako prawdziwy Baranek paschalny. Umieraniu chorego towarzyszy śpiew Psalmu 114, który mówi o wyjściu Izraela z Egiptu – śmierć jest paschalnym wyjściem z niewoli do prawdziwej Ziemi Obiecanej. Z kolei w kościele śpiewa się m.in. Psalm 42 – Jak jeleń pragnie wody ze strumienia. Jest to Psalm chrzcielny, który w ówczesnym rycie rzymskim stosowano podczas Wigilii Paschalnej jako łącznik między starotestamentalnymi czytaniami Wigilii a liturgią chrzcielną. W śmierci chrześcijanina dopełnia się to, co rozpoczęło się na chrzcie świętym. Oczywiście ta paschalna perspektywa nie unicestwia dramatu śmierci. Nie ma tu nic z jakiegoś naiwnego pseudochrześcijańskiego optymizmu. Śmierć jest traktowana z wielką powagą. Kościół intensywnie modli się za zmarłego, w kościele czyta się księgę Hioba, w antyfonach omija się Alleluja, a podczas samego pochówku śpiewa się m.in. Psalm pokutny 51. Dramatyzm śmierci nie jest unieważniony, ale jest niejako od środka rozświetlony perspektywą paschalną i płynącą z niej wiarą i nadzieją.

Po drugie, chciałbym podkreślić eklezjalny, kościelny wymiar obrzędu. Umierającemu towarzyszy wspólnota Kościoła pielgrzymującego, który poleca swego brata czy swoją siostrę Kościołowi chwalebnemu i go (ją) odprowadza. Taki sens ma asystowanie przy umierającym, potem procesja do kościoła, czuwanie w kościele i procesja na cmentarz.

* * *

Na koniec małe odniesienie do praktyki aktualnej. W większości wypadków współcześnie nie ma mowy o żadnej liturgii umierania. Daliśmy sobie wmówić, że fizyczne przetrwanie jest największym dobrem a fizyczna śmierć największym złem, dlatego jesteśmy owładnięci obsesją „ratowania za wszelką cenę”. W efekcie nasi bliscy najczęściej nie mają szansy odejść godnie, w otoczeniu modlitwy rodziny. Najczęściej są do ostatniego tchnienia ciągani po szpitalach i muszą odchodzić w obcym otoczeniu, wśród obcych ludzi, poddawani do końca uciążliwym zabiegom.

W związku z tym dwa świadectwa. W styczniu 1997 r. zmarła moja Babcia ze strony Mamy, w 89 roku swego życia. Miała łaskę odejść w domu rodzinnym, w jeden z najpiękniejszych możliwych sposobów. Do ostatniego dnia była przytomna i mogła jeszcze poruszać się po mieszkaniu. Ostatniego dnia położyła się po obiedzie i gdy w pewnym momencie moja Mama do niej weszła, zobaczyła, że Babcia bezskutecznie próbuje się podnieść i nie jest w stanie już nic powiedzieć. Coś takiego było w jej spojrzeniu, że Mama od razu miała błyskawiczną intuicję „Mamusia odchodzi”, zawołała mego Tatę, zapalili świecę, uklękli i zaczęli przy Babci odmawiać Litanię do Wszystkich Świętych. Babcia w pewnym momencie wyciągnęła rękę i nakreśliła mojej Mamie na czole znak krzyża, co było bardzo czytelnym gestem pożegnania. Rodzice nie dokończyli jeszcze Litanii, kiedy Babcia już odeszła. Odejście godne, spokojne, w otoczeniu modlitwy najbliższych.
Inne świadectwo, nieco odmienne. Umierał jeden z moich współbraci zakonnych (zresztą ktoś dla mnie osobiście ważny i bliski), po długiej i ciężkiej chorobie, która przykuła go do łóżka. W swoim domu zakonnym miał zapewnioną dobrą i troskliwą opiekę. Kiedy zaczęła się agonia, przełożony domu wezwał pogotowie, skutkiem czego tamten współbrat zmarł jeszcze tego samego dnia na sali szpitalnej, męczony przez reanimujących go lekarzy zamiast w otoczeniu modlących się współbraci. Pogrzebowi przewodniczył ówczesny prowincjał, który oczywiście docenił dobre intencje przełożonego domu, ale mimo to upomniał go za to wezwanie pogotowia do konającego. W gronie współbraci prowincjał wprost powiedział, że jeśli sam kiedyś znajdzie się w sytuacji analogicznej, zobowiązuje wszystkich obecnych, by pozwolili mu spokojnie odejść i modlili się przy nim, bez ciągania w agonii po szpitalach.
Oczywiście przez to co napisałem powyżej, nie mam zamiaru rozsądzać wszystkich życiowych sytuacji. Oczywistym jest, że są sytuacje, w których jak najbardziej trzeba próbować ratować życie do końca. Bynajmniej tego nie neguję. Mam też nadzieję, że nikt nie odczyta moich słów przewrotnie i nie wyciągnie wniosku, że zachęcam do eutanazji. Nigdy w życiu! Chodzi mi tylko o to, żeby z tego uporczywego „ratowania do końca” nie robić uniwersalnego prawa, które trzeba zastosować zawsze, nawet za cenę przymnażania wielu osobom dodatkowych cierpień i odbierania możliwości godnej śmierci w obecności najbliższych.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....