I
„Wspomnienie Lorien przetrwa w twoim sercu na zawsze czyste, nieskalane i nigdy nie zblednie ani nie zgorzknieje.”
W rozległej historii opowiadanej we „Władcy pierścieni” J. R. R. Tolkiena nie brak momentów zatrzymania akcji. Bodaj najpiękniejszy z nich następuje wtedy, kiedy bohaterowie trafiają do zaczarowanego lasu Lorien. Dla Drużyny Pierścienia jest to chwila wytchnienia, bynajmniej nie bez znaczenia dla dalszych losów wyprawy; dla czytelnika – sugestywny opis cudownej krainy. Dla Tolkiena – melancholijne marzenie o pięknie świata, który na jego oczach odchodził w przeszłość. (…)
Długi, obejmujący aż trzy rozdziały opis pobytu bohaterów w Lorien zamyka scena pożegnania. Kiedy bohaterowie ruszają w dalszą drogę, słyszą z oddali pieśń śpiewaną przez władczynię krainy, Galadrielę. „Śpiewała w starodawnym języku elfów zza Morza, hobbit nie rozumiał słów, a melodia, chociaż bardzo piękna, nie przynosiła otuchy.” Czy ta melodia, piękna i smutna, zaginęła bezpowrotnie w mitycznej przeszłości Tolkienowskiego Śródziemia?
Wśród nagranych przez autora fragmentów „Władcy pierścieni” znalazła się pieśń Galadrieli, i to wykonana dwukrotnie, w wersji recytowanej i śpiewanej. Tolkien napisał tekst w wymyślonym przez siebie języku elfów, śpiewnym, pełnym łagodnych brzmień. Na jaką melodię śpiewają elfy? Na gregoriański ton Lamentacji proroka Jeremiasza. Nie wiem, gdzie Tolkien poznał tę melodię. Może u oksfordzkich dominikanów, zwanych Blackfriars. Zapewne ktoś zbadał tę sprawę, ale przecież nie chodzi tutaj o dociekania archiwistów. Ciekawsze jest inne pytanie: jak dalece pieśń Galadrieli nawiązuje do biblijnego poematu, z którym wiąże ją melodia. Odpowiedź rysuje się mniej więcej taka: Tolkien odwołuje się nie tyle do Jeremiaszowych Trenów, ile raczej do wielkich biblijnych wątków Raju, wygnania, niewoli i Ziemi Obiecanej. Motywy te dochodzą do głosu w pismach Jeremiasza, ale raczej w Księdze jego proroctw niż w Lamentacjach.
II
„Stracony jest Valimar, stracony dla tych ze Wschodu! Żegnaj! Być może ty odnajdziesz Valimar. Może ty właśnie go znajdziesz. Żegnaj!”
O czym śpiewa Galadriela? Dla bohatera opowieści, dzielnego hobbita imieniem Frodo, znaczenie pieśni pozostaje niezrozumiałe. Czytelnik „Władcy pierścieni”, choć otrzymuje tłumaczenie pieśni, rozumie z niej niewiele więcej niż hobbit. „Mgła na zawsze kryje klejnoty Calacirii” – te słowa przynoszą zaiste mglisty obraz czegoś niebywale pięknego i sugerują bezpowrotną utratę ojczyzny. Z powieści Tolkiena dowiadujemy się, że było to zamorskie królestwo nieśmiertelnych elfów. Więcej można wyczytać w „Silmarillionie”, swoistej mitologii świata „Władcy pierścieni”. Bez zaglądania do „Silmarillionu” trudno zrozumieć, czym była dla elfów utracona kraina i jaki był powód jej opuszczenia. A przecież wiadomo o niej wystarczająco wiele, bo „Władca pierścieni” jest przepojony tęsknotą i świadomością utraty. Piękny świat, w którym krasnoludy tworzą wspaniałe klejnoty, a elfy układają czarowne pieśni, należy do przeszłości. Dodajmy, że jest to przeszłość, która nigdy nie była teraźniejszością – jak o przeszłości mitycznej pisał wielki polski filolog Tadeusz Zieliński. Świat opisany we „Władcy pierścieni” wchodzi w nową erę, w której nie ma miejsca dla elfów. Ten świat ma własną mitologię i własne wspomnienia odległej, lepszej przeszłości.
Lorien, kraina, która tak oczarowała bohaterów powieści, jest zaledwie cieniem utraconej ojczyzny elfów. Melancholijna pieśń Galadrieli splata się ze smutkiem członków Drużyny Pierścienia. Elf Legolas zdaje się wyrażać myśl autora, kiedy mówi: „Tak bowiem musi być: cokolwiek znajdziesz, zgubisz”. O tak, heroiczna opowieść Tolkiena spowita jest melancholią.