Komentarz na uroczystość NMP Częstochowskiej

Chociaż dzisiaj niedziela, to jednak w kalendarzu liturgicznym Kościoła wspomnienie dnia zmartwychwstania Chrystusa musiało ustąpić przed uroczystością. Znak to, że musi to być ważna uroczystość. Jeżeli nie dla całego Kościoła powszechnego, to na pewno dla Kościoła lokalnego, w tym przypadku Kościoła w Polsce. I tak jest w istocie, czcimy dziś bowiem NMP w Jej Jasnogórskim wizerunku.

W centrum Liturgii Słowa dzisiejszej uroczystości stoi opis Wesela w Kanie Galilejskiej. Fragment dobrze znany, tak często jest czytany podczas uroczystości ślubnych. Pytanie tylko, czy jest przez to wystarczająco zrozumiany. Oto dwoje młodych ludzi w dniu swojego ślubu zaprasza do siebie wielu gości. Opis jest przepełniony ludźmi. Pośród nich jest również Maryja – Matka Jezusa, sam Mistrz oraz Jego uczniowie. Jan Paweł II w Encyklice „Redemptoris Mater” pisze, że można z tego fragmentu wnioskować, że Jezusa zaproszono na wesele ze względu na Jego Matkę (RM 21). Musiała więc być kimś ważnym dla nowożeńców. Być może poproszono ją, znając jej troskliwe oko o pomoc w przygotowaniu uroczystości.

Maryja jest wspomniana w tekście, aż cztery razy. Ewangelista Jan chciał przez to podkreślić Jej szczególną godność. Ponadto autor przedstawia w tym fragmencie niektóre rysy Jej osobowości. Maryja chce uczestniczyć w życiu ludzi. Nie tylko w jego momentach wzniosłych i poważnych, ale również chce uczestniczyć w ludzkiej radości. Chociaż nie bierze w zabawie czynnego udziału, to jednak zawsze gotowa jest służyć i pomagać. Zaproszona na wesele jest w nie zaangażowana całą sobą. To ona pierwsza zauważa brak wina, pozorny drobiazg, który może mieć istotny wpływ na przyszłość małżonków. Tak poważne zaniedbanie na przyjęciu weselnym może spowodować nieprzychylne komentarze pod adresem nowożeńców w tak ważnym momencie ich życia. Młodzi zostaliby postawieni w trudnej sytuacji. Maryja nie może na to pozwolić.

Może nas dziwić, że Jezus na prośbę swojej Matki zajmuje się takim drobiazgiem jak brak wina. Jednak wino obok oliwy i chleba miało w Starym Testamencie znaczenie symboliczne. W języku Biblii oznaczało radość. W tym kontekście prośba Maryi skierowana do Jezusa nabiera nowego znaczenia. Słowa: „nie mają już wina” mogą znaczyć: „brak im radości”. Maryja w swojej prośbie jest bardzo naturalna. Prosi Syna o zwykłą ludzką radość. Zadziwiające, że nie cierpienie, nie doświadczenie, a właśnie ludzką radość wybrał Jezus na materię swojego pierwszego cudu. A na pośredniczkę w jego zaistnieniu wybrał Maryję. Nie bez powodu nazywamy Ją „Przyczyną naszej radości”.

Jezus zrazu odpowiada na prośbę Maryi szorstko: „Czyż to Twoja, lub moja sprawa Niewiasto?” To próba wiary, jakiej Jezus poddał swą Matkę. Z tej próby Maryja wychodzi jednak zwycięsko. W tym obrazie Maryja staje się dla nas przykładem zwycięstwa wiary, która do uwierzenia nie potrzebuje namacalnego znaku. „Błogosławieni, którzy nie wiedzieli, a uwierzyli” (J 20, 29). Na Weselu w Kanie uczniowie Jezusa uwierzą w Jezusa dopiero, gdy zobaczą znak.

Po dokonaniu przez Jezusa cudu, Maryja znika. Rozpływa się w tłumie. Nikt jej nie dziękuje, nikt o Niej nie pamięta. Wykonała swoje zadanie i wróciła w cień. Zadaniem, które miała do wykonania było stanąć pomiędzy Jezusem, a ludźmi w sytuacjach ich braków, niedostatków i cierpień. Maryja „staje pomiędzy” czyli „pośredniczy”, pośredniczy jako Matka. Pośrednictwo Maryi w niczym nie umniejsza pośrednictwa Jezusa, który jest jedynym pośrednikiem między Bogiem, a człowiekiem. Maryja pośredniczy bowiem jako Matka, a jej pośrednictwo ma charakter wstawienniczy, modlitewny, błagalny.

Obraz Kany Galilejskiej to obraz Kościoła. W jego centrum stoi Jezus, a wokół – Jego uczniowie. Każdy z nich ma swoje miejsce i zadanie do wykonania. Jest w nim także miejsce dla Maryi. Ona też ma zdanie do wykonania. Jej rolą jest wstawianie się za ludźmi do Jezusa, który nigdy nie odmawia Jej prośbie. Jest to dla nas wielka pociecha i nadzieja, że mamy w niebie orędowniczkę, która z otwartym i czułym sercem gotowa jest wysłuchiwać naszych próśb.

Ale wydarzenia w Kanie Galilejskiej mają też inny wydźwięk. Uczą nas, że prawdziwa pobożność maryjna nie polega na uczuciu, lecz na wierze i naśladowaniu. „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie” – to kluczowe słowa całego fragmentu o Weselu w Kanie. Słowa, które Maryja wypowiada do sług są zarazem ostatnimi słowami wypowiedzianymi przez Maryję w Ewangelii. Dlatego często są nazywane testamentem Maryi. A testament jako ostatnia wola jest święta i konieczna do spełnienia przez spadkobierców. Zatem jest to wezwanie skierowane również do każdego z nas, żebyśmy nie tylko umieli prosić Maryję o wstawiennictwo u Boga, ale żebyśmy pełnili w swoim życiu Jej wolę czyniąc tylko to, czego chce od nas Jezus. Chyba tego dziś najbardziej potrzeba naszej polskiej pobożności maryjnej…

Zobacz także