Komentarz do Ewangelii XVI niedzieli zwykłej, rok B

Od zakończenia roku szkolnego minęło już trochę czasu. Wakacje trwają w najlepsze, a jak wakacje to i wypoczynek. Wczasy, obozy, wycieczki, kolonie, odmieniane w tym czasie przez różne przypadki, kojarzą nam się z wypoczynkiem, regeneracją sił, odreagowaniem po całorocznym wysiłku.


Strach pomyśleć jak funkcjonowalibyśmy bez tych kilku dni urlopu? Ktoś mądry powiedział kiedyś: „ważniejsze od tego jak pracujesz, jest to, jak odpoczywasz. Jeśli będziesz źle wypoczywał, będziesz źle pracował”. Kilka dni wolnego, oderwanie się na chwilę od codziennych zajęć, prac i obowiązków jest nieodzowne nie tylko dla zdrowia fizycznego, ale również psychicznego, a nawet dla naszej kondycji duchowej.

Również dzisiejsza Ewangelia zdaje się dostosowywać do tematu wakacji. Słowa Jezusa: „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco” skierowane do Apostołów utrudzonych głoszeniem Dobrej Nowiny, wskazują na potrzebę wypoczynku. Może to trochę dziwić postronnych obserwatorów, ale praca duszpasterska również może być trudem w sensie fizycznym. Skoro sam Ewangelista zauważa, że tak wielu przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu, nie ma się co dziwić, że Jezus w trosce o swoich uczniów zarządził krótkie wakacje.

To jednak, co zwróciło moją uwagę w dzisiejszej Ewangelii, dotyczy wydarzeń późniejszych. Jezus wraz z uczniami udaje się na zasłużony odpoczynek, jednak po przybyciu na drugi brzeg, stwierdza, że ludzi ich uprzedzili i również tam, czeka na nich spory tłum. Każdy z nas w takiej sytuacji, zapewne odprawiłby natrętów z kwitkiem, powołując się na prawo do wypoczynku. Co zrobił Jezus? Zaczął ich nauczać, gdyż, jak notuje autor natchniony: byli jak owce nie mające pasterza.

Górnik, stoczniowiec, pracownik biura, sprzątaczka, wykładowca uniwersytecki, podczas wakacji mogą zapomnieć o swojej pracy. Są jednak takie zawody, które nawet na wakacjach nie pozwalają zapomnieć o tym kim się jest. Policjant widząc włamywacza; strażak, widząc zarzewie pożaru; lekarz zauważając zagrożenie życia, nie mogą zapomnieć kim są. Zasada ta dotyczy również kapłanów i osób konsekrowanych.

Duszpasterz, czy osoba konsekrowana, podobnie jak inni ludzie, ma prawo do wypoczynku. Może ściągnąć habit, zdjąć sutannę, iść na plażę, wykąpać się w morzu, iść w góry, czy pójść do kina. Ale wszędzie tam, gdzie jest, musi pamiętać, że jest osobą poświęconą Bogu i wezwaną do dawania świadectwa. Mało tego, wszędzie tam, gdzie jest, nawet na wakacjach, może spotkać człowieka, którego Pan postawi na jego drodze, aby uratować jego duszę.

Mój ulubiony ostatnio święty – Maksymilian Kolbe, nie przepuścił żadnej okazji, aby ewangelizować. Podróż pociągiem, pobyt w sanatorium, przypadkowe spotkanie na ulicy, były dla niego okazją do mówienia spotkanym przypadkowo osobom o Jezusie i o Jego Niepokalanej Matce. Zazwyczaj zaczynało się od wręczenia świętego obrazka, a kończyło na podarowaniu cudownego medalika i obietnicy modlitwy. I działanie to mogłoby wydawać się nawet zabawne, gdyby nie fakt, że św. Maksymilian takie spotkania zawsze traktował bardzo poważnie. Kiedy w pierwszych dniach września 1939 r. został aresztowany po raz pierwszy i wraz z trzydziestoma sześcioma braćmi z Niepokalanowa wywieziony najpierw do obozu Lamsdorf, a potem do Amtitz, mówił do braci, że jadą na misje. Podczas drugiego aresztowania i deportacji do KL Auschwitz końcem maja 1941 r. również nie zapomniał kim jest. Jak wspominają świadkowie, w obozie z narażeniem życia głosił konferencje, podtrzymywał na duchu, potajemnie odprawiał msze, a nawet spowiadał współwięźniów. Dzięki takiej postawie Ojca Kolbego obóz przeżył nie tylko Franciszek Gajowniczek, za którego Maksymilian poszedł na śmierć, ale również wielu innych, którzy twierdzą, że czyn numeru 16670, uratował człowieczeństwo wielu z nich.

Podczas rozpoczynających się wakacji warto pamiętać, że są one nie tylko czasem odpoczynku, ale również okazją do dawania świadectwa o swoim człowieczeństwie i o swojej wierze. Warto pamiętać, że dla chrześcijanina czas urlopu nie oznacza wakacji od Pan Boga, od przykazań, od modlitwy i Mszy świętej. Warto o tym wszystkim pamiętać, gdyż tak na prawdę nigdy nie wiemy kiedy i w jaki sposób naszym świadectwem zechce posłużyć się Pan Bóg.

 

 

Zobacz także