Komentarz do Ewangelii II niedzieli zwykłej, rok B

Okres Bożego Narodzenia już się zakończył, choć nadal towarzysz nam śpiew kolęd, czy migające światełka na choince. Liturgia jednak wzywa nas, by pójść  dalej, by pozostawić  za sobą , ale jednocześnie głęboko ukrytą w sercu, zadumę nad  wydarzeniami w Betlejem i towarzyszyć Jezusowi w Jego dorosłym życiu.

 Ewangelia ostatniej niedzieli to ikona Jezusa zanurzającego się w wodach Jordanu, to rozdarte Duchem Świętym niebo, to Ojciec obwieszczający swą jedyną i niepowtarzalną miłość  do Syna. Ikona początku nowego czasu, który dopełni się w poranek Wielkiej Nocy.

Teraz – w II Niedzielę zwykłą – stajemy niejako  nazajutrz po tych wydarzeniach nad brzegiem Jordanu wraz  Janem, który ze swymi uczniami, spotyka przechodzącego Jezusa.  Jest on świadomy, że wypełnił swoje powołanie, że zobaczył  i rozpoznał Tego, którego miał wskazać. Pozostało właściwie tylko jedno, dać o Nim świadectwo. I to wtedy padają słowa: „Oto Baranek Boży”, które uczniom zmieniają porządek świata.  Jan nie zatrzymuje tych, którzy byli z nim, pozostawia im całkowitą wolność, pozwala im odejść za Jezusem. Jak bardzo oni musieli ufać Janowi, że wie co, mówi, że poznał Tego, na którego wskazuje.

Jezus pozwala im iść jakiś czas za sobą w milczeniu. Niesamowita chwila,  w której, jak w soczewce, można zobaczyć wszystkie motywy pójścia za Jezusem. Nie wiemy, co myśleli uczniowie, co działo się w nich, jak płynął im ten czas. Milczenie przerywa Jezus – "Czego szukacie?". No właśnie czego szukamy przy Jezusie – spełnienia, dobrego samopoczucia, czy Jego samego? Odpowiedź idących jest genialna: „Nauczycielu, gdzie mieszkasz?". Czy mamy odwagę postawić to pytanie i pozostać z Nim?

 

Zobacz także