Katolicyzm koszyczkowy

Trudno mi nie odnieść wrażenia, że mamy coraz więcej katolików "od jajeczka". Kościoły pękają od tłumów w wielkosobotnie poranki, ale cóż z tego? Wchodząc do kościoła katolicy "koszyczkowi" rozglądają się ciekawie, bo jakoś tak ubogo. A w telewizji jak pokazują zdjęcia z kościołów to przecież na ołtarzach są obrusy i lichtarze.

Tabernakulum otwarte, brak dywanów… hmm może to wietrzenie świątyni lub święcenie pokarmów odbywa się w czasie sprzątania przedświątecznego. Jak już się porozglądają to trzeba się jakoś zachować. Przyklękają przed pustym tabernakulum, a nie przed Bożym Grobem, w którym jest przechowywany oraz wystawiony Najświętszy Sakrament. Pocieszam się, że przyklękają przed krzyżem na ołtarzu wystawionym po wczorajszej liturgii. Wychodząc pytają się nawzajem czy skład księży w parafii się zmienił, bo „jakiś inny dzisiaj kropił”. A to tylko diakon przysłany na praktykę.

Nie interesuje „koszyczkowych” wiernych Wigilia Paschalna, bo przecież najważniejsza jest święconka i śniadanie wielkanocne. Nawet znajomy, który stwierdził kiedyś, że nie chodzi do kościoła i wierzy w Kościół powszechny, a nie instytucjonalny (cokolwiek miałoby to znaczyć), stał dzisiaj w kolejce do konfesjonału. Długa kolejka do spowiedzi nie wiem czy była wyrazem żywej wiary czy tylko tradycji, bo zawsze się chodziło do spowiedzi na Wielkanoc. Sam już nie wiem.

A pod kościołem tradycyjne życzenia: smacznego jajka, zdrowia, szczęścia i radości. Tylko Pan Jezus smutny w ciemnym grobie zapłakał, bo to już dziś kolejne święta… zmartwychwstania zajączka…

 

 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Paweł Beyga

Student Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Od kilku lat katolik chodzący na starą mszę, ale nie tradycjonalista ekstremalny. Pasjonat teologii liturgii.