Gorzkie żale kantora
Być może będzie to mój ostatni wpis na blogu. Proszę zatem o wysłuchanie żalów kantora-praktyka (sic!), któremu niemal wszyscy wokół zarzucają błędy w sztuce. Oto kilka z takich zarzutów:
1. Zarzuty, że chorał, który uprawiam nie jest gregoriański. To akurat prawda, bo nigdy z własnej woli nie nazywam chorału dominikańskiego, franciszkańskiego, benedyktyńskiego czy cysterskiego - gregoriańskim. Nie robię tego, ponieważ terminem "chorał gregoriański" XIX-wieczni muzykolodzy określili śpiew opracowany przez zakonników w Solesmes. Pozwolę sobie jedynie zauważyć, że źródła tego chorału, zwanego gregoriańskim, leżą w benedyktyńskich manuskryptach z X-XI wieku. Jest to zatem chorał benedyktyński. Muzykolodzy z Solesmes wyciągnęli z rękopiśmiennych ksiąg średnią arytmetyczną i opublikowali ją pod nazwą "chorał gregoriański", czym zresztą weszli w konflikt z muzykologami XIX-wieczego ruchu Cecyliańskiego. Proszę sprawdzić, jak bardzo różni się muzyka tych samych śpiewów zapisana średniowiecznymi neumami z różnych źródeł. Neumy z odmiennych źródeł są opublikowane dla porówniania w Graduale Triplex. Polecam związaną z tym pracę Dom Eugene Cardine'a "Semiologia gregoriańska" oraz przejrzenie publikacji źródłowej "Paleografia musicae". Bardzo ciekawa jest także lektura odręcznych notatek Dom Cardine'a wydanych w książce "Graduel neume", będącej reprintem Graduale romanum, w którym Dom Cardine notował wnioski ze swych badań.
2. Zarzuty, że nie korzystam z najważniejszych źródeł. Pojawił się niedawno taki zarzut stawiany mi pod imieniem i nazwiskiem przez kryjącego się pod nickiem administratora jednego z forów muzyki kościelnej. Znam autora osobiście, sądzę też, że nie zezwoli mi na zalogowanie się do swojego forum dla odparcia zarzutów. Byłem na jednym z jego wykładów, podczas którego wykazał się głównie słabą znajomością łaciny. Co do źródeł: Korzystam z najstarszych rękopisów benedyktyńskich, w tym z Antiphonarium Hartkera (ostatnio dostępne on-line), używam także najstarszych dostępnych w Polsce ksiąg dominikańskich, franciszkańskich czy cysterskich. Staram się poznać wskazówki mistrzów zawarte w średniowiecznych traktatach (od Boecjusza do Hieronima z Moraw). Wspomniany krytyk wydaje się za to nie wychodzić poza wiedzę, którą odebrał na studiach od Nino Albarosy. Poza wszystkim jednak jestem kantorem, a nie muzykologiem i moja praca polega na śpiewaniu, a nie pisaniu naukowych analiz.
3. Zarzuty, że mój śpiew jest "żydowski", a nie "polski". Po pierwsze, z punktu widzenia samego śpiewu to raczej komplement. Po drugie: chorał kościołów chrześcijańskich jest tak samo "żydowski" i tak samo "polski", jak chrześcijaństwo. Po trzecie: konia z rzędem temu, kto wykaże, że polska muzyka tradycyjna rozwijała się bez żadnego wpływu ze strony żydowskich muzykantów. Po czwarte: wszelkie "niepolskości", czyli zapewne ornamentacje i używanie niediatonicznych skal, znam akurat nie z żydowskiej, a z bizantyjskiej muzyki skaralnej. Mogę zapewnić, że są one obecne w każdym rodzaju muzyki chrześcijańskiej wywodzącym się z basenu Morza Śródziemnego. Sposoby ornamentacji, czyli łączenia dźwięków we frazę opisał detalicznie Hieronim z Moraw w swym traktacie, uznawanym przez oficjalną muzykologię kościelną za niepasujący do teorii chorału gregoriańskiego (podobnie, jak chorał starorzymski). Przypominam też, że św. Paweł, Apostoł Narodów, nawrócił się w drodze do Damaszku...
4. Zarzuty, że mój sposób śpiewania chorału jest "niekanoniczny". Czy istnieje jakikolwiek dokument Kościoła precyzujący, jak ma wyglądać kanoniczna forma chorału? Koniecznie proszę o informacje, bo szukam takiego dokumentu już dwudziesty rok. Warto wspomnieć, że Sobór Trydencki usankcjonował istnienie tradycji Kościoła trwających nieprzerwanie przynajmniej przez dwieście lat. Każda z tych tradycji dysponuje własnym kanonem liturgicznym i własnym do tego kanonu przypisanym repertuarem i sposobem śpiewania.
Pozostaję w nadziei, że kiedyś pogląd o jedynie słusznej i obowiązującej cały świat katolicki formie praktykowania modlitwy odejdzie w niepamięć. Bo nie w jedności formy leży jedność ducha, lecz jedność ducha umacnia się bogactwem form.
Być może będzie to mój ostatni wpis na blogu. Proszę zatem o wysłuchanie żalów kantora-praktyka (sic!), któremu niemal wszyscy wokół zarzucają błędy w sztuce. Oto kilka z takich zarzutów:
1. Zarzuty, że chorał, który uprawiam nie jest gregoriański. To akurat prawda, bo nigdy z własnej woli nie nazywam chorału dominikańskiego, franciszkańskiego, benedyktyńskiego czy cysterskiego – gregoriańskim. Nie robię tego, ponieważ terminem "chorał gregoriański" XIX-wieczni muzykolodzy określili śpiew opracowany przez zakonników w Solesmes. Pozwolę sobie jedynie zauważyć, że źródła tego chorału, zwanego gregoriańskim, leżą w benedyktyńskich manuskryptach z X-XI wieku. Jest to zatem chorał benedyktyński. Muzykolodzy z Solesmes wyciągnęli z rękopiśmiennych ksiąg średnią arytmetyczną i opublikowali ją pod nazwą "chorał gregoriański", czym zresztą weszli w konflikt z muzykologami XIX-wieczego ruchu Cecyliańskiego. Proszę sprawdzić, jak bardzo różni się muzyka tych samych śpiewów zapisana średniowiecznymi neumami z różnych źródeł. Neumy z odmiennych źródeł są opublikowane dla porówniania w Graduale Triplex. Polecam związaną z tym pracę Dom Eugene Cardine’a "Semiologia gregoriańska" oraz przejrzenie publikacji źródłowej "Paleografia musicae". Bardzo ciekawa jest także lektura odręcznych notatek Dom Cardine’a wydanych w książce "Graduel neume", będącej reprintem Graduale romanum, w którym Dom Cardine notował wnioski ze swych badań.
2. Zarzuty, że nie korzystam z najważniejszych źródeł. Pojawił się niedawno taki zarzut stawiany mi pod imieniem i nazwiskiem przez kryjącego się pod nickiem administratora jednego z forów muzyki kościelnej. Znam autora osobiście, sądzę też, że nie zezwoli mi na zalogowanie się do swojego forum dla odparcia zarzutów. Byłem na jednym z jego wykładów, podczas którego wykazał się głównie słabą znajomością łaciny. Co do źródeł: Korzystam z najstarszych rękopisów benedyktyńskich, w tym z Antiphonarium Hartkera (ostatnio dostępne on-line), używam także najstarszych dostępnych w Polsce ksiąg dominikańskich, franciszkańskich czy cysterskich. Staram się poznać wskazówki mistrzów zawarte w średniowiecznych traktatach (od Boecjusza do Hieronima z Moraw). Wspomniany krytyk wydaje się za to nie wychodzić poza wiedzę, którą odebrał na studiach od Nino Albarosy. Poza wszystkim jednak jestem kantorem, a nie muzykologiem i moja praca polega na śpiewaniu, a nie pisaniu naukowych analiz.
3. Zarzuty, że mój śpiew jest "żydowski", a nie "polski". Po pierwsze, z punktu widzenia samego śpiewu to raczej komplement. Po drugie: chorał kościołów chrześcijańskich jest tak samo "żydowski" i tak samo "polski", jak chrześcijaństwo. Po trzecie: konia z rzędem temu, kto wykaże, że polska muzyka tradycyjna rozwijała się bez żadnego wpływu ze strony żydowskich muzykantów. Po czwarte: wszelkie "niepolskości", czyli zapewne ornamentacje i używanie niediatonicznych skal, znam akurat nie z żydowskiej, a z bizantyjskiej muzyki skaralnej. Mogę zapewnić, że są one obecne w każdym rodzaju muzyki chrześcijańskiej wywodzącym się z basenu Morza Śródziemnego. Sposoby ornamentacji, czyli łączenia dźwięków we frazę opisał detalicznie Hieronim z Moraw w swym traktacie, uznawanym przez oficjalną muzykologię kościelną za niepasujący do teorii chorału gregoriańskiego (podobnie, jak chorał starorzymski). Przypominam też, że św. Paweł, Apostoł Narodów, nawrócił się w drodze do Damaszku…
4. Zarzuty, że mój sposób śpiewania chorału jest "niekanoniczny". Czy istnieje jakikolwiek dokument Kościoła precyzujący, jak ma wyglądać kanoniczna forma chorału? Koniecznie proszę o informacje, bo szukam takiego dokumentu już dwudziesty rok. Warto wspomnieć, że Sobór Trydencki usankcjonował istnienie tradycji Kościoła trwających nieprzerwanie przynajmniej przez dwieście lat. Każda z tych tradycji dysponuje własnym kanonem liturgicznym i własnym do tego kanonu przypisanym repertuarem i sposobem śpiewania.
Pozostaję w nadziei, że kiedyś pogląd o jedynie słusznej i obowiązującej cały świat katolicki formie praktykowania modlitwy odejdzie w niepamięć. Bo nie w jedności formy leży jedność ducha, lecz jedność ducha umacnia się bogactwem form.
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Liturgia w soczewce: XXXI niedziela zwykła, rok...
„Liturgia w soczewce” to propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli jeszcze... więcej
-
Listopadowy numer „W drodze”: Bierzcie i jedzcie
Najnowszy numer miesięcznika „W drodze”: o komunii, która ma nam dawać duchową siłę, o tym,... więcej
-
Liturgia w soczewce: XXX niedziela zwykła, rok...
„Liturgia w soczewce” to propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli jeszcze... więcej
-
29 lis
Wrocław: Warsztaty Muzyczno-Liturgiczne + Rekolekcje na początku Adwentu
Dominikanie we Wrocławiu i Schola OP po raz kolejny organizują… więcej
Robert Pożarski
Śpiewak, współzałożyciel „Lektorskiej Scholi Cantorum” działającej pod kierunkiem ks. Wiesława Kądzieli, założyciel i kantor „Scholae Gregorianae Silesiensis”, kantor „Scholae Mulierum Silesiensis”, „Scholi Teatru Węgajty”, członek zespołu muzyki dawnej „Bornus Consort”, solista muzyki barokowej, współczesnej i pieśni tradycyjnej. Od 2010 roku kantor kościoła pokamedulskiego na Bielanach w Warszawie. Bez wątpienia jeden z najwybitniejszych śpiewaków gregoriańskich. Znawca tradycji dominikańskiej, starorzymskiej i cysterskiej. Wziął udział w kilkunastu nagraniach płyt z muzyką dawną i współczesną. Osobiście odpowiedzialny za charakter płyt:...