Gorzkie żale @ Gorzkie żale

Zaczyna się Wielki Post, więc nie omieszkam się pochwalić, że niedawno ukazała się moja książka dotycząca przeznaczonego na ten (głównie) okres nabożeństwa – dotyczy gorzkich żalów właśnie.

Samo nabożeństwo, choć ułożone przez księdza Stanisława Wawrzyńca Benika, misjonarza św. Wincentego à Paulo na Wielki Post (brakowało środków na kosztowne misteria – ot prozaiczna przyczyna ujawnienia się poetyckiego geniuszu), miało swoje wersje na różne części roku liturgicznego. Wystarczyło pozmieniać wszystkie (sic!) pieśni na inne i już mieliśmy na przykład gorzkie żale wielkanocne, a właściwie nie tyle gorzkie żale, co „Snopek miry”, bo taki tytuł początkowo nosiło.

Dzisiaj, kiedy oczekujemy szybkich happy endów i przyjemnych rozwiązań, dziwić może, że gorzkie żale nie kończą się jakimś wspomnieniem Zmartwychwstania. Co światlejsi i bardziej oświeceni dodają już do drogi krzyżowej stację piętnastą i wspaniale niweczą charakter okresu. Filmowi „Jesus Christ Superstar” dostawało się od księży za to, że nie kończy triumfem Chrystusa, jakby to było największym problemem tego filmu.

Ciekawe jak ci duszpasterze znoszą gorzkie żale, które opisują Mękę Pańską (ale już nie Śmierć!)? Czy chce im się poczekać kilka tygodni, by wychwalać Zmartwychwstanie – czy pomstują w duchu na starą i nie odpowiadającą duchowi czasów celebrację? A może zgłębiają genialny poetycko tekst i zauważają, że nie jest on pozbawiony wymiaru eschatologicznego, że rozważanie Męki Pańskiej nie jest tylko czułostkowym wzruszaniem się nad losem skazańca, ale, że skazaniec jest „sprawcą zbawienia”, a dzięki jego Męce „z grobów umarli powstają”…?

Może jednak to, że gorzkie żale powstały ponad 300 lat temu nie sprawia, że są mentalnie odległe, może wystarczy odrzucić schemat odczytywania ich jako „rzewnych i ludowych”, by zrozumieć, że fenomen ciągłej ich obecności w duszpasterstwie ma swoje podstawy. Jakie to dziwne – ciągle słyszę od różnych księży, że nikt już nie chce tej pasji, a w kilkudziesięciu parafiach, w których w niej uczestniczyłem, zawsze było sporo ludzi; jakie to dziwne – że podobno tylko babcie chcą ją śpiewać, a przynajmniej połowa młodych, którym wspominałem, o czym piszę, przyznawała się, że bardzo gorzkie żale lubi, a często nie posądziłbym ich o jakieś zażyłe związki z Kościołem.

Może pomocą w odkryciu (na nowo?) tego obrzędu będzie książka Gorzkie żale. Między rozumem a uczuciem”.

Wielki Post to czas pokuty, nie triumfu, Stanisław Grochowski próbuje pomóc tym, którzy nie rozumieją go jako przygotowania do Zmartwychwstania i zastanawiają się dlaczego Kościół wymyślił tak „depresyjny” sposób przeżywania:  

„Nie dziwuj się temu, że chcę po tobie tak głębokiej pokory, ponieważ cię do niej bardzo obowięzuje zbyteczna wielkość miłości Bożej, której się przypatrzyć możesz w ukrzyżowanym Zbawicielu i której, jeśli wzajem dosyć nie czynisz i tymże sposobem według możności swej miłością za miłość z nawiętszą chęcią tego nie nagradzasz, bez chyby wielkiej oziębłości swej i niewdzięcznego serca znak na sobie wyrażasz. Abowiem on, zakochawszy się w tobie, wszystko wylał, nic sobie nie zostawując. A czemu i ty wszystkiego samego siebie w męce jego nie pogrążysz? Czemu się w nię nie przemienisz przykładem Pawła Apostoła, który o sobie mówi: Zawieszonym jest na krzyżu społecznie z Panem Chrystusem?”.

Od jutra będę zamieszczał dwuwierszowe rozważania tegoż autora – „Pięćdziesiąt punktów Rozmyślaniu Męki Pana Jezusowej służących”. Mam nadzieję, że siedemnastowieczne epigramaty okażą się żywe i przydatne w Wielkim Poście.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Michał Buczkowski

Michał Buczkowski na Liturgia.pl

Katolik, mąż, ojciec, Polak, dziennikarz i tak dalej.