„Frankowie nazywają tę księgę «Gradale»”

Graduał, jak już wspominałam, to księga zawierająca śpiewy mszalne, które wykonuje schola. Historia tejże księgi jest dość zawiła i skomplikowana. Już samo ustalenie pochodzenia terminu „graduał” budzi pewne trudności – najstarsze zachowane księgi tego typu noszą nazwę antefonarius (oto jak zaczyna się Graduał z Mont–Blandin: In Dei nomen incipit antefonarius ordinatus a sancto Gregorio per curriculum anni). Jednak czasem słowa antyfonarz używano również na określenie ksiąg zawierających śpiewy Officjum. Przypuszcza się, że Rzymianie grupowali antyfony Officjum i Mszy w jednej księdze nazywanej przez nich antiphonarius, natomiast responsoria (Officjum i Mszy) w księdze zwanej responsoriale. Frankowie natomiast przyjęli inną zasadę – śpiewy Officjum i Mszy umieszczali w osobnych księgach. Amalariusz z Metz (IXw.) opisywał sytuację następująco: „to, co Rzymianie określają mianem cantatorium, Frankowie określają jako gradale”. Jak widać terminów antyfonarz i graduał używano początkowo w sposób dość niefrasobliwy.

Skąd jednak pochodzi samo słowo „graduał”? Niektórzy wywodzą je od przymiotnika „gradalis” oznaczającego liturgiczne godziny odmawiane w ciągu dnia (w przeciwieństwie do godzin nocnych: „nocturnalis”). Istnieje jednak jeszcze inna teoria, która nazwę księgi wywodzi od miejsca wykonania jednego z zamieszczonych w niej śpiewów międzylekcyjnych. Śpiewano go ze stopnia („gradus”) ambony. Dlatego sam śpiew otrzymał miano graduału a później nazwy tej zaczęto używać w odniesieniu do całego zbioru, w którym się on – między innymi – znajdował.

Repertuar zawarty w Graduale omówię sukcesywnie w kolejnych wpisach. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. Otóż – o ile mamy do czynienia z całkiem pokaźną liczbą (pochodzących z VIII i IX wieku) różnorodnych sakramentarzy, na podstawie których można próbować rekonstruować złożoną historię tych ksiąg – o tyle w przypadku graduałów sprawa wygląda zupełnie inaczej. Sześć najstarszych zachowanych graduałów (pomijam tu kilka starszych fragmentów manuskryptów) pochodzi z przełomu VIII/IXw. i charakteryzuje się dość dużą jednorodnością (co do regionu powstania, układu, repertuaru). Z tego faktu można wyciągnąć między innymi taki wniosek, że księgi graduału pojawiły się w czasie, gdy repertuar śpiewów mszalnych został już w znacznej mierze ustalony.

Niezależnie od tego w jaki sposób rodził się gregoriański repertuar (a temat budzi wiele kontrowersji), niewątpliwym pozostaje fakt jego zaistnienia na długo przedtem, zanim został zapisany w jakichkolwiek księgach. I tu pojawia się kolejne fascynujące pytanie – jak go przekazywano? Odpowiedź wydaje się oczywista – ustnie. I na tym oczywistość się kończy. Uprzytomnijmy to sobie – śpiewacy powinni znać na pamięć setki gregoriańskich utworów. Według rozsądnych oszacowań przyswojenie sobie ogromnego repertuaru (mszalnego i Officjum) zabierało około 10 lat. Czyż więc możemy się dziwić opinii, którą wydał o śpiewakach Guido z Arezzo określając ich jako ludzi ograniczonych, niezdolnych do rozmowy na jakikolwiek temat z powodu bezustannego powtarzania śpiewów? 🙂 W jaki więc sposób przebiegał proces oralnej transmisji? Istnieje wiele prób odpowiedzi na to pytanie – każda z nich może mieć wpływ na rozumienie muzycznego kształtu chorału. Zapewne poprzez przekaz tekstu muzycznego uczono także fundamentalnych reguł budowania formuł muzycznych, prezentowano wzajemne relacje fraz i ich odniesienia do tekstu, jego składni i retoryki. Przywoływanie tychże reguł i formuł (a nie tylko proste powtarzanie nuta po nucie za mistrzem scholi) pomagało w zrozumieniu i przyswajaniu materiału oraz zwiększało stopień zachowania wierności wobec przekazywanego śpiewu przy pozostawieniu pewnej możliwości rozwoju.

Problemy z przekazem repertuaru nie ograniczały się tylko do kwestii sprawnej pamięci. Istnieją ciekawe relacje dotyczące napięć w czasach Karola Wielkiego, gdy rzymscy kantorzy mieli nauczyć Franków oryginalnego rzymskiego repertuaru. Jan Diakon (IXw.) opisywał napotkane trudności z rzymskiej perspektywy. Okazało się, że ludy zza Alp były niezdolne do zachowania wdzięku melodii, które im przekazywano. Kłopot polegał na niefrasobliwości ich ducha i na barbarzyństwie ich organizmów. Ich grzmiące głosy nie były w stanie należycie oddać słodyczy śpiewu. Kiedy przychodziło uporać się ze zniuansowanymi dźwiękami łagodnego rzymskiego chorału ich pijackie gardła z wrodzoną im chropowatością mogły wydawać tylko zachrypłe dźwięki, podobne do hałaśliwego łoskotu wozu wjeżdżającego koleiną pod górę. Drugą stronę reprezentuje Notker Balbulus z klasztoru St. Gall, który przedstawił to wydarzenie w zupełnie inny sposób. Kiedy przyszedł czas wysłania mnichów z Rzymu, ci będąc jak wszyscy Grecy i Rzymianie wielce zazdrośni wobec Franków, uradzili potajemnie między sobą jak mogliby zmieniać swój sposób śpiewania tak, aby uniemożliwić przez to Frankom w królestwie Karola osiągnięcie jedności. Każdy z nich, w miejscu do którego został wysłany, śpiewał z tak wielką ilością zmian i tak niepoprawnie jak tylko mógł.

I tu możemy docenić dobrodziejstwo notacji muzycznej pozwalającej na wierny przekaz utworów, (choć każda notacja niesie z sobą własne problemy). Pierwotny zapis, którego użyto w przypadku chorału w niczym nie przypomina tego, do którego jesteśmy dziś przyzwyczajeni. Oto jeden z przykładów jak wyglądały graduały posiadające taką notację:

Przykład pierwotnej notacji

Dzięki znakom umieszczonym nad tekstem śpiewak uzyskiwał wsparcie dla swej pamięci. Wskazywały one pewne istotne cechy wykonania, lecz pomijały inne, które nadal były przekazywane oralnie. Kopista próbował oddać na pergaminie ważne muzyczne aspekty utworu używając do tego znaków, które nazwano neumami. Proces muzycznego notowania utworów chorałowych rozpoczął się w IX wieku i charakteryzowała go spora różnorodność wykorzystywanego zapisu. Z końca tegoż stulecia posiadamy najstarsze zachowane egzemplarze graduałów z notacją. W tym czasie związek notacji z przekazem ustnym był wciąż silny i tak naprawdę celem zapisu nie było przekazanie melodii, ale istotnych elementów jej interpretacji.

Przykład notacji kwadratowejZ biegiem czasu próbowano wprowadzić zapis precyzyjniej oddający sam przebieg linii melodycznej (czyli taki, który oddawał dokładne wysokości tworzących ją dźwięków). Zaczęły pojawiać się linie pomagające w określaniu wysokości, jednym z pomysłów było wykorzystanie kolorów: linia czerwona wskazywała miejsce dźwięku f, zaś linia żółta dźwięk c. Rozwój pisma muzycznego doprowadził w końcu do wykształcenia się tak zwanej notacji kwadratowej znanej nam do dziś. W tym procesie znaczną rolę przyznaje się słynnemu Guido z Arezzo. To on pokazał swój zapis jasno rozróżniający wysokości dźwięku przez umieszczenie neum na liniach lub pomiędzy nimi papieżowi Janowi XIX (prawdopodobnie w 1028r.), który tak się zachwycił tym pomysłem, że sam prześpiewał nieznaną mu wcześniej antyfonę na podstawie zapisu Guido. Rozpoczęła się epoka dominacji notacji „kwadratowej”. Z czasem wykorzystano druk i w Konstancji (lub raczej w diecezji, której Konstancja była stolicą) wydano pierwszy drukowany graduał datowany na 1473. Nie wchodząc w dalsze szczegóły – rozwój muzyki wpływał na historię chorału, który podlegał wielu kolejnym modyfikacjom. Swoje wersje chorału, a wraz z nimi i swoje graduały przygotowywały różne środowiska (między innymi zakony: cystersów, kartuzów czy dominikanów – oto adres, gdzie można obejrzeć graduał dominikański z początku XXw. bc.dominikanie.pl/dlibra/docmetadata?id=242&from=pubstats). Bardzo istotne wydarzenie stanowiła publikacja tak zwanego Graduału Medycejskiego (1614–15). Pracę nad nim prowadziło wielu ówczesnych wybitnych kompozytorów (powiązanych z samym mistrzem Palestriną). Melodie w nim umieszczone poddano wielu korektom (co było wynikiem dążenia do klasycznego ideału), które – między innymi – wycięły znakomitą większość długich melizm. Kolejne ważne chwile w historii wydań graduału nadeszły w końcu XIXw. Graduał Medycejski, którego rangę opierano wówczas na autorytecie samego Palestriny był podstawą wydania Graduału Ratyzbońskiego (1871), który aż do 1901 roku posiadał aprobatę Stolicy Apostolskiej i określał się jako zbiór zawierający „genuinum cantum gregorianum”. Z kolei mnisi z Solesmes przygotowali wydanie Liber Gradualis w 1883 roku. Było to wówczas wydanie całkowicie prywatne, aczkolwiek dopuszczane do użytku przez kościelne władze. Oficjalna, watykańska edycja Graduale Romanum miała miejsce w roku 1908. Jej głównym autorem był Dom Joseph Pothier, a dookoła tej publikacji rozgorzały gorące spory. Ostatnie wydanie Graduału Rzymskiego przed Soborem Watykańskim II pojawiło się w roku 1961. Liczne wydania różnych graduałów można znaleźć pod następującym adresem: www.jeandelalande.org/HOME/GRADUALE.htm, całość Graduale Romanum z 1961 jest dostępna tutaj: musicasacra.com/pdf/graduale1961.pdf (jego ciekawą wersję stanowi wydany w 1966 roku przez Solesmes Graduel neumé – obok notacji kwadratowej znajdziemy tam stary zapis neumatyczny).

Po Soborze Watykańskim II pojawiła się konieczność rewizji Graduału ze względu na zmiany liturgiczne oraz na wymogi wprost wyrażone przez konstytucję „Sacrosanctum Concilium”: „należy jak najrychlej zbadać i poprawić księgi liturgiczne przy pomocy znawców i z uwzględnieniem wypowiedzi biskupów z różnych stron świata.” Dlatego w 1972 roku pojawiło się Ordo Cantus Missae wyjaśniające w jaki sposób dostosować zawartość Graduale Romanum do potrzeb zreformowanej liturgii, a w 1974 roku ukazało się zrewidowane wydanie Graduale Romanum. Ta księga ma repertuar różniący się nieco od odpowiednich fragmentów Mszału. Abp. Bugnini w swojej relacji dotyczącej reformy liturgicznej pisze, że różnice wynikały z założenia, iż antyfony Mszału nie będą przeznaczone do śpiewu, tylko do recytacji lub staną się podstawą do nowych kompozycji w językach narodowych. Swoją rolę odegrał tu także brak staranności w wydawaniu nowych ksiąg liturgicznych. Wariantem nowego Graduału rzymskiego jest wydane w 1979r. Graduale Triplex (zawiera ono te same śpiewy co Graduale Romanum, lecz oprócz kwadratowego zapisu nutowego umieszczono przy tekstach neumy zaczerpnięte z manuskryptu z Laon lub z jednego z kodeksów z rodziny St. Gall – motywację można też znaleźć w soborowej konstytucji o liturgii: „należy doprowadzić do końca wydanie autentycznych ksiąg śpiewu gregoriańskiego, a nawet przygotować bardziej krytyczne wydanie ksiąg, ogłoszonych już po reformie św. Piusa X” ).

Powstanie w 1967r. Graduale Simplex jest wynikiem innej koncepcji (inspirowanej także przez Sacrosanctum Concilium: „zaleca się również przygotować wydanie, zawierające łatwiejsze melodie do użytku mniejszych kościołów”. Przez wprowadzenie tej księgi do użytku liturgicznego chciano ułatwić wprowadzenie chorału do mniejszych kościołów, które mogłyby mieć trudności z korzystaniem z Graduale Romanum. Graduale Simplex zawiera repertuar wybrany w znacznej mierze spośród antyfon Officjum (znacznie prostszych od antyfon mszalnych). Zamieszczone tu śpiewy uporządkowane zostały w zestawy przeznaczone na dany okres liturgiczny i z danego zestawu możemy swobodnie wybierać śpiew na poszczególne dni. Tego rodzaju podejście mogło mieć analogię w doborze antyfon w początkach rozwoju chorału, ale w praktyce okazało się znaczącym fiaskiem: jedną z nielicznych okazji, gdy używano Graduale Simplex stały się papieskie celebracje (jak się wydaje ostatnie miejsce, gdzie uproszczone śpiewy powinny mieć miejsce). W polskiej wersji „Ogólnego wprowadzenia do Mszału Rzymskiego” księga ta otrzymała dość dziwną nazwę „Graduału zwykłego”.

Wyzwanie do krytycznych opracowań chorału zostało podjęte na różne sposoby. W Solesmes wydawano (już od 1957) monumentalne opracowanie zatytułowane Le Graduel romain oparte na blisko 750 źródłach. Uwzględniona w edycji analiza podobieństw i różnic prowadziła do ciekawych klasyfikacji źródeł. Prace nad udoskonaleniem zapisu i/lub podaniem poprawionych melodii przyniosły także inne wydania: w 1984 Chris Hakkennes opublikował Graduale Lagal (z nową propozycją notacji); w 2011 pojawił się pierwszy tom Graduale Novum przygotowany przez liczną grupę edytorów i wydany w Ratyzbonie bazujący na badaniach publikowanych w „Beiträge zur Gregorianik”.

Cóż, po nieco męczącej drodze przez historię chorałowych ksiąg liturgicznych nadszedł czas na wzięcie jednej z nich do ręki. Co zobaczymy po otwarciu Graduału? O tym opowiem następnym razem – obiecuję, że opowieść będzie krótsza :).


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Agnieszka Mycka

Agnieszka Mycka na Liturgia.pl

Muzykolog, magistra scholae, praecentrix. Absolwentka Instytutu Muzykologii KUL. Szczęśliwa żona i matka szukająca harmonii domu, chorału gregoriańskiego i liturgii.