Dziennik jarosławski III
Wtorkowy koncert. Włoski duet grał XVII-wieczne utwory na wiolę da gamba i lutnię. Była to, jak powiedział we wprowadzeniu Marcin Bornus-Szczyciński, muzyka domowa. Powiem tak: chciałbym umieć we własnym domu tworzyć i wykonywać taką muzykę.
Powróciło do mnie znów to skojarzenie z przelewaniem się przez brzegi, było ono jednak w tym przypadku łagodniejsze, bardziej intymne. A jednocześnie, i to mnie nieco zaskoczyło, zdecydowanie bardziej minorowe, wyrażające i/lub budzące bardzo rozległą gamę głębokich uczuć spod znaku szeroko rozumianego smutku. Bynajmniej nie beznadzieję czy rozpacz; raczej joyful sorrow w wydaniu świeckim. Wydaje mi się, że doświadczenie piękna jest nierozerwalnie związane właśnie z tym kolorytem emocjonalnym. To tak, jak u Platona: piękno odsyła nas do czegoś, czego tu na ziemi mieć nie możemy, ujawnia jakiś fundamentalny brak, który jednak nie staje się powodem rozpaczy czy melancholii, ale otwiera nas od góry.
Jednocześnie była to muzyka samoistnie przełączająca umysł na tryb rozmyślania. Muzyczny odpowiednik głębokiego fotela przed kominkiem w jesienną noc. Bez aspektu senności.
Przedpołudnie minęło mi na dyskusjach i próbie poradzenia sobie z narastającym stresem – w południe miałem poprowadzić rozmowę o wigilii jako formie świętowania. Im jestem starszy, tym trudniej jest mi zwalczyć tremę. A przecież powinno chyba być odwrotnie. Mniejsza z tym.
W rozmowie brali udział: Marcin Abijski (kantor czy też regent chóru prawosławnego klasztoru w Supraślu), Robert Pożarski i Marcin Bornus-Szczyciński. Mój stres okazał się, rzecz jasna, niepotrzebny, co jest pewnie oczywiste dla każdego, kto moich rozmówców zna.
Nie wydaje mi się, żeby miało sens referowanie całej rozmowy, być może jej zapis fonograficzny pojawi się na stronie Festiwalu, a może i u nas. Tylko kilka spraw, ktore wydają mi się wyjątkowo ważne. Opisując dla nas sposób sprawowania wigilii w Kościele prawosławnym, Marcin Abijski mówił m.in. o cyklach krótkich czytań, których kanoniczna ilość w konkretnej celebracji jest uzależniona od rangi święta. Wspomniał o tym, że zdarzają się sytuacje, kiedy wykonanie ich wszystkich nie jest możliwe. Adaptacja, która jest wtedy stosowana nie ma nic wspólnego ze zwykłym skróceniem, w każdym razie nie na poziomie świadomości. Ma ona charakter „wędki teleskopowej“ (znakomita metafora moim zdaniem). W praktyce polega to na śpiewaniu pierwszego i ostatniego czytania, jest to więc wariant podejścia metonimicznego, na zasadzie pars pro toto, z tym, że to jak wygląda pars nie jest kwestią przypadkową. Jak mówi Marcin, oni wiedzą, że ta cała reszta tam jest, ale akurat w tym wypadku nie mogła zostać zaśpiewana. W momencie, kiedy nie zachodzi nic, co by to uniemożliwiało, zaśpiewają wszystkie cztery, osiem, lub dwanaście.
Bardzo uderzyła mnie lakoniczna odpowiedź Marcina na pytanie, jak to się stało, że w przeciwieństwie do katolicyzmu, w prawosławiu (zwłaszcza tym słowiańskim, w Grecji wygląda to trochę inaczej) tradycja odprawiania wigilii zachowała się. Odpowiedział: „Nie było innej alternatywy“. Po prostu.
Robert Pożarski i Marcin Szczyciński mówili m.in. o swoich poszukiwaniach w kierunku wkrzeszenia tradycji odprawiania wigiii. (To suche zdanie nie ma szans niestety oddać wdzięku tych narracji.) Osobiście byłbym bardzo szczęśliwy mogąc brać przynajmniej kilka razy do roku udział w takiej wigilii. Nie tracę nadziei.
Ta rozmowa nie była zupełnie przypadkowa – wieczorem odprawiliśmy uroczystą wigilę uroczystości NMP Częstochowskiej, ale o tym w następnym wpisie, mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj wieczorem.
Aha. Miałem wielką chęć włączyć się w te nieliczne miejsca Ordo virtutum Hildegardy, w których występuje męski chór proroków. Nie dałem rady. A wszystko i tak jest już obniżone. Żal.
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Liturgia w soczewce: XXXI niedziela zwykła, rok...
„Liturgia w soczewce” to propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli jeszcze... więcej
-
Listopadowy numer „W drodze”: Bierzcie i jedzcie
Najnowszy numer miesięcznika „W drodze”: o komunii, która ma nam dawać duchową siłę, o tym,... więcej
-
Liturgia w soczewce: XXX niedziela zwykła, rok...
„Liturgia w soczewce” to propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli jeszcze... więcej
-
29 lis
Wrocław: Warsztaty Muzyczno-Liturgiczne + Rekolekcje na początku Adwentu
Dominikanie we Wrocławiu i Schola OP po raz kolejny organizują… więcej
Tomasz Dekert
Urodzony w 1979 r., doktor religioznawstwa UJ, wykładowca w Instytucie Kulturoznawstwa Akademii Ignatianum w Krakowie. Główne zainteresowania: literatura judaizmu intertestamentalnego, historia i teologia wczesnego chrześcijaństwa, chrześcijańska literatura apokryficzna, antropologia kulturowa (a zwłaszcza możliwości jej zastosowania do poprzednio wymienionych dziedzin), języki starożytne. Autor książki „Teoria rekapitulacji Ireneusza z Lyonu w świetle starożytnych koncepcji na temat Adama” (WAM, Kraków 2007) i artykułów m.in. w „Teofilu”, „Studia Laurentiana” i „Studia Religiologica”. Mąż, ojciec czterech córek i dwóch synów.