Dyskusja na temat dialogowanego Kanonu Rzymkiego

W ostatnim czasie na forum dyskusyjnym związanego z Dominikańskim Ośrodkiem Liturgicznym serwisu internetowego Pascha.org.pl, rozgorzała burzliwa dyskusja na temat Kanonu Rzymskiego. Chodziło o jedną szczególną formę Kanonu - kompozycję Andre Gouzesa, dominikanina, która została opublikowana w śpiewniku Niepojęta Trójco. Pojawiło się wiele kontrowersji wokół tej formy Kanonu. Na forum nietrudno było odnaleźć stwierdzenia, że nie godzi się korzystać z niego, że jest sprzeczny z prawem kościelnym, tradycją, że jest dialogowany, z niestosownymi wstawkami, aklamacjami, nieuzasadnionym wielogłosem.

Dyskusja internetowa skłoniła Dominikański Ośrodek Liturgiczny do systematyczngo podjęcia tematu. Seminarium, na które otwarte zaproszenie pojawiło się na wspomnianym forum serwisu Pascha.org.pl, odbyło się w siedzibie Ośrodka 29 marca 2006 roku. Na spotkaniu nie chcieliśmy ustalić wspólnej linii obrony modlitwy udostępnionej w naszej publikacji, chcieliśmy natomiast zastanowić się nad zasadnością stosowania dialogowanej formy Kanonu. Czy jest to rzeczywiście modlitwa niegodna liturgii, jak ma się do tradycji, co jego forma zmienia, czy w ogóle coś zmienia?

Nasze spotkanie stało się forum wymiany zdań, nie budowania uzasadnienia dla tego Kanonu czy szukania możliwości jego obrony, kontrargumentów dla wypowiedzi z dyskusji toczącej się na Pascha.org.pl. Seminarium w Dominikańskim Ośrodku Liturgicznym niestety nie zostało nagrane, dlatego ten tekst raczej zbiera zanotowane okruchy niezmiernie interesującej wymiany myśli.

Liturgia w duchu II Soboru Watykańskiego

Spotkanie rozpoczęło się od wprowadzenia wygłoszonego przez br. Tomasza Grabowskiego OP, przedstawiającego historię Kanonu Rzymskiego, jego piękno, a także szczególne miejsce tej modlitwy w liturgii. Brat mówił także o wariantach i zmianach, jakich dokonywano w tej modlitwie.

Istotne było przypomnienie założeń reformy liturgicznej przeprowadzonej po II Soborze Watykańskim. W myśl nawiązania do liturgii pierwszego wieku, a także w duchu ekumenizmu i nadania liturgii zrozumiałej formy, odważono się zmodyfikować tekst Kanonu Rzymskiego. Wtedy to zdecydowano o głośnym odmawianiu modlitwy eucharystycznej, skierowaniu liturgii eucharystii w kierunku zgromadzenia, nieznacznie zmieniono słowa ustanowienia, dołożono epiklezę przed konsekracją, zrezygnowano z licznych gestów liturgicznych, głównie znaków krzyża, w kilku miejscach zmieniono (uproszczono) tekst modlitwy. Najważniejsze dla dalszej dyskusji były te zmiany, które najmocniej zaingerowały w Kanon Rzymski, a więc: zmiana w słowach ustanowienia, a także głośne odmawianie modlitw eucharystycznych – dotąd modlitwa eucharystyczna była cichą modlitwą celebransa. W tym czasie wprowadzano także aklamacje, obecne w wielu liturgiach wschodnich. Zmiany te wynikały z przekonania o wejściu Kościoła w dobę ekumenizmu, którego wyrazem może być również odnowiona liturgiia, w swojej formie częściej niż dotychczas czerpiąca ze wschodnich źródeł.

Nie można też zapomnieć o tym, że po Soborze pojawił się w Kościele bardzo ważny nurt, było nim powracanie do form liturgicznych z pierwszego tysiąclecia chrześcijaństwa, czego przejawem jest na przykład tropizacja Kyrie eleison.

Można zaryzykować stwierdzenie, że Kanon ze śpiewnika Niepojęta Trójco jest utrzymany w duchu soboru – uroczysta forma wypowiadanej głośno modlitwy eucharystycznej, zaangażowania wiernych, ekumenizmu. Ponadto wprowadzenie kontrowersyjnych "wstawek" zdaje się odsyłać do wschodnich modlitw eucharystycznych pierwszego tysiąclecia, w których praktyka taka nie jest niczym niezwykłym.

W świetle prawa…

W tej dyskusji konieczne było odwołanie się do tego, jak funkcjonuje prawodawstwo kościelne. Najpierw działa władza lokalna, biskup lokalny winien być poinformowany o innej celebracji i musi ją zatwierdzić. Podkreślono, że w Polsce, co jest ciekawe, często przerzuca się tę odpowiedzialność na Konferencję Episkopatu. Dochodzi do unifikacji liturgii – w całej Polsce jest jedna liturgia – nieco "szarobura", gdzieś gubi się bogactwo rytów. Na biskupów przerzuca się decyzję w niewielu kwestiach, na przykład komunii na rękę. Dobrym przykładem omawianego tematu są nieszpory dominikańskie, które są jedynie zbliżone do rzymskich, ale dominikanie otrzymali zezwolenie kardynała Macharskiego na takie ich sprawowanie. Na forum Paschy widoczne jest to myślenie episkopalne, ale jeśli myślimy o naszej wspólnocie, interesuje nas zgoda naszego biskupa. Jednakże śpiewnik stwarza możliwości pewnych nadużyć liturgicznych.

Tutaj pojawiła się jeszcze jedna kwestia ? w Kościele na ogół praktyka wyprzedzała regulacje prawne, nienaturalne dla wspólnoty kościoła było narzucanie jej z góry, ustalonych wyłącznie przez jakąś komisję, praktyk. Tak jest chociażby w przypadku neokatechumenatu, którego liturgia zdecydowanie odbiega od tej tradycyjnej, przyjętej w Kościele rzymskim.

Pojawił się głos, iż także czwarta część różańca ? tajemnice światła ? wcześniej praktykowana w Kościele, zanim została zatwierdzona. Zrodziło się jeszcze jedno pytanie ? bez odpowiedzi, co tak naprawdę jest stare, a co nowe w Kościele?

Tradycja Kanonu Andre Gouzesa

Konieczne wydaje się podkreślenie, że zamieszczony w śpiewniku Niepojęta Trójco Kanon Rzymski wyrasta z określonego środowiska i tradycji. Mówiąc o kompozycji Andre Gouzesa, należy pamiętać o wspólnocie, w której tworzy, ona ma nastawienie ekumeniczne. Tam spotykają się różni chrześcijanie, także ze Wschodu, zapewne dlatego jest skomponowany tak, a nie inaczej.

Dialogiczność i teatralizacja liturgii?

Wykonanie tego Kanonu wzbudziło chyba największą, najbardziej ożywioną dyskusję na spotkaniu. Mogliśmy wymienić doświadczenia, skonfrontować zupełnie różny odbiór ? tych, którzy w scholi uczestniczyli w wykonaniu Kanonu, i tych, którzy uczestniczyli w nim jako wierni. Co bardzo ciekawe, swoje obawy o to, czy wierni nie gubią się, nie są zbyt zaskoczeni tą modlitwą, czy nie przeszkadza im taka forma, wyrażali ci, którzy śpiewają podczas liturgii. Uważając, że w ujęciu modlitwa liturgiczna jest rozbita, mogą się zgubić słowa celebransa. Poza tym schola może być skupiona nie na istocie liturgii, lecz na tym, by we właściwym momencie i we właściwy sposób odśpiewać swoją odpowiedź. Z drugiej jednak strony równie silne było zdanie, iż wstawki są naturalną, narzucającą się odpowiedzią na słowa śpiewane przez kapłana. Modlitwa wypowiadana przez kapłana nie jest wyłącznie jego błaganiem, wyraża modlitwę całej wspólnoty. Wprowadzone do Kanonu aklamacje mówią o tym, co w głębi serca każdy wierzący chce wyrazić, wyśpiewać; te odpowiedzi, potwierdzenia pomagają ludowi bardziej zrozumieć tę tajemnicę, która się właśnie staje, zaangażować w nią, lepiej ją przeżyć.

Pojawił się także problem teatralizacji liturgii, jej nieco kontrowersyjnej atrakcyjności ? zgodziliśmy się, choć nie wszyscy ze zdaniem, że ?teatr? w liturgii nie jest zły, nie trzeba się go bać ? ?teatr? wyrywa z monotonii.

W tej dyskusji jednak największą rolę odgrywały emocje, doświadczenia, obiektywnie mogliśmy rozmawiać jedynie o zgodności, a raczej niezgodności formy tego Kanonu z formą przedstawioną w Mszale Rzymskim. Stwierdziliśmy, że sensowna jest jedynie próba rozważenia, czy możemy stosować ten Kanon, odwołując się do prawa, że możemy zastanowić się, czy taka forma zmienia coś w modlitwie, czy ją narusza.

Skąd trójgłos?

W kwestii trójgłosu wprowadzonego w momencie przeistoczenia w Kanonie Rzymskim Andre Gouzesa pojawiły się bardzo ciekawe dwie, zdecydowanie odmienne interpretacje. Pierwszą można zawrzeć w jednym, krótkim zdaniu: trójgłos może być zobrazowaniem Trójcy Świętej. Druga: Jeśli z czymś się nie można zgodzić w tym Kanonie, to jest to właśnie trójgłos. W tradycyjnym Kanonie, podkreślając uroczysty charakter tego momentu, dodano śpiew, tutaj cały Kanon jest śpiewany, coś trzeba było dodać, więc Gouzes dodał trójgłos. Przeistoczenie to jest przywołanie konkretnego wydarzenia, relacjonowanie Bogu Ojcu tego, co uczynił Chrystus. Słowa Chrystusa nie są cytatem z żadnej Ewangelii, najbliższy cytat pochodzi z Listu do Koryntian św. Pawła. Bardziej uzasadniony byłby trójgłos w doksologii, w przeistoczeniu jaśniejszy byłby jednogłos.

Tradycja kontra prawo

Niezwykłe może się wydawać to przeciwstawienie, ale podczas tego seminarium właśnie takie powstało. Tradycja wydaje się w praktyce liturgicznej w pewien sposób spychana przez prawo w historię, traci swą aktualność, uprawnienie, a może staje się ?niegodna??

Na straży prawa: prawo kościelne mówi, że lud w trakcie modlitwy eucharystycznej zachowuje milczenie. Poza tym aklamacje w Kanonie Gouzesa są inne niż w mszale. Mamy w sobie i za sobą autorytet Kościoła, który na coś nam zezwala, a na coś nie. I jakkolwiek ten Kanon jest piękny, trudno go bronić. Brakuje dla niego poparcia autorytetów. Jeśli Stolica Apostolska ustaliła prawa, to po co je przekraczać? W tym przypadku brakuje w przepisach sformułowania, mówiącego że lokalne kościoły mogą wprowadzać jakieś zmiany, a to, że coś było kiedyś, nie każe nam negować tego, co jest teraz.

Apologia tradycji: argumenty i zarzuty wywiedzione wyłącznie z prawa są nieprzekonujące. To, że czegoś nie ma w rubrykach, bądź jest w nich stanowi zbyt słaby argument. Pewne formy niegdyś, w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa, znajdowały się w rubrykach, teraz ich nie ma, czy to miałoby znaczyć, że tamta modlitwa była niegodna, ?nieskuteczna?? A tamci ludzie byli występni? Argumentem mocniejszym byłby zarzut oparty na treści, wynik rozważenie, czy w zamyśle modlitwy byłoby miejsce na określone, na przykład takie jak w budzącym kontrowersje Kanonie, aklamacje. Cenne byłoby spojrzenie na dyskusje wokół Kanonu Gouzesa jak na dysputę akademicką, rozważenie, czy możliwe byłoby zatwierdzenie takiej formy modlitwy.

Trudno jest bezdyskusyjnie zgodzić się ze zdaniem, że ten, kto nie stosuje się idealnie do rubryk, sprzeciwia się jedności Kościoła. Do 1969 roku we wszystkich kościołach dominikańskich stosowano się do własnych rubryk ? w każdym kościele! Niegdyś niemal każdy zakon miał swój własny ryt, a wszystkie należały do tego samego Kościoła. Jedność Kościoła wyrażana przez jedną wspólną modlitwę jest złudzeniem. Tym, co tworzy jedność Kościoła, jest wiara i kult. Swobodę liturgiczną ogranicza tradycja, miejsce, poczucie, że bracia w ten właśnie sposób modlili się przed setkami lat, zobowiązania wobec Rzymu. We współczesnym Kościele są różne ryty. Liturgia jest rzeczą lokalną ? liturgie różnie sprawowane wyrażają jedną wiarę i jedną myśl.

Kościół już zastanawia się, czy wszystkie zmiany po Soborze były słuszne. Inną rzeczą jest wprowadzanie, inną ? nawiązywanie do tego, do tradycji. Pojawiła się Piąta Modlitwa Eucharystyczna, a razem z nią głosy, że jest zupełnie inna, niż wszystkie dotąd, zawiera zupełnie nowe sformułowanie. Ta modlitwa pojawiła się, bo określona komisja ją ustaliła i została zatwierdzona, natomiast na jej temat jest wiele negatywnych opinii, zawiera sformułowania, które przeczą podstawowym zasadom budowania innych prefacji.

Wstawki w Kanonie są uzasadnione z powodu jego treści. Ofiara, którą zanosi kapłan, jest także ofiarą składaną przez wiernych. Zdaje się zatem właściwe, ze ludzie ?się odzywają?, bo to oni powinni potwierdzać swoje modlitwy ? to także ich ofiara, a wydaje się, że w trakcie modlitwy eucharystycznej wierni w duchu potwierdzają te modlitwy, miejmy nadzieję, że jest tak w istocie. To nie bulwersuje, bulwersuje natomiast to, co nie jest w żaden sposób uzasadnione ani treścią, ani historią, ani tradycją.

Jedna liturgia dla wszystkich

O jedności modlitwy i wiary była już mowa, w tym miejscu konieczne jest jednak podkreślenie odmiennych stanowisk. Wszyscy poszukują jedności, jak budować jedność w liturgii? W różnorodności czy unifikacji? Pojawiły się, co nietrudno przewidzieć, dwa stanowiska.

Szukając jednej liturgii: w duchu myśli, z której wyrósł omawiany Kanon, może się rodzić poczucie, że aby to była moja ofiara, muszę tę modlitwę wyśpiewać. Zawsze gdy wchodzi coś nowego, pojawiają się emocje, pytania: komu się podoba, komu nie. Liturgia, by mogła budować jedność, powinna być wspólna ? pozbawiona elementu oceniania, emocjonalności, odpowiadania na pytania: podoba mi się czy nie. Żeby była wspólna, musi być prosta. Nie może nikogo wyłączać.

W jedności, lecz różnorodnie: wydaje się pewnym idealizmem myślenie, że można stworzyć liturgię dla wszystkich. Taka liturgia, która odpowiadałaby wszystkim, jest możliwa tylko w małych grupach. Liturgia musi mieć wymagane elementy, ale nie powinna być kształtowana pod tych na przykład mniej zaangażowanych, żeby coś specjalnie dla nich upraszczać ? to prowadziłyby do nikąd.

Dorastać do liturgii

Droga pierwsza: osadzenie w pewnej monotonii może wznosić. Nie chodzi przecież o to, by ciągle szukać nowych wyzwań. Szczytem dążeń nie może być bezustanne zmienianie czegoś, wymyślanie, rozwijanie. Powinniśmy się wznosić w niewidzialności.

Druga droga: liturgia musi wymagać zaangażowania. Nie jest tak, że pociągające i wznoszące jest tylko to, co duchowe. Inne rzeczy też są potrzebne dla rozwoju: gesty, śpiewy. Rzeczywiście na Zachodzie w czasie modlitwy eucharystycznej jest cisza. Na Zachodzie lud nigdy nie mówił ? być może to był argument dla tych, którzy opowiedzieli się za ciszą. Trzeba pamiętać, że przecież Kościół rzymski nigdy nie był monolitem, pomijając ryty zakonne, były przecież zupełnie odrębne liturgie unickie, było wiele liturgii wspólnotowych.

Przed soborem ludzie zaczęli myśleć, że już nie pasują do liturgii. Dlatego wszystko musiało się zmienić. Nowe było szokujące dla ludu ? inne. Ważna wydaje się lokalizacja liturgii; lokalne wspólnoty myślą bardziej organicznie. Ci, którzy układają przepisy ­­? nie. Liturgia jako wyraz wiary musi wzmagać zaangażowania, ciągłego dorastania do niej, ciągłego przekraczania własnych granic i poszukiwania głębi. Okazało się jedynie, że drogi są przynajmniej dwie.

Małgorzata Poździk

Zobacz także