Debata o wieku bierzmowanych w reformie liturgicznej – o. Botte

Jak zapowiadałem, dziś wklejam jeszcze jeden fragment wspomnień o. Bernarda Botte’a OSB (1893-1980), liturgisty i eksperta Consilium. Tym razem chodzi o jeden aspekt reformy obrzędów bierzmowania – kwestię wieku bierzmowanych. Kolejne starcie na linii Botte – Vagaggini. Ale z góry mówię, że o ile w kwestii adaptacji anafory św. Bazylego jestem całkowicie za Vagagginim, tu zdecydowanie przyznaję rację Botte’owi.

Bernard Botte, Il movimento liturgico. Testimonianza e ricordi, Cantalupa 2009, s. 217-222.

„Inną kwestią był wiek bierzmowanych. Ta sprawa nigdy nie zaistniała na Wschodzie, ponieważ bierzmowanie pozostało związane z chrztem i chryzmacja jest powierzona prezbiterowi, z tym że myron jest poświęcany przez biskupa lub patriarchę. Natomiast na Zachodzie bierzmowanie pozostało przywilejem biskupa, następcy Apostołów. Wraz ze wzrostem liczby wiejskich parafii i w związku z rozległością prowincjonalnych diecezji większość chrztów była sprawowana bez biskupa a bierzmowanie było odkładane. To jednak nie miało najmniejszego związku z wiekiem bierzmowanych. Kiedy postawiono ten problem, zaczęto przyjmować różne rozwiązania w różnych miejscach. W gruncie rzeczy nie było nigdy ogólnego prawa przed Kodeksem Prawa Kanonicznego z 1917 r. a trzeba jeszcze zauważyć, że w wielu krajach nie musiano stosować się do tego prawa. Kodeks nie unieważniał zwyczajów istniejących od czasów niepamiętnych. Dlatego Hiszpania, Portugalia i Ameryka Południowa miały taką praktykę, że bierzmowano dzieci jak tylko był dostępny właściwy szafarz.

Legislacja Kodeksu opierała się na kanonicznej tradycji rzymskiej oraz inspirowała się pewną teologią. Bierzmowanie jest drugim etapem inicjacji chrześcijańskiej, pomiędzy chrztem a Eucharystią. Zwyczaj opóźniania bierzmowania był uprawniony, ale opóźnienie to nie powinno iść poza wiek rozeznania [ok. 7 lat – MZ]. Redaktorzy Kodeksu inspirowali się najwyraźniej Leonem XIII, według którego bierzmowanie przygotowuje do pierwszej Komunii świętej.

Stwierdzić trzeba, że promulgacja Kodeksu nie miała prawie żadnego wpływu na praktykę w naszych krajach. Pojawił się natomiast ruch na rzecz opóźniania bierzmowania. Pamiętam czasy, w których bierzmowanie było przedstawiane jako sakrament Akcji Katolickiej. Minęło trochę czasu i niektórzy chcieli zastrzegać je dla członków różnych ruchów młodzieży katolickiej. Dziś mamy jeszcze jedno odkrycie: bierzmowanie jest sakramentem adolescencji a teoretyczną podstawą tej koncepcji nie jest teologia a psychologia. Konieczne jest opóźnienie bierzmowania do czasu gdy kandydat dochodzi do takiego stopnia dojrzałości, że umie już dokonywać definitywnych wyborów i poruszać się w życiu. Wypada także aby ten moment był naznaczony uroczystym rytem, który pozostanie w pamięci.

Tu powstają pewne dwuznaczności. Przede wszystkim kwestia paralelizmu między rozwojem umysłowym i duchowym wzrostem chrześcijanina. Jakim prawem twierdzi się, że sakrament bierzmowania jest bezużyteczny dla dzieci, skoro mogą dojść one do świętości i dawać świadectwo wiary? Byli przecież męczennicy wśród dzieci, wystarczy przypomnieć męczenników z Ugandy z ubiegłego wieku. Poza tym dochodzi tu do pomieszania skuteczności sakramentu i wpływu psychologicznego, wywieranego przez uroczystą ceremonię.

Gdy chodzi o leżące u podłoża motywacje psychologiczne, one wydają mi się już przezwyciężone. Adolescencja w naszych krajach przypada około czternastego roku życia. Czy to ma być idealny wiek dla bierzmowania? Mamy przed oczami przykład protestantów. Dla nich to był wiek tradycyjny, a  dziś są zgodni co do tego, że jest to najmniej odpowiedni wiek. Jedni chcą przyspieszyć konfirmację o kilka lat, robiąc jak Kościół katolicki, inni chcą ją opóźnić aż do wieku osiemnastu lat. Ponadto nie jest już tak, że w wieku czternastu lat kończy się szkołę i rozpoczyna się pracę. Czas uczęszczania do szkoły wydłużył się a w przyszłości dalej się wydłuży. Jeśli zastosować to jako kryterium, to trzeba by przyznać rację temu amerykańskiemu biskupowi, który ustalił wiek bierzmowanych na osiemnaście lat. Dochodzi się do paradoksu: można stać się dojrzałym do małżeństwa zanim stanie się dojrzałym do bierzmowania.

Ten problem nie podlegał mojej bezpośredniej kompetencji, ale było możliwe, że niektórzy członkowie Consilium tę kwestię podniosą a ja zostanę poproszony o zajęcie stanowiska. O. Gy napisał mi z Rzymu, że szykuje się ofensywa na rzecz ogłoszenia bierzmowania sakramentem adolescencji. Włoscy biskupi zaczęli przygotowywać wspólny projekt aby przedstawić go papieżowi, który, będąc przychylny dla takiej decyzji, był skłonny ją zatwierdzić. Oczywiście nie byłaby to decyzja nieomylna, ale oznaczałaby dużą zmianę, ponieważ aż do tego momentu kanoniczna tradycja rzymska była bardzo związana z dawnym zwyczajem. Uznałem że to niedopuszczalne i postanowiłem zareagować. Nie było czasu do stracenia. Poprosiłem księdza Matagne, redaktora naczelnego Nouvelle revue theologique, abym mógł dołączyć krótki artykuł do numeru, który właśnie szedł do druku. Chętnie się   zgodził. Nie mógł to być naukowy traktat, którego nikt by nie przeczytał, ale wyrażenie stanowiska w tonie polemicznym dla pobudzenia dyskusji. Nouvelle revue theologique to był najlepszy wybór, ponieważ ma duży nakład i artykuł nie mógł przejść niezauważony. Efekt był natychmiastowy. Kilka dni po ukazaniu się numeru pisma otrzymałem z Rzymu jednocześnie pochwalny list od jednego kardynała i list z wyzwiskami od pewnego proboszcza z Wiecznego Miasta. To był dobry znak. Nie trzeba było długo czekać i również we włoskich periodykach ukazała się cała seria artykułów. Co bardzo mnie zdziwiło, najważniejsze z nich szły tym samym tropem co mój artykuł i wskazywały na ciągłość oraz koherencję tradycji rzymskiej. Właściwie jedynym znaczącym negatywnym głosem był artykuł o. Vagagginiego w La scuola cattolica, na co zresztą odpowiedziałem w tym samym piśmie. Na koniec zebrali się włoscy biskupi i nie podjęli żadnej decyzji oraz nie zwrócili się z niczym do Stolicy Apostolskiej. Niebezpieczeństwo zdefiniowania bierzmowania jako sakramentu adolescencji zostało na razie przezwyciężone.

Wśród głosów uznania, jakie otrzymałem, najcieplejszy list przyszedł od kardynała Duvala, arcybiskupa Algieru. Dziękując mu, zasugerowałem, aby napisał do papieża i przedstawił mu swój punkt widzenia. Wydawało mi się ważne, aby papież usłyszał głos doświadczonego pasterza. Kardynał napisał  mi potem, że w odpowiedzi powiadomiono go, że jego list zostanie przekazany kompetentnej instancji. Napisałem wówczas do sekretarza Consilium, prosząc go o wiadomości w tej sprawie, ale nie dostałem żadnej odpowiedzi. Zamiast tego przysłali mi kopię prośby wniesionej przez wielu biskupów z Consilium na rzecz opóźnienia wieku bierzmowanych do 14 lat. Prośba była podpisana także przez różnych biskupów zza żelaznej kurtyny, którzy motywowali to oporem rodziców przed posyłaniem dzieci do lat czternastu na katechizację. Gdyby bierzmowanie było ustalone na czternaście lat, rodzice musieliby posyłać dzieci na katechizację pod groźbą nie dopuszczenia do sakramentu. Uznałem że to jest całkowicie niedopuszczalne. Ponieważ sprawa została podniesiona przez część biskupów z Consilium, zostałem zmuszony do zabrania głosu.

Zrobiłem to podczas najbliższej sesji. Przedstawiłem te dwie tezy: po jednej stronie stoi tradycja rzymska, oparta na teologii bierzmowania jako drugiego etapu inicjacji chrześcijańskiej. Nie można przesuwać go poza siedem lat, ponieważ dar Ducha może być konieczny od wieku używania rozumu. Po drugiej stronie stoi teoria opierająca się na dyskusyjnych motywacjach psychologicznych i dochodząca do absurdalnych konkluzji, jak ta o przesunięciu bierzmowania aż do osiemnastu lat. Obie tezy nie mają tej samej wartości. Tradycja rzymska przez swoją ciągłość konstytuowała nauczanie Magisterium Kościoła. Nie angażowała oczywiście papieskiej nieomylności, ale nie mogła zostać odrzucona bez poważnego powodu. Czy naprawdę istniały takie powody? I zakończyłem dwoma pytaniami: „Czy możecie twierdzić, z cała uczciwością, że bierzmowanie jest bezużyteczne dla dzieci przed wiekiem czternastu lat? Czy w tych warunkach możecie wziąć na siebie odpowiedzialność za pozbawienie dzieci łaski sakramentalnej przez sześć czy siedem lat, zwłaszcza w krajach zdechrystianizowanych albo tam gdzie są prześladowania?” Poczekałem chwilę, ale nikt nie odpowiedział „tak” na moje pytania. W tym momencie sprawa była już przesądzona. Wszystko co mogliby zrobić oponenci to zażądać tajnego głosowania, ale musieliby wtedy się odkryć biorąc na siebie odpowiedzialność i nie odważyli się tego zrobić. Nie było wątpliwości jaki będzie wynik i nie nalegali”.

* * * 

Tyle o. Botte. Sprawę referuje również Bugnini w swojej książce La riforma liturgica. Z relacji Bugniniego wynika, że – prawdopodobnie wówczas, gdy włoscy biskupi zrezygnowali ze swojej inicjatywy – sam Paweł VI pomyślał o wydaniu Motu Proprio w którym zdefiniowałby bierzmowanie jako sakrament adolescencji i ustaliłby czas bierzmowania na zakończenie obowiązkowej edukacji szkolnej. Projekt Motu Proprio przygotował Vagaggini, ale negatywną opinię wyraziło Święte Oficjum i sprawa upadła. Jak się czyta późniejszą Konstytucję Apostolską Pawła VI Divinae consortium naturae o sakramencie bierzmowania, nie ma tam w ogóle śladu idei „sakramentu adolescencji”, perspektywa dokumentu jest biblijna, historiozbawcza i głęboko tradycyjna. Od jakiegoś liturgisty słyszałem, że projekt tej Konstytucji napisał Botte, ale to nieprawda. Sam Botte pisze w dalszej części (s. 227), że tekst napisał belgijski teolog ks. prof. Dhanis z rzymskiego Gregorianum, a potem przejrzał o. prof. Gy, znany francuski liturgista. Niestety, praktyka pokazuje, że psychologizacja bierzmowania wciąż święci triumfy, ale przynajmniej nie może się opierać na Magisterium Kościoła, a to już dużo. W tej sprawie sprzeciw Botte’a był opatrznościowy. Cher Père Bernard, merci beaucoup!


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....