Cain scelesta proles a viris septentrionalibus descripta

Oglądając reprodukcję pierwszej strony manuskryptu, w którym zachował się staroangielski poemat „Beowulf”, siedząc przy tajemniczych drzwiach*) w „Zielonej Budce”, przypomniałem sobie kilka wersów z „Beowulfa”, i zdumiałem, że mogłem w ogóle o nich zapomnieć.

Poemat opowiada o wspaniałych czynach Beowulfa, który najpierw uwalnia dwór króla Hrothgara od krwiożerczego potwora Grendela, potem zabija jego potworną matkę, a pod koniec życia, broniąc już swojego ludu, ginie w walce ze smokiem.

O Grendelu poeta pisze tak:

(…) him Scyppend     forscrifen hæfde
in Caines cynne     þone cwealm gewræc
ece Drihten,     þæs þe he Abel slog (…)
Þanon untydras    ealle onwocon,
eotenas ond ylfe    ond orcneas,
swylce gigantas,    þa wið Gode wunnon
lange þrage (…)

[Stwórca go skazał na potępienie pośród potomstwa Kaina, Pan wiekuisty pomścił śmierć Abla, kiedy zabił go [Kain] (…) Z niego się zrodziło wszelkie złe potomstwo, trolle i elfy, i potwory podziemia, a także giganci, którzy z Bogiem długo walczyli.

Słynne to wersy, różne są interpretacje owych orcneas – jako podziemne, związane ze światem zmarłych potwory, lub jako coś w rodzaju zombie; eotenas to też coś w rodzaju olbrzymów, odróżnionych tu wszakże – językowo – od gigantów (ci pierwsi są określeni słowem o germańskich korzeniach, a giganci – to zapożyczenie, przez łacinę, z greki). Autor „Beowulfa” łączy wszystkie te złe, niebezpieczne istoty**), z Kainem, pierwszym mordercą. Tyle tekst, ciekawym, co Tomek Dekert może nam o tym powiedzieć.

*) Kelnerki wychodzące z pomieszczeń służbowych drzwi nie zamykały. Ponieważ siedziałem tuż obok, dyskretnie je domykałem, aby uniknąć przeciągu. Po jakimś czasie okazało się, że drzwi można otworzyć tylko od środka, i z mojego powodu biedne panie musiały machać, przez okienko w drzwiach, do znajdujących się we wnętrzu koleżanek, aby te je wpuściły do środka.
**) Tak, elfy też są niebezpieczne i złowrogie w tym tekście. Mogą sprowadzać choroby, porywać ludzi do swojego świata, sprowadzać ich na niebezpieczne leśne ścieżki etc.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marcin L. Morawski

Marcin L. Morawski na Liturgia.pl

Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.