Artykuł Laurence Decousu – tekst

Dzisiaj zapowiadana ostatnio (wpis z 11 XII) konkluzja artykułu Laurence Decousu z Ecclesia orans. Postanowiłem wpis podzielić na dwie części. Najpierw fragment tekstu autorki, w moim przekładzie, bo nie chcę poprzestawać tylko na własnym streszczeniu. Zapraszam do lektury, bo tekst dotyka spraw ważnych, jest inspirujący i dyskusyjny. Niebawem (pewnie w ciągu paru dni, ale nie chcę się zobowiązywać) zamieszczę swój komentarz.

Końcowa część artykułu, przetłumaczona z: L. Decousu, „L’imposition des mains et onction: recherches sur l’adjonction de rites additionels dans les liturgies baptismales primitives. Deuxième partie: l’onction”, Ecclesia orans 34 (2017), s. 415-418. Mała uwaga co do mego przekładu. Moja znajomość francuskiego nie jest doskonała, tłumaczenie jest robocze, w paru trudniejszych dla mnie fragmentach przetłumaczyłem nieco upraszczając. Jednakże biorę za cały tekst pełną odpowiedzialność, zaręczam, że sens wszędzie jest oddany wiernie.

Oto końcowy fragment tekstu Laurence Decousu:

Wnioski

Podsumujmy podstawowe wyniki tego studium. Pierwsza część wykazała późne wprowadzenie epikletycznego nałożenia rąk do liturgii chrzcielnej. Ono było najpierw zastosowane w pokucie aby prosić o powrót Ducha do tych, którzy Go utracili albo którzy nigdy Go nie otrzymali. Nie pojawia się ono obok kąpieli chrzcielnej wcześniej niż w ostatnich dekadach II w. Co zaś się tyczy rytu namaszczenia, zostało ono dołączone do chrztu najprawdopodobniej około połowy II w., aby materialnie wyrazić chrześcijańską tożsamość w rytuale liturgicznym.

Pożytek z tego studium jest trojaki. Przede wszystkim pozwala ono nam odkryć, że początki wielkiej ewolucji na polu liturgicznym datują się na drugą połowę II w. wraz z dodaniem do liturgii chrzcielnych najpierw namaszczenia, potem nałożenia rąk. Następnie pozwala nam lepiej rozumieć sposób funkcjonowania starożytnej mistagogii: chryzmacja, dołączona do chrztu około połowy II w., służyła kontemplowaniu misterium obecności Ducha Świętego w wierzącym który Go przyjął, ale nigdy nie służyła jako narzędzie przekazywania Ducha ani nie miała gwarantować Jego obecności w wierzącym. Patrystycznej mistagogii są całkowicie obce kategorie ważności i skuteczności, za pomocą których średniowieczni teologowie interpretowali ryty inicjacji chrześcijańskiej. To oni, poczynając od XI w., wymyślili pojęcie „znaku skutecznego”, którego najbardziej wymowną ilustracją jest pojęcie ex opere operato[1].

Ale przede wszystkim studium to przypomina, że Kościół starożytny uzależniał bycie chrześcijaninem od tego czy ktoś przyjął Ducha, a przyjście Ducha dokonuje się z wolnej inicjatywy Boga, niezależnie od wykonanych rytów, w odpowiedzi na wiarę w Chrystusa zmartwychwstałego. Przyjście Ducha, gdy przygotowanie do chrztu zostało wydłużone, mogło równie dobrze nastąpić przed chrztem. Natomiast aktualna teologia podporządkowuje stanie się chrześcijaninem i dar Ducha przyjęciu rytów inicjacji, co następuje po długim przygotowaniu katechumenalnym. Według aktualnej opinii trzeba przyjąć chrzest i bierzmowanie, aby stać się chrześcijaninem i otrzymać Ducha[2].

Pneumatologiczna dynamika pierwotnego chrześcijaństwa jest całkowicie inna. Żaden ryt inicjacji chrześcijańskiej nie został ustanowiony aby „przekazywać” Ducha ani aby „czynić” kogoś chrześcijaninem. To wiara w Chrystusa obwieszczonego w Dobrej Nowinie przygotowuje na przyjęcie Ducha, którego Bóg udziela wierzącemu w sposób wolny (por. Ga 3,2) przed rytem chrztu lub po nim. A tym co czyni człowieka chrześcijaninem jest przyjęcie Ducha. W tym kontekście można zrozumieć słowa napisane w II w. przez Ireneusza z Lionu (Wykład wiary apostolskiej, 7):

Ci co noszą Ducha, przychodzą do Słowa, inaczej mówiąc, do Syna, a Syn ich prowadzi do Ojca […]. Bez Ducha nie można więc zobaczyć Słowa Boga, a bez Syna nie można przyjść do Ojca, ponieważ poznaniem Ojca jest Syn a poznanie Syna Bożego następuje przez Ducha. Co do Ducha, Syn udziela Go według upodobania Ojca tym którym chce i w sposób w jaki chce Ojciec[3].

Dopiero gdy zostanie przyjęty przez wierzącego, w ramach przylgnięcia do Dobrej Nowiny[4], Duch może wprowadzić go w relację osobistą i bezpośrednią z Chrystusem i wszczepić ochrzczonego w Jego Ciało. Syn może zaś w Duchu poprowadzić do Ojca. Bez tego uprzedniego przyjęcia Ducha niemożliwe jest życie chrześcijańskie godne tej nazwy, jak również wejście w życie trynitarne. W konsekwencji zatem, według wzoru piotrowego z Dz 2,14-38, trzeba umieścić obietnicę Ducha w sercu ewangelizacji, aby słuchacz który zaczyna wierzyć, mógł na końcu przyjąć tego Ducha, który jako Jedyny może go wprowadzić w egzystencjalną relację z Chrystusem, dla jego zbawienia.

W duszpasterskich refleksjach niczemu dziś nie służy zastanawianie się nad właściwym wiekiem do przyjęcia bierzmowania albo przesuwanie bierzmowania za wszelką cenę aby odzyskać tzw. teologiczny i pierwotny porządek rytów inicjacji chrześcijańskiej (chrzest – ryt bierzmowania – Eucharystia), pod pretekstem, że ten porządek został rozbity poczynając od V w. na Zachodzie. Mówiąc obrazoburczo, na początku chrześcijaństwa bierzmowanie w ogóle nie istniało. Nie tylko nie istniały przed połową II w. tworzące je dzisiaj ryty[5], ale, co najważniejsze, otrzymanie pełnego daru Ducha jest następstwem nie rytuału ale wyłącznej inicjatywy Boga, w tej mierze w jakiej Zmartwychwstały wciąż pragnie kierować swoim Kościołem. Konieczny dziś okazuje się powrót do prawdziwych podstaw chrześcijaństwa, aby współczesne duszpasterstwo mogło uniknąć plagi sterylnego kopiowania domniemanego „pierwotnego” porządku rytów inicjacji. Porządek ten nie tylko odwołuje się do praktyk, które nie istniały w I w., ale sam przez się stanowi tylko krótki epizod w historii, a ponadto nigdy nie był powszechny[6]. W konsekwencji, chcieć za wszelką cenę przywrócić taki porządek bez zmiany paradygmatu teologicznego co do sposobu w jaki Bóg udziela Ducha, oznacza nie rozumieć natury właściwej relacji między wiarą, darem Ducha a rytuałami. Niech Duch towarzyszy przepowiadaniu Dobrej Nowiny, rozeznawajmy Jego obecność lub nieobecność i nakładajmy ręce tylko wówczas, gdy zostanie rozpoznane, że Duch nie został przyjęty lub że został utracony. Pilnie trzeba umieścić w centrum misji wezwanie do nawrócenia, wezwanie do wiary w Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego (odpowiedzi na to wezwanie wymaga chrzest) i obietnicę daru Ducha Świętego. Trzeba na nowo odnaleźć warunki właściwego przyjęcia [Ducha – MZ], które przygotują na to że Bóg daje Ducha w sposób wolny, w momencie przez siebie wybranym, tym co pragną przylgnąć do Niego całym sercem. Niczemu nie służy chrzcić, namaszczać albo jeszcze nakładać ręce, jeśli stawiane są przeszkody wobec przyjścia Ducha[7].

 

PRZYPISY:

[1] Na temat tej teologii skuteczności rytów, która pojawia się dopiero w epoce średniowiecznej zob. I. Rossier-Catach, La Parole efficace. Signe, rituel, sacré (Des Travaux), Seuil, Paris 2004. Średniowieczni teologowie stworzyli to pojęcie, wychodząc od augustyńskiej definicji sakramentu jako „znaku”. Ale ta zasada skuteczności-przyczynowości jest nieobecna tak u Augustyna jak i u jego współczesnych.

[2] W materiałach duszpasterskich przesadnie często powtarza się afirmacje w rodzaju: chrzest, bierzmowanie i Eucharystia są to trzy sakramenty, przez które staje się chrześcijaninem.

[3] Irénée de Lyon, Demonstration de la Prédication Apostolique, red. A. Rousseau (SCh 406), Cerf, Paris 1995, 93.

[4] Przedmiotem tej Dobrej Nowiny jest Jezus Chrystus.

[5] W liturgii rzymskiej chodzi o nałożenie rąk i namaszczenie, co do którego papież Paweł VI chciał, aby naśladowało chryzmację Greków.

[6] Porządek ten istniał od końca II do początku V w. i dotyczył tylko niektórych tradycji, w większości zachodnich.

[7] Taka była bardzo jasna opinia starożytnych autorów chrześcijańskich, w tym Augustyna, na temat ochrzczonych, którzy nie posiadają Ducha. Najbardziej znaczące przykłady podawane przez tych autorów dotyczą heretyków. Zob. Decousu, La perte de l’Esprit Saint, 401-403.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....