Część własności, która mi przypada
Ojciec jest kimś życiowo doświadczonym. Niemożliwe, żeby nie wiedział, jak skończy się cała ekapada. Wie, że młodszy jest niedojrzały i niedoświadczony, bo „młodszy”, a przecież nie słyszymy słowa protestu wobec decyzji syna. Gdy dziecko znika na lata, nie podejmuje żadnej ratunkowej ekspedycji. Czeka. Cierpliwość jako wyraz miłości ojca. Matka zachowałaby się inaczej. Wysłałaby starszego na poszukiwanie młodszego i dałaby placek, który sama upiekła, odzież, może jakieś pieniądze.
Czego symbolem jest „część majątku”, który zabiera z sobą młodszy syn? Pieniądze to możliwości. A tam, gdzie są możliwości, tam jest miejsce na wolność.
Powiedział też: „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Rozgniewał się na to i nie chciał wejść: wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on powiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”.” (Łk 15.11 – 32)
Uwagi na marginesie książki "Oto ty, Adamie"
Ojciec zostawia młodszemu synowi pole wolności. Gdyby na miejscu ojca była matka, reagowałaby zupełnie inaczej. „Poczekaj jeszcze rok, dwa, zmężniejszej, to pójdziesz w świat. Teraz nie dasz sobie rady. Pieniądze się rozejdą i co zrobisz wtedy.” Lub coś w tym rodzaju.
Ojciec jest kimś życiowo doświadczonym. Niemożliwe, żeby nie wiedział, jak skończy się cała ekapada. Wie, że młodszy jest niedojrzały i niedoświadczony, bo „młodszy”, a przecież nie słyszymy słowa protestu wobec decyzji syna. Gdy dziecko znika na lata, nie podejmuje żadnej ratunkowej ekspedycji. Czeka. Cierpliwość jako wyraz miłości ojca. Matka zachowałaby się inaczej. Wysłałaby starszego na poszukiwanie młodszego i dałaby placek, który sama upiekła, odzież, może jakieś pieniądze.
W ludzkim świecie inaczej wydarza się miłość macierzyńska i miłość ojcowska. Dobrze skontrastować te miłości, zobaczyć miłość ojca na tle miłości matczynej, by lepiej zrozumieć Ojca, o którym opowiada Jezus.
Ten Ojciec zupełnie analogicznie godzi się na ten kawał ludzkiego życia, w którym każdy z nas na własną rękę roztrwania dziedzictwo wolności otrzymane z Jego ręki. Nie poucza, nie czyni wyrzutów, nie oskarża o to, że grzesznie wykorzystaliśmy tę wolność. Nie wysyła ekspedycji ratunkowej. Czeka.
Wyjściowa wolność człowieka – część majątku Ojca, która mi przypadła w udziale, ma to do siebie, że się wyczerpie. Każdemu z nas zużywa się o innej porze jego życia, ale się zużywa.
I dopiero wtedy pojawia się sprawa powrotu. Dopiero wtedy ktoś, kto był niezwykle witalny całe życie, ciągnie nogi i modli się do Boga o siły, by wrócić ze spaceru. Dopiero wtedy ten, kto zawsze polegał na sobie, zaczyna uświadamiać sobie, że znalazł się w takim miejscu, że sam nie da rady i nawet nie wie, kiedy zaczyna się modlić. Zdziwiłby się, że ktoś ten nie znany mu do tej pory stan ducha nazywa modlitwą. Inny dostrzega, że serią swoich wyborów unieruchomił siebie – zniewolił. Już nie ma kolejnej żywiołowej decyzji, ale bolesny wgląd w dotychczasowe. Błogosławiony chociaż tak bardzo trudny czas powrotów. I Ojciec wychodzący na spotkanie, „gdy się jeszcze jest daleko”.
Spontanizm wolności się wygrał. Wydałem „moją część Ojcowskiego dziedzictwa”. To marnotrawstwo nie jest daremne. Przecież młodszy syn sam decyduje się na powrót do Ojca. Cała ta wspaniałomyślna rozrzutność Ojca jest po coś. Dzięki niej młodszy syn rzeczywiście wybiera Ojca. „Ożywa” i „odnajduje się”, bo wcześniej był „martwy”, „zaginiony”.
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Liturgia w soczewce: XXXI niedziela zwykła, rok...
„Liturgia w soczewce” to propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli jeszcze... więcej
-
Listopadowy numer „W drodze”: Bierzcie i jedzcie
Najnowszy numer miesięcznika „W drodze”: o komunii, która ma nam dawać duchową siłę, o tym,... więcej
-
Liturgia w soczewce: XXX niedziela zwykła, rok...
„Liturgia w soczewce” to propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli jeszcze... więcej
-
29 lis
Wrocław: Warsztaty Muzyczno-Liturgiczne + Rekolekcje na początku Adwentu
Dominikanie we Wrocławiu i Schola OP po raz kolejny organizują… więcej
Marian Grabowski
Dr hab. fizyki teoretycznej, profesor zwyczajny nauk humanistycznych. Kierownik Zakładu Filozofii Chrześcijańskiej Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu. Zajmuje się aksjologią nauki, etyką, antropologią filozoficzną. Autor m.in. książek: "Historia upadku", "Pomazaniec. Przyczynek do chrystologii filozoficznej", "Podziw i zdumienie w matematyce i fizyce".