Obsypany Twemi dary

Słowa Karpińskiego chodziły mi po głowie, kiedy wracałem ze Stanów. I powracają dziś, w dniu św. Józefa.

Tak się składa, że jest to zarazem dzień moich urodzin. Lata lecą…

To był piękny dzień. Wprawdzie pewien krzykacz ponownie nagrał swoje obelgi na automatycznej sekretarce, a na blogowisku zrobiło się miejscami niespokojnie, miejscami nudno. Jakieś trupie czaszki i pohukiwania. Dołożono kolejne cegiełki do najbardziej przegadanego i jałowego wątku. Ale nic to. Jak pojawi się setna wypowiedź o habitach, tonsurach i żupanach, może wątek sam się automatycznie skasuje, kto wie?

Dzień zaczął się najpiękniej, jak tylko mógł: poranną mszą świętą. Przy tej okazji padło słowo o św. Józefie, mniej więcej to samo, co w poprzednim wpisie. Później od dawna wypatrywana wizyta w Pracowni u pana Stanisława. Przepiękny dar od gospodarza – wykonana techniką estampażu Pieta. Jeszcze większy dar – ludzie. Czym sobie zasłużyłem na to, żeby przygotowywać dwie dorosłe osoby do chrztu? Dzielenie się wiarą buduje wiarę. Bezcenny dar.

W tym roku św. Józef przyniósł dary artystyczne: Chrystus Frasobliwy pana Lipy, w lipie rzeźbiony;  świergoląca ptasia gwizdawka i milczące mniejsze ptaszki (wszystko od DA); aborygeńska jaszczurka wymalowana na kamieniu przywiezionym przez Zosię prosto z Australii; wspomniana Pieta… No i książka ofiarowana przez Magdę, jej własna: Olśnienia. Otwieram i czytam: oto kolejne dary, szczególnie wypowiedź Stanisławy Celińskiej – o upadku i nadziei, o grzechu i łasce, która ratuje człowieka.

W Pracowni – parzenie herbaty. Jakże się ona nazywała? To nie był "malachitowy ślimak". Nie pamiętam. Szkoda, że nie wziąłem aparatu, żeby pokazać tutaj mikroskopijne czarki – wyższa służy li tylko do powąchania pierwszego naparu (tzw. budzenia herbaty) i mniejsza do picia. Do tego cały zestaw innych naczyń, w tym dzbanek zwany morzem herbaty. Pięć zalań, każde przynosi inny smak. Herbata służy do oglądania, dotykania, wąchania, smakowania. To pewne, że Anna uczyła się od Chińczyków nie tylko sztuki parzenia herbaty, ale i opowiadania o niej. A jak wygląda Pracownia, można sobie obejrzeć w galerii na jej stronie.

Dary, istny deszcz błogosławieństw. Dostaje się je po to, żeby dawać inne dary – inaczej, innym ludziom.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Błażej Matusiak OP

Błażej Matusiak OP na Liturgia.pl

Urodzony w 1970 r., dominikanin, filolog klasyczny, teolog, doktor muzykologii, duszpasterz, katecheta, recenzent muzyczny, eseista i tłumacz, mieszka w czeskiej Pradze, gdzie opiekuje się polską parafią. Publikacje: Hildegarda z Bingen. Teologia muzyki (Kraków 2003); recenzje płytowe w Canorze, cykl audycji „Musica in Ecclesia” w Radiu Józef.