Wzrok otrzymuje się po to, aby być dzieckiem światłości

Niedzielne prefacje Wielkiego Postu nawiązują do przewidzianej na ten dzień Ewangelii. Podobnie jest i tym razem: dla niewidomego od urodzenia zajaśniało światło. Do światła i światłości nawiązuje prefacja, mówiąc o Jezusie jako o światłości, o jego przyjściu dla uwolnienia nas z ciemności grzechu przez chrzest, abyśmy stali się dziećmi światłości.

Jezus przywraca wzrok niewidomemu od urodzenia. W czasie rozmów z faryzeuszami człowiek ten wykazuje się zdrowym rozsądkiem i odwagą. Wbrew ich przekonaniu, które ciągle z niewiarą próbowali mu narzucić, wbrew prawdzie wydarzeń, on broni się i wydaje świadectwo o swoim Uzdrowicielu: „Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic uczynić”. Brak fizycznego wzroku wyostrza pozostałe zmysły: ludzie niewidomi słyszą dużo więcej niż inni. Jednak ślepota duchowa działa odwrotnie: zaciemnia w człowieku wszystko. Faryzeusze okazują się bardziej ślepi od człowieka i niewidomego od urodzenia i bez wykształcenia. On dostrzegł, że uzdrowienie i przywrócenie światła nie może pochodzić od złego. Oni nie chcą tego zobaczyć. Światło Jezusa jest dla nich za ostre. Wolą żyć w łagodnych półmroku ukrywającym brud ich życia. Wolą ujawniać z ich życia tylko tę jasną stronę; udając, że innej nie mają.

Istnieje ślepota cielesna, i o wiele bardziej mroczna, ślepota ducha. Jezus jest „światłością, która na świat przyszła, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie chodził w ciemnościach, lecz miał światło życia”. Stoimy przed tymi samymi wyborami, co człowiek niewidomy i faryzeusze, nie mogący, a może i nie chcący rozumieć tego, co się stało. Czy ten niewidomy człowiek zgrzeszył i zawinił, że urodził się ślepym? Jezus zaprzecza i od razu prowadzi dalej; dopowiada ukryte znaczenie przywrócenia wzroku: chwałę Jego Ojca.Ten człowiek urodził się ślepy. W pewnym sensie jest obrazem nas wszystkich. Po grzechu pierworodnym rodzimy się ślepi, bo niezdolni do widzenia Boga twarzą w twarz. Stało się tak, aby ujawniły się sprawy Boże: i w niewidomym i w nas. Jezus przychodzi jako światło. Z ziemi i śliny lepi, jak Bóg na początku stworzenia, wzrok. Jeden z najbardziej tajemniczych i skomplikowanych zmysłów naszego ciała. Oczy duszy przezierają bowiem przez wzrok. Zapowiada nowe stworzenie, którego dokona w sobie. Z ziemi swojego ciała oraz z wody i krwi swego boku, wyłania się nowe stwarzanie naszej duszy. Otrzymujemy duchowy wzrok, światło duszy. Zgaszone oczy zaczynają jaśnieć nadzieją, która wydawała się już obumierać na wyschniętej i mrocznej ziemi na wschód od Edenu. Dar nowego światła został ukryty w chrzcie: niczym lampa przekazywana z rąk do rąk od apostolskich czasów przynosi nam dotyk Jezusa i przywrócenie wzroku. Chrzcielna świeca symbolizuje nowe życie: dar nowej światłości, nowego dzięcięctwa. Serce Jezusa, źródło wszelkiej światłości, obmywa nasze życie przez chrzest i rozświetla je światłem, którego będziemy się uczyć całe życie i którego pewnie nigdy w tym życiu nie zrozumiemy do końca…

Uwalnianie od grzechu odbywa się jednak stopniowo i z udziałem człowieka. Niewidomy nie od razu dostrzega całą prawdę. Dopiero kolejne spotkania z ludźmi i wreszcie z samym Jezusem, stanowią dla niego drzwi do kręgu pełnego światła. Człowiek ochrzczony jest już dzieckiem światłości; ale aby nim pozostać całe życie, potrzebuje „chodzić w światłości” za Jezusem i tak jak Jezus (por. 1 J 1,7). Potrzebuje w tym świetle pozostać, ustawić je na świeczniku, aby świeciło. Można przejść z ciemności do światła, ale można także światło życia pozostawić z boku, wkraczając na drogi ciemności, nie zauważyć, że do światła człowiek odwrócił się tyłem i w miarę posuwania się naprzód widzi coraz mniej. Śpiew dziękczynienia płynie naturalnie z serca rozświetlonego Bożym światłem, z serca zwróconego do Boga przez Chrystusa, z serca ożywionego miłością Ducha, światłością wiekuistą. Wieczny śpiew światłości przenika powoli duszę każdego człowieka, który w Chrystusie pokłada nadzieję i pozwala się prowadzić Jego słowom. Serce napełnione łaską jest jak naczynie, które tylko wtedy nie uroni nic z napełniającej je wdzięczności i miłości, gdy jest zwrócone prosto ku górze. Prefacja wprowadza w tajemnicę przemienienia. Bóg zaprasza do kręgu światła w Chrystusie, pokarmie światłości. Od nas zależą dalsze losy tego światła. Tak samo jak człowiek niewidomy, który przejrzał i otrzymał nowe życie, nowe możliwości; wszystko inaczej. Jezus niczego mu nie narzuca poza wymownym faktem: wzrok otrzymuje się po to, aby być dzieckiem światłości. Po to także została zapalona świeca na moim i Twoim chrzcie świętym…

Zobacz także