Ja jestem waszym życiem…

„Ten dzień prawdziwie jest Boży” – słyszymy w hymnie wprowadzającym w Godzinę Czytań. Prawdziwie Boży, albowiem wciąż trwamy w radości ze Zmartwychwstania, wciąż na naszych ustach rozbrzmiewa radosne „Alleluja”. Może jeszcze wspominamy momenty, w których czuwaliśmy z Jezusem; chwile, kiedy klęczeliśmy przed Jego Krzyżem, dzieląc z nim ból i cierpienie. A dziś cieszymy się, bo Ten, który umiłował nas nieogarnioną miłością, zmartwychwstał, przynosząc nam nowe życie.

Słyszymy w dzisiejszej Liturgii Godzin wyraźne wezwanie do tego, abyśmy trwali wciąż w postawie nawrócenia. „Ja jestem, który jestem i nie sprzyjam występnym, lecz w Prawie Pańskim mam upodobanie” (1 ant., Godzina Czytań). Przez cały okres Wielkiego Postu słuchaliśmy zachęty do tego, byśmy spróbowali przemienić nasze zatwardziałe serca. A dziś wezwani jesteśmy, by świadczyć o owocach tego czasu. Jeśli udało się nam choć odrobinę odmienić, jeśli doświadczyliśmy uzdrawiającej mocy zawierzenia Bogu, to dziś powinniśmy dać temu świadectwo. Jesteśmy zaproszeni do tego, by głosić, jak wielką moc ma Pan; jesteśmy wezwani, by świadczyć o tym, że zmartwychwstanie dokonuje się w naszych sercach nieustannie.

W Liście św. Piotra czytamy dziś (1 czytanie, Godzina Czytań): „Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Wy choć nie widzieliście, miłujcie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary – zbawienie dusz”. Te słowa są dla nas bardzo ważne, zwłaszcza w obliczu tych radosnych dni, jakie teraz obchodzimy. Przestrzegają nas, aby ta radość ze zmartwychwstania nie zginęła w codzienności, abyśmy stale nosili ją w sobie, niezależnie od tego, co nas spotyka. Żaden trud, żadne cierpienie, jakich doświadczamy, nie powinno zasłaniać nam tej ogromnej Miłości, która promieniała z Krzyża.

„Ja bowiem jestem waszym odpuszczeniem i Paschą zbawienia, Ja jestem barankiem złożonym za was w ofierze, Ja jestem waszym obmyciem, Ja jestem waszym życiem, i Ja jestem waszym zmartwychwstaniem, Ja jestem waszym światłem, Ja jestem waszym zbawieniem, Ja jestem waszym królem” (Homilia paschalna Melitona z Sardes, Godzina Czytań). Trzeba, żebyśmy zapamiętali moc tych słów. Ten, który jest dla nas wszystkim. Ten, który nas umiłował tak, jak nie może nas ukochać żaden człowiek. Właśnie On zapewnia nas, że jeśli tylko wyrazimy zgodę na to, by kierował naszym życiem, poprowadzi nas ku nieskończonemu dobru, zanurzy w tej miłości, która nie zna granic. Nie są dla Niego ważne nasze lęki i obawy, nie zwraca uwagi na to, jak bardzo niegodni czujemy się tej miłości. On kocha nas za nic. Kocha takimi, jakimi jesteśmy. I zaprasza do siebie każdego z nas.

Dzisiejsza Liturgia Godzin zaprasza nas do głoszenia tej dobrej nowiny o zmartwychwstaniu Pana. „Idźcie z pośpiechem i powiedzcie uczniom, że Pan zmartwychwstał” (ant. Do pieśni Zachariasza, Jutrznia). Jeśli sami doświadczyliśmy mocy zmartwychwstania, jeśli odczuliśmy w swoim życiu działanie Bożej łaski, to teraz słyszymy prośbę, która jest właśnie do nas skierowana. Ten święty czas daje nam moc do tego, by głosić, jak wielki jest Pan; by owocami tej miłości, jaką dane nam było odczuć, dzielić się z innymi ludźmi. W Wielki Czwartek celebrowaliśmy tajemnicę wspólnoty, dziękowaliśmy Bogu za to, że ustanowił swój Kościół, za to, że dzięki niemu nas połączył. A dziś słyszymy wezwanie do tego, aby dzielić się tym, czego Pan Bóg w naszym życiu dokonał z innymi, by przez nasze świadectwo ich umacniać i może przez to jeszcze bardziej pogłębiać tę jedność.

Wołając dziś radośnie „Alleluja”, prośmy jednocześnie Zmartwychwstałego, aby wlewał w nasze serca wielką ufność, byśmy nie bali się pójść drogą, którą On chce nas prowadzić.

Monika Mystkowska

Zobacz także