Obudź duszę ciałem

Od momentu powstania chrześcijaństwa, poprzez kilkanaście następnych wieków, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, modlitwa była dla wierzących nie tylko sprawą ducha, ale także ciała. O roli ciała podczas spotkania z Bogiem pisali św. Paweł, Ojcowie Kościoła oraz średniowieczni papieże.

Zajmowały się nim także sobory; w Nicei w 324 r. stwierdzono na przykład, że słuszne jest, „aby modlitwy do Boga zanoszone były na stojąco”.

Gesty stanowiły na modlitwie osobistej, jak i podczas liturgii bardzo ważny element zaangażowania. Modlono się nawet poprzez taniec. Duchowni w czasie niektórych świąt, np. Wielkiej Nocy czy Bożego Narodzenia, wykonywali zrytualizowany taniec procesyjny, a wierni tańczyli przed kościołem w uroczystości wspomnienia patronów czy z okazji pogrzebów i ślubów. Chrystus był nazywany przez średniowiecznych mnichów benedyktyńskich „mistrzem tancerzy, którego zręczność należy naśladować”.

Niezwykle ważna była także sama postawa ciała podczas Mszy św. Ojciec Mikołaj Wilkowiecki pisał w XVI w., że kiedy kapłan czyta Ewangelię, „wszyscy ludzie mają wstać i mają stać prosto o swojej mocy, nie podpierając się żadnej rzeczy ani nie zawieszając się łokciami na formach albo na ławkach”. Szlachcice mieli dodatkowo trzymać w rękach rękojeści mieczy i szabel na znak gotowości do obrony wiary. Wierni czynili znak krzyża, a gdy kapłan skończył czytać Ewangelię, obracali się ku wschodowi i oddawali pokłon Chrystusowi. Podczas liturgii każdy gest, nie tylko celebransa, ale i świeckich, miał swoją symbolikę, niósł ze sobą określoną treść.

Także modlitwa indywidualna była nieodłącznie związana z ciałem. Poszczono, bito pokłony, padano na twarz, nie po to jednak – jak nam się często wydaje – by wyniszczyć ciało – siedlisko zła, ale właśnie dlatego, żeby włączyć je w modlitwę. Najbardziej znanym przekazem dotyczącym modlitwy ciała jest zapis pozycji modlitewnych św. Dominika, dokonany przez Teodoryka z Apoldy. W Kościołach wschodnich, gdzie tradycja modlitwy ciałem przetrwała do dziś, także zachowało się wiele opisów uczących jak angażować w spotkanie z Bogiem ciało. Jeden z nich, pochodzący z świętej dla prawosławia Góry Athos, mówi:

przyjmij postawę stojącą na pamiątkę poranka Wielkiej Nocy,
wznieś ręce do Boga w geście uwielbienia,
upadnij twarzą na ziemię i przypomnij sobie twoje grzechy,
uklęknij i oddaj cześć Temu, który jest Bogiem wywyższonym ponad wszelkie stworzenie,
usiądź na kamieniu, zamknij oczy albo skieruj je w głąb swego serca i przypomnij sobie Tego, którego jesteś świątynią.

Dlaczego angażować ciało w modlitwę? Jak mówią mnisi: „Nasze ciało musi także uczestniczyć w adoracji. Pokłony uwalniają je od gnuśności, ich praktykowanie pomaga nam czuwać i modlić się”. Wtedy, gdy nie możemy już skupić się na Bogu, gdy jesteśmy zbyt zmęczeni, nasze ciało może nam pomóc w pobudzeniu na nowo duszy do modlitwy. Święty Augustyn mówił: „czasami, kiedy mój zmęczony duch widzi wyciągnięte ku Bogu dłonie, jest jakby na nowo zmuszany, by wznieść się do Tego, do Kogo są one wznoszone”.

Sławomir Rusin

Korzystałem z: Tomasz Kwiecień OP, Pochwała ciała, Kraków 2001; Jean-Yves Leloup, Słowa z Góry Athos, Warszawa 1986; Zuzanna Radzik, Choreografia modlitwy, „Przegląd Powszechny”, 3 (1003).

Artykuł pochodzi z miesięcznika „List”.

Zobacz także