Irlandzki folk: Patsy Watchorn – w 80-te urodziny (cz. I)

Ten muzyczny wpis zapowiedziałem ponad dwa lata temu, przy okazji 85. urodzin wybitnego szkockiego muzyka folkowego Ronniego Browne’a (wpis z 22 sierpnia 2022) i słowa dotrzymuję. Przygotowałem już dość dawno temu, a teraz odpalam. 16 października kończy 80 lat Patsy Watchorn, bezapelacyjnie należący do grona najważniejszych wykonawców irlandzkiego folku w ciągu minionych kilku dziesięcioleci. Jest to jeden z muzycznych bohaterów mego dzieciństwa, o czym za chwilę, mam więc powody, by uroczyście świętować jego jubileusz.

Wpis jest dwuczęściowy, bo mimo selekcji zebrało się tyle piosenek, które uważam za godne prezentacji, że za dużo byłoby na jeden raz. Spośród około 30 piosenek, które brałem pod uwagę, ostatecznie wybrałem 20, po 10 na każdą część. Dziś będą nagrania live i prawie wyłącznie z zespołami, z którymi Watchorn był związany w ciągu swojej długiej kariery, a w części drugiej za tydzień będą solowe nagrania z płyt. Dzisiejsze piosenki będą ułożone mniej więcej w porządku chronologicznym (z dwoma drobnymi zaburzeniami chronologii), a między piosenkami będzie też trochę mojej gawędy przybliżającej osobę Jubilata i jego muzyczną drogę. A jak ktoś nie ma ochoty tyle czytać, to zapraszam przynajmniej do posłuchania samych piosenek.

Przejdźmy od razu do muzyki. Na początek The Orange And The Green (Pomarańcz i zieleń), archiwalne nagranie live gdzieś z drugiej połowy lat 60-tych. Jedna z moich ulubionych piosenek z czasów dzieciństwa, po nagraniu wyjaśnię skąd się to wzięło. Gra i śpiewa folkowy zespół The Quare Fellas z Patsym Watchornem jako głównym wokalistą. Ułożona chyba gdzieś w początkach lat 60-tych piosenka jest satyrycznym spojrzeniem na polityczno-wyznaniowy konflikt w Irlandii z punktu widzenia syna, który ma tatę „pomarańczowego” (protestant z Ulsteru) i mamę „zieloną” (katoliczka z hrabstwa Cork). Kolejne zwrotki z przymrużeniem oka opowiadają o perturbacjach, które z tego wynikały, bo każde z rodziców ciągnęło syna w swoją stronę, refren zaś mówi, że mieć ojca „pomarańczowego” a matkę „zieloną” to największy bigos, jaki tylko można sobie wyobrazić. Autorem słów jest Anthony Murphy (Irlandczyk z Liverpoolu) a melodia jest zaadaptowana z XIX-wiecznej patriotycznej piosenki irlandzkiej The Wearing of the Green. Trzej pozostali muzycy to: założyciel zespołu Seán McGuinness (pierwszy od prawej), jego brat Matt McGuinness (drugi od prawej) i Pat Cummins (pierwszy od lewej):

The Orange And The Green (live) (youtube.com)

Kto to jest i skąd się wziął Patsy Watchorn? Dublińczyk z urodzenia i z ducha, pochodził z licznej rodziny (trzy siostry i dwóch braci). Zamiłowanie do muzyki wyniósł z rodzinnego domu, w którym dużo grało się i śpiewało. Matka Christina miała piękny głos, a ojciec Ernest i stryjowie grali na różnych instrumentach. W okresie szkolnym ciągnęło go do muzyki i do wyczynowego sportu, w końcu pasja muzyczna przeważyła, sport pozostał rekreacyjnie. Dzięki swej bardzo silnej osobowości, pasji do ojczystej muzyki i niepowtarzalnym, nieco chropawym głosie stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w folkowej muzyce irlandzkiej. Początek jego kariery to rok 1962. Wkrótce dołączył do powstałego w 1963 r. półamatorskiego zespołu folkowego The Jolly Tinkers, który nieco później (1965) zmienił nazwę na The Quare Fellas i nagrał dwie płyty długogrające. Pierwsza płyta miała tytuł „At Home” (W domu) i w 1970 r. wydały ją również u nas Polskie Nagrania. Kupili tę płytę moi rodzice i tak oto jako dziecko zetknąłem się po raz pierwszy z irlandzkim folkiem (nie wiedząc, że to się tak nazywa) i z Patsym Watchornem, który na tamtej płycie był jednym z dwóch głównych wokalistów. Na płycie nie był opisany skład zespołu, więc jego imię i nazwisko poznałem chyba dopiero z 10 lat temu, kiedy przypadkiem odkryłem jego nagrania na YT i wspomnienia odżyły w pamięci. Uwielbiałem tę płytę, wszystkie piosenki mi się podobały, a najbardziej właśnie „The Orange and the Green” (pierwsza piosenka na stronie B, pamiętam dobrze!) i nie było dla mnie żadną przeszkodą to, że nic z tych piosenek wtedy nie rozumiałem. Ta płyta położyła fundament pod moje późniejsze upodobanie do amerykańskiej muzyki country, dla której irlandzki folk jest jednym ze źródeł, zwłaszcza dla mego ulubionego bluegrassu.

Zobaczmy jeszcze jedno nagranie z tego samego programu. Piosenka Rare Old Mountain Dew (Dobra stara górska rosa). No cóż, jak by kto pytał, tą „górską rosą” jest bimber. Piosenka powstała pod koniec XIX w. w USA. Autorami są dwaj nowojorscy artyści wspólnie prowadzący biznes artystyczny: pochodzący z Irlandii Edward Harrigan (tekst) i pochodzący z Anglii David Braham (opracowanie melodii wg tradycyjnej melodii irlandzkiej). Ciekawostka: Braham był teściem Harrigana, byli więc nie tylko wspólnikami w biznesie:

The Quare Fellas – Rare Old Mountain Dew (youtube.com)

W 1969 roku zespół The Quare Fellas rozwiązał się, ale już w roku następnym Patsy Watchorn i Seán McGuinness z dwoma innymi jeszcze muzykami powołali do istnienia nowy zespół The Dublin City Ramblers, który wkrótce stał się w pełni profesjonalnym i cenionym przez publiczność zespołem folkowym. Niektórzy mówią, że jest to kontynuacja The Quare Fellas pod inną nazwą, w sumie to bez znaczenia. Przez kolejne 25 lat Patsy i Seán stanowili trzon zespołu, pozostali członkowie co jakiś czas zmieniali się, a posiadający naturalny talent przywódczy Patsy przez cały ten czas był liderem i głównym wokalistą grupy. Najlepsze lata Ramblersów to chyba 1977-1988, kiedy w składzie oprócz Patsy’ego i Seána byli jeszcze gitarzysta Kevin Molloy i zmarły niedawno skrzypek Philip McCaffrey (pseudonim „The Horse”). Niestety nieliczne dostępne nagrania live z tego okresu są dość słabe technicznie i nie zdecydowałem się na ich prezentację. Oto ich zdjęcie z tego czasu (stoją od lewej: Patsy, Seán i Philip, Kevin u dołu):

(źródło: www.deezer.com)

Zobaczmy za to parę nagrań live zespołu The Dublin City Ramblers z 1992 roku, z koncertu w dublińskim pubie Johnnie Fox. Piosenka The Ferryman (Przewoźnik), którą ułożył w początkach lat 80-tych specjalnie dla Ramblersów Peter Mooney (1932-2022), znany pod artystycznym pseudonimem Pete St. John, bardzo ważny autor folkowych piosenek irlandzkich. Narratorem jest tytułowy Ferryman, który po wielu latach traci pracę przewoźnika promu na przepływającej przez Dublin rzece Liffey, ponieważ transport rzeczny ulega likwidacji. Za piosenką stoi prawdziwa historia, Pete St. John rozmawiał z operatorem promu i usłyszał: „To koniec, mam 42 lata i dwadzieścia lat tu przepracowałem”. Ale Ferryman w jego piosence nie poddaje się i nie popada w pesymizm. Rozmawia z żoną Molly, mówi jej, że owszem, żal mu traconej pracy, jedynej jaką dotąd wykonywał, wspomina różne przeżycia z minionych lat, ale życie trwa dalej, oboje nawzajem są dla siebie wsparciem i odważnie pójdą naprzód, ponieważ, jak mówi Ferryman na koniec trzeciej zwrotki, rzeka nigdy do końca nie zawładnęła jego sercem i duszą. The Dublin City Ramblers występuje w czteroosobowym składzie, od lewej: Shay Kavanagh na gitarze basowej, Paddy Sweeney na gitarze akustycznej, Patsy Watchorn (banjo, główny vocal) i Seán McGuinness na mandolinie:

Dublin City Ramblers – The Ferryman (Live at Johnnie Fox’s) (youtube.com)

Kolejny utwór z tego samego koncertu, The Ballad of St. Anne’s Reel („Ballada o reel z St. Anne”; reel to tradycyjny celtycki taniec, a St. Anne to miasto w Kanadzie), melodia tradycyjna irlandzka a słowa ułożył amerykański muzyk folkowy David Mallett (ur. 1951). Najkrócej mówiąc, ballada mówi o skrzypku grającym reel i jednoczącym w ten sposób ludzi, jest to po prostu pochwała muzyki. Tym razem głównym wokalistą jest Seán McGuinness, a Patsy Watchorn gra na bodhránie (irlandzki bęben tarczowy):

Dublin City Ramblers – The Ballad of St. Anne’s Reel (Live at Johnnie Fox’s) (youtube.com)

Zupełnie inną, ale też bardzo ładną (country’ową) aranżację tej ballady stworzył amerykański muzyk Rick Watson, polecam, można sobie znaleźć na YT, może podam link w postscriptum do wpisu.

I jeszcze jedno nagranie z koncertu u Johnnie’go Foxa. Klasyka irlandzkiego folku, piosenka The Irish Rover (Irlandzki włóczęga), opowiadająca o fikcyjnym irlandzkim okręcie handlowym monstrualnych rozmiarów (27 masztów!), który przewoził olbrzymie ładunki po oceanach (wymienia się m.in. 7 milionów baryłek porteru), ale w końcu pechowo zatonął. Jedynym ocalałym członkiem załogi jest narrator. Autor jest nieznany, przypuszczalnie był to jakiś marynarz, piosenka najpewniej powstała pod koniec XIX wieku wśród irlandzkich emigrantów w USA albo w Kanadzie. W Irlandii piosenkę tę spopularyzował zwłaszcza zespół The Dubliners, najsłynniejszy folkowy zespół irlandzki. Solowo śpiewają Patsy Watchorn i Paddy Sweeney:

Dublin City Ramblers – The Irish Rover (Live at Johnnie Fox’s) (youtube.com)

Teraz nagranie w innym klimacie i nieco wcześniejsze. Piosenka The Flight Of The Earls (Ucieczka hrabiów), autorstwa Liama Reilly’ego (1955-2021), tytułowy utwór z płyty wydanej przez Ramblersów w 1987 roku. Tytuł piosenki nawiązuje do ucieczki irlandzkich arystokratów w 1607 roku, bardzo ułatwiającej zdominowanie Irlandii przez Anglię. Ale piosenka, ułożona w latach 80-tych, mówi o zupełnie innej „ucieczce hrabiów”, mianowicie o masowej emigracji młodych, energicznych, wykształconych i przedsiębiorczych Irlandczyków do Anglii, USA i Australii, bo ojczyzna nie ma im nic do zaoferowania poza bezrobociem. Mówią z gniewem i goryczą: uczciwej pracy się nie boimy, stajemy na własnych nogach w Londynie, Baltimore, Bostonie czy Queensland. Z kraju zabraliśmy płyty Bono i U2, jedyne czego nam brakuje za granicą to piwo Guinness i deszcz, ale popatrujemy w stronę ojczyzny i zastanawiamy się, czy wy zrobicie cokolwiek, by nas przekonać do powrotu. Piosenka jest bardzo gorzka, ale kończy się nadzieją: samoloty latają w dwie strony i jeśli tylko zobaczymy, że jest do czego wracać, wrócimy. Piosenka odniosła wielki sukces i była niezwykle popularna wśród Irlandczyków na emigracji. Kiedy zostało zrealizowane poniższe nagranie? Na podstawie składu zespołu stawiam na rok ok. 1988, nie wcześniej. Jest już gitarzysta Paddy Sweeney (pierwszy od lewej), który w 1988 przyszedł z zespołu The Barleycorn, a nie ma wspomnianych wcześniej Molloya i McCaffreya, którzy w tym samym roku po wielu latach odeszli z zespołu. Muzyk na klawiszach gra gościnnie:

Dublin City Ramblers – The Flight Of The Earls (youtube.com)

Patsy Watchorn, duch niespokojny, opuścił w 1995 roku zespół The Dublin City Ramblers. Nigdzie nie znalazłem wytłumaczenia, dlaczego odszedł z zespołu, w którym przez tyle lat był wiodącym wokalistą i liderem. Czy chodziło o różnice zdań co do prowadzenia zespołu czy o sprawy ambicjonalne, nie mam pojęcia. I tak naprawdę dobrze świadczy o nich wszystkich, że nie upublicznili powstałych napięć. Czytałem wywiad z Watchornem, w którym na pytanie o motywy rozstania z zespołem odpowiedział krótko: „Odszedłem i to tyle na ten temat. To już przeszłość”. Ramblersi istnieją do dzisiaj, skład sukcesywnie się zmienia, ale gwarantem ciągłości pozostaje wciąż aktywny Seán McGuinness, ważna i zasłużona postać w irlandzkim folku.

Patsy Watchorn po opuszczeniu zespołu przez 10 kolejnych lat z powodzeniem prowadził karierę solową, wydał kilka płyt, które świetnie się rozchodziły i z których kilku piosenek posłuchamy sobie w drugiej części urodzinowego koncertu za kilka dni. Natomiast w 2005 roku nastąpił w jego karierze kolejny punkt zwrotny: został zaproszony do wspomnianego już legendarnego folkowego zespołu The Dubliners. Dublinersi potrzebowali wzmocnienia po odejściu jednego z ważnych muzyków (Paddy Reilly; a wcześniej jeszcze odłączył się od nich inny znakomity muzyk Ronnie Drew) i zaprosili Watchorna do gościnnego występu na zagranicznym tournée. Skończyło się na tym, że Patsy dał się wciągnąć do składu już na stałe, nie rezygnując jednak całkiem również z solowego nagrywania. Zespół The Dubliners, założony w 1962 r., to w irlandzkim folku po prostu legenda, „top of the top”, dlatego Watchorn, który zawsze ich podziwiał, potraktował to zaproszenie jako wielki zaszczyt dla siebie. A sam wniósł do zespołu swój niepowtarzalny styl bycia i śpiewania. Uczciwie trzeba powiedzieć, że nie wszystkim fanom to się podobało. Bo to było trochę tak, jakby u nas w Polsce np. Seweryn Krajewski po odejściu z „Czerwonych Gitar” przeszedł do „Skaldów”. Też nie wszystkim to by pasowało.

Zobaczmy dwa nagrania z lipca 2006 pochodzące z 2-godzinnego koncertu zespołu The Dubliners p.t. „The Dublin Experience” w sali Vicar Street w Dublinie. Będą to ballady należące do klasyki folkowej piosenki irlandzkiej. Najpierw Finnegan’s Wake (Przebudzenie Finnegana). Tytułowy Tim Finnegan odznaczał się nadmiernym zamiłowaniem do konsumpcji napoju zwanego whisky. Z tego też powodu pewnego dnia uległ nieszczęśliwemu wypadkowi spadając z drabiny. Wydawał się martwy, więc przygotowano pogrzeb. Jednakowoż, kiedy przyjaciele-żałobnicy rytualnie wylali whisky na twarz Tima, ten ku zdumieniu wszystkich przebudził się i wstał. Ballada nieznanego autora, powstała w XIX wieku, być może wśród emigrantów irlandzkich w USA. W każdym razie tekst tej ballady został po raz pierwszy zapisany w Nowym Jorku w 1864 roku. Piosenka była stale w repertuarze The Dubliners, którzy wykonywali ją i nagrywali wielokrotnie. Zespół w pięcioosobowym składzie, od lewej: Barney McKenna na banjo (1939-2012; w zespole nieprzerwanie od początku, od 1962), John Sheahan na skrzypcach (lider zespołu, ur. 1939, w zespole od 1964, czyli prawie od początku), Seán Cannon na gitarze (ur. 1940, w zespole od 1982), Patsy Watchorn (banjo, główny vocal) i Eamonn Campbell na gitarze (1946-2017, w zespole od 1987):

Finnegan’s Wake – The Dubliners | Live at Vicar Street: The Dublin Experience (2006) (youtube.com)

Ten koncert był debiutem Patsy’ego w składzie The Dubliners przed dublińską publicznością. Lider zespołu skrzypek John Sheahan przedstawił go żartobliwie na początku koncertu: „Jest wśród nas nowy człowiek… to znaczy właściwie nie taki już nowy, raczej model używany i z dużym przebiegiem, ale wciąż w dobrym stanie. Na pewno przyjmiecie go chętnie, mój stary przyjaciel – Patsy Watchorn”.

Teraz druga klasyczna ballada: Molly Malone, XIX-wieczna piosenka nieznanego autora, nieformalny hymn Dublina. Tytułowa Molly Malone prowadzi uliczną sprzedaż owoców morza, pchając wózek z towarem przez dublińskie ulice i uliczki, bez przerwy krzycząc „Żywe sercówki i małże!” („Crying: ‘Cockles and mussels alive, alive, o!’”). W końcu zaziębia się, gorączkuje i umiera, ale jej duch dalej pcha wózek przez dublińskie ulice i uliczki, wołając: „Cockles and mussels alive, alive, o!” Nikt dzisiaj nie wie, czy piosenka upamiętnia jakąś konkretną osobę, ale Molly Malone doczekała się nawet swego pomnika w Dublinie.

I przy okazji akcent z życia osobistego Patsy’ego Watchorna. Druga dziewczyna od lewej, którą widać w 0:56-0:59 nagrania (w samej końcówce pierwszego refrenu) to Tracy Watchorn, najmłodsza z jego trzech córek (wówczas 24-letnia):

Molly Malone – The Dubliners | Live at Vicar Street: The Dublin Experience (2006) (youtube.com)

Tracy zamieściła w sieci entuzjastyczny komentarz po tym koncercie, pełen humoru i nieskrywanej dumy z ojca. Napisała, że nie mogła się doczekać, żeby wreszcie zobaczyć na scenie tatę jako jednego z Dublinerów, ale opłaciło się czekać. Ubawiły ją słowa Johna Sheahana o „modelu już używanym i z dużym przebiegiem, ale wciąż w dobrym stanie”: „Wszyscy mogli zobaczyć w jakiej tata jest formie!”. I dodała: „Oni wszyscy są legendami. Widać, ile znaczy zespół The Dubliners dla ludzi bez względu na wiek. Młodzi i starsi razem śpiewali hity „Dubsów” z minionych 44 lat. Miałam wspaniały wieczór i już czekam na następny” (komentarz cytowany na stronie www.patsy-watchorn.com)

Nie chcę powtarzać drugi raz piosenki, która dziś już była, ale na YT jest jeszcze „The Irish Rover” na ostatni bis z tego samego koncertu w wykonaniu Watchorna, z uroczo wygłupiającym się Eamonnem Campbellem i rozentuzjazmowaną publicznością. Kto chce, może sobie znaleźć, a może też podam link w postscriptum.

Teraz nagranie z koncertu w tej samej sali Vicar Street na początku 2012 roku. Jest to koncert jubileuszowy na 50-lecie zespołu The Dubliners. Piosenka Ringsend Rose (Rose z Ringsend), którą ułożył wspomniany już wcześniej Pete St. John. Bardzo sympatyczna i pogodna piosenka opowiadająca o pięknej dziewczynie Rose Donoghue, mieszkającej w dublińskiej dzielnicy Ringsend. Narrator kocha się w Rose, mówi o niej z zachwytem i ma nadzieję dostąpić zaszczytu poślubienia jej. Patsy jest już w 68 roku życia i ma poważne problemy zdrowotne (mniej więcej w tamtym czasie poddał się operacji kręgosłupa), ale śpiewa jak zawsze z pasją, wkładając w to całego siebie, bo inaczej nigdy nie potrafił. I jedno jeszcze u niego niezmienne: ten wskazujący gest lewej ręki, oznaczający czasem podkreślenie słów, a czasem zachętę dla publiczności do włączania się w śpiew:

Ringsend Rose – The Dubliners: 50 Years Celebration Concert, Dublin (2012) – YouTube

I, jak miało się okazać, był to już jeden z ostatnich koncertów w historii zespołu The Dubliners. Parę miesięcy później, w kwietniu 2012 zmarł nagle grający na banjo Barney McKenna (1939-2012), ostatni muzyk z pierwotnego składu Dublinersów, bardzo kochany przez dublińską publiczność. Koledzy postanowili dokończyć wszystkie zaplanowane na 2012 rok jubileuszowe koncerty, więc dokooptowali następcę z grona zaprzyjaźnionych artystów (Gerry O’Connor). Ustalili też, że po wszystkim dadzą jeszcze specjalny koncert poświęcony pamięci Barneya i – rozwiążą legendarny zespół. Skrzypek John Sheahan postanowił przy okazji końca „Dubsów” zakończyć karierę muzyczną, ale wszyscy pozostali wyrazili chęć kontynuowania współpracy i nazwali się The Dublin Legends, tak by nie używać już marki The Dubliners. Nasilające się problemy ze zdrowiem zmusiły niebawem również Patsy’ego Watchorna do wycofania się z zespołu i zakończenia działalności muzycznej, co ogłosił w Internecie w końcu kwietnia 2014 (strona patsy-watchorn.com). Powiedział wtedy: „Po 52 latach niełatwo podjąć taką decyzję, ale ciało już odmawia posłuszeństwa i trzeba przyhamować. Lekarze mówią, że w przeciwnym wypadku czeka mnie kolejna operacja. Długie stanie na scenie i częste wyruszanie w trasy koncertowe jest już ponad moje siły, rodzina popiera moją decyzję”. Patsy’ego zastąpił w zespole… rodzony brat, o kilkanaście lat młodszy Paul Watchorn (ur. 1958), świetny wokalista i multiinstrumentalista, dawniej profesjonalny gracz w snookera. Ma swój własny styl jako muzyk i nie jest „klonem” słynnego starszego brata, z którym nieraz też grali razem. Trzy lata potem zmarł gitarzysta Eamonn Campbell, a na jego miejsce wszedł Shay Kavanagh (kiedyś basista w The Dublin City Ramblers, widzieliśmy go dziś na nagraniach z Johnnie’go Foxa). Zespół The Dublin Legends istnieje, ma się całkiem dobrze i działa w składzie: Seán Cannon (84 lata!), Shay Kavanagh, Gerry O’Connor i Paul Watchorn. Niech działają jak najdłużej!

A co porabia dalej Patsy Watchorn? Jak wyczytałem na forach internetowych, prowadzi od tamtej pory życie emeryta, śpiewa jeszcze czasem prywatnie w gronie bliskich i przyjaciół, zawsze też jest gotowy życzliwie pogadać z każdym, kto go rozpozna i zaczepi na ulicy czy w sklepie. Podobno mieszka teraz poza Dublinem, ale przy różnych okazjach pojawia się w stolicy. Wspomniałem przy okazji piosenki „Molly Malone” o córce Tracy. Na wciąż dostępnej stronie internetowej patsy-watchorn.com jest m.in. przekopiowany artykuł prasowy z 1998 roku, gdzie jest napisane, że Patsy ma trzy córki: Lorraine, Carol i Tracy. Było tam napisane, że Lorraine jest zamężna, ma dwoje dzieci i mieszka z rodziną w Szwecji, Carol jest fryzjerką i szykuje się do zamążpójścia, a Tracy jest jeszcze w szkole średniej. Artykuł był sprzed 26 lat, zatem dziś Patsy Watchorn ma już przynajmniej dwoje dorosłych wnuków.

Słuchaliśmy dziś nagrań live Patsy’ego Watchorna z zespołami The Quare Fellas, The Dublin City Ramblers i The Dubliners. Na zakończenie posłuchajmy nagrania solowego, jest to The Dying Rebel (Umierający buntownik), patriotyczna piosenka nieznanego autora. Piosenka opowiada o młodym irlandzkim powstańcu, który walczył w Powstaniu Wielkanocnym w 1916 roku. Brytyjczycy krwawo je stłumili, ale powstanie, choć nieudane, radykalnie wzmogło nastroje niepodległościowe i przyczyniło się do odzyskania niepodległości w 1921 roku. Tytułowy powstaniec oddaje życie za Irlandię, a jego ojciec po skończonych walkach szuka syna i dowiaduje się o tym, że zginął. Nagranie zrealizowane chyba w 2006 roku:

The 1916 Easter Rising Ft. Patsy Watchorn – …beneath a Dublin Sky – The Dying Rebel (youtube.com)

Jesteśmy na portalu chrześcijańskim, więc jeszcze słowo o życiu duchowym dostojnego Jubilata. Oczywiście tylko Najwyższy zna wnętrze człowieka i jego wiarę (por. IV Modlitwa eucharystyczna), ale sam Patsy Watchorn deklaruje się jako praktykujący katolik. Wzmiankę o tym znalazłem we wspomnianym tekście z 1998 roku. Autor artykułu zapytał o to Watchorna widząc medalik na jego szyi i komentując, że takie znaki religijne nie są czymś oczywistym u tak znanego muzyka, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Patsy Watchorn odpowiedział, że tak został wychowany, jest człowiekiem religijnym, co tydzień chodzi do kościoła i modli się, nie widzi też powodu, by to ukrywać tylko dlatego, że ktoś mógłby to wyśmiać.

Tyle na dzisiaj, ale to jeszcze nie koniec! Osiemdziesiąte urodziny to zbyt poważna sprawa, żeby można było to zamknąć w jednym koncercie. Za tydzień część druga z bardzo ładnymi nagraniami studyjnymi z solowych płyt.

Zobaczmy jeszcze parę zdjęć:

Zdjęcie z roku 2005. Córki Carol i Tracy na scenie wręczają ojcu odznakę platynowej płyty za jego solowy album „Rare Old Times. The Very Best Of Patsy Watchorn” (2002). Na portalu jest napisane, że to była całkowita niespodzianka. Patsy Watchorn nawet nie wiedział, że jego płyta osiągnęła już status platynowej. Została przygotowana odznaka, a organizatorzy koncertu wraz z córkami Patsy’ego zainscenizowali jej wręczenie (źródło zdjęcia www.patsy-watchorn.com):

Patsy Watchorn jako emeryt śpiewa na prywatnym przyjęciu w pubie, śpiewa tutaj wielki przebój Ramblersów „Rare Ould Times”, który, obiecuję, usłyszymy za kilka dni. W sieci ktoś skomentował: „Pierwszy raz widzę Watchorna w marynarce!” (źródło: kanał YouTube Dan Cullen):

Też zdjęcie emerytalne. Dwie pracownice sklepu na stacji benzynowej w miasteczku Borris in Ossory rozpoznały Watchorna, chciały mieć z nim zdjęcie i z dumą wstawiły je na firmowy profil FB. Ciekawe jest to, że na profilu FB zdjęcie jest podpisane „Patsy Watchorn z The Dublin City Ramblers”, mimo że od 1995 roku nie ma go w tym zespole (www.facebook.com/GalaBorisInOssory):

 

Piosenki zaczerpnąłem z następujących kanałów YouTube: dublinrareoldtimes („The Orange and The Green), bigmanio („Rare Old Mountain Dew”), Celtic Note („The Ferryman”, „The Ballad Of St. Anne’s Reel”, „The Irish Rover”), forgottenireland („The Flight Of The Earls”), The Dubliners („Finnegan’s Wake”, „Molly Malone”, „Ringsend Rose”) i Dolphin Music Group („The Dying Rebel”).

***

postscriptum

link do piosenki The Ballad of St. Anne’s Reel w aranżacji Ricka Watsona (z kanału  YT Rick Watson):

BALLAD OF ST. ANNE’S REEL – DAVID MALLET – PERFORMED BY RICK WATSON (youtube.com)

link do The Irish Rover z koncertu The Dubliners w lipcu 2006 (z kanału YT The Dubliners):

The Irish Rover – The Dubliners | Live at Vicar Street: The Dublin Experience (2006) (youtube.com)

 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....