Ś.p. Gerard Crockett – in memoriam
Przed dwoma tygodniami, 14 czerwca, zmarł Gerard Crockett, ojciec siostry Clare.
Zmarł nagle w swoim mieszkaniu w Derry. Pogrzeb odbył się 17 czerwca. Nie żyją już więc oboje rodzice siostry Clare, jej matka Margaret zmarła po ciężkiej chorobie przed paroma laty, o czym też wspomniałem na blogu. Siostra Clare postępowała według słów Jezusa wypowiedzianych do św. Teresy z Avila: „Zajmij się moimi sprawami, a Ja się zajmę twoimi”, więc opuściła swoją rodzinę, ale wytrwale się za nią modliła, za rodziców zwłaszcza. Na pewno tym owocniej wstawiała się za nimi po swoim przejściu na drugą stronę.
Poniżej zamieszczam zdjęcie siostry Clare z ojcem (znalezione na stronie homeofthemother.org):
Rest in peace, Mr Crockett.
Sprawdzam co jakiś czas wiadomości w sieci, czy nie słychać czegoś o otwarciu procesu beatyfikacyjnego siostry Clare, ale na razie cisza. Ta sprawa, na ile się orientuję, leży w gestii ekwadorskiej diecezji, na terenie której leży Playa Prieta, gdzie Clare poniosła śmierć. Przypuszczam, że gdyby sprawa była w gestii diecezji Derry w Irlandii Północnej, proces już byłby otwarty, ale to gdybanie. Na końcu wszystko w rękach Najwyższego. W czasie przyszłorocznych wakacji, oczywiście „jeśli Pan pozwoli i będziemy żyli” (Jk 4,15), chciałbym odbyć pielgrzymkę do Derry, przede wszystkim po to, by nawiedzić grób siostry Clare, odprawić Mszę świętą w jej parafialnym kościele św. Kolumbana i przejść „śladami świętej” obok miejsc, z którymi była związana. Przy okazji nawiedziłbym też sanktuarium w Knock. Taki plan mam od trzech lat, ale najpierw czekałem, aż dojdzie do skutku pielgrzymka ze wspólnotą neokatechumenalną do Ziemi Świętej, co przez pandemię było przez parę lat w zawieszeniu. Czas na Ziemię Świętą w końcu przyszedł przed dwoma miesiącami, więc można już planować dalej.
Ostatnie cztery miesiące nie prowadziłem żadnej aktywności na blogu, przede wszystkim dlatego, że musiałem całą energię skupić na pracy nad nową książką, którą musiałem skończyć do początku czerwca, a po drodze jeszcze miałem prawie dwa tygodnie wyjęte na wspomnianą pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Natomiast drugim powodem była wojna. Wszystko co ważne już wybrzmiewało w przestrzeni medialnej i nie widziałem powodu, by mnożyć słowa. Rzeczami oczywistymi od początku były modlitwa za Ukrainę, o pokój i o nawrócenie Rosji oraz zaangażowanie według możliwości na rzecz potrzebujących, czyli udział w pomocy uchodźcom wojennym i w pomocy materialnej wysyłanej na Ukrainę. Poza tym wojna zawsze przypomina o kruchości naszego życia i przez samo to wzywa do nawrócenia. Po czterech miesiącach temat wojny już nam spowszedniał, działania frontowe weszły jakby w impas, poza tym jednak jest to daleko od nas. To jednak pozory. Myślę, że nie zdajemy sobie wystarczająco sprawy z tego, jak blisko nas była i jest ta wojna. Gdyby Rosji udało się osiągnąć swoje cele na Ukrainie zgodnie z planem, czyli w ciągu pierwszych kilku dni wojny, to bardzo prawdopodobne, że celem rosyjskiego ataku bylibyśmy dzisiaj my. A jak słucham naszych polityków mówiących, że Polacy mogą spać spokojnie, bo Rosja na pewno nie zaatakuje żadnego kraju NATO, to od razu przychodzi mi na pamięć tekst świętego Pawła z 1. Listu do Tesaloniczan na temat „pokoju i bezpieczeństwa” (1 Tes 5,3). Wiem oczywiście, że słowa o spokojnym śnie to uspokajający komunikat na użytek opinii publicznej, a sami rządzący zdają sobie sprawę z zagrożeń. Prawdopodobnie Ukraina stawiając przy wsparciu zwłaszcza amerykańskim zaciekły opór dała nam kilka lat, ale w żadnym wypadku nie na to, żebyśmy spali spokojnie. Którejś nocy w marcu przyśnił mi się rosyjski atak rakietowy na Lublin. W żadnym wypadku nie twierdzę, że był to sen proroczy, ale też nie powiem, że sen był absurdalny i nierealistyczny.
I jeszcze jedno. Akurat na dwa dni przed wybuchem wojny zamieściłem wpis o papiestwie. Okazją do tamtego wpisu było święto Katedry św. Piotra, ale zupełnie niechcący wpis okazał się bardzo aktualny, w kontekście różnych niekoniecznie najszczęśliwszych słów i działań papieża Franciszka podczas wojny. Nie zgadzam się z tymi komentatorami, którzy na siłę próbują dowodzić, że wszystko co papież robi i mówi jest genialne i najtrafniejsze, tak samo nie zgadzam się z tymi, którzy nie podzielając takiej czy innej papieskiej wypowiedzi, kwestionują całkowicie jego autorytet. Jak pisałem 22 lutego, papieża należy zawsze słuchać z szacunkiem, ale nigdy bałwochwalczo. A już zwłaszcza wypowiedzi i działania dotyczące polityki międzynarodowej bardzo często noszą na sobie piętno uwikłań różnymi doczesnymi układami. Bardzo dobry tekst na ten temat zamieścił jakiś czas temu na swoim kanale Rafał Ziemkiewicz (linkuję go tutaj– tekst momentami ostry i kwiecisty w tonie, ale chodzi mi o meritum sprawy, a tutaj Ziemkiewicz trafia w punkt), pokazując rzecz w perspektywie historycznej, np. wspólnotę interesów Watykanu i europejskich imperiów po Kongresie Wiedeńskim i związane z tym potępienie powstania listopadowego przez Grzegorza XVI oraz kuriozalne uhonorowanie orderem kanclerza Bismarcka przez Leona XIII. I to wszystko nie jest powodem ani do odrzucania autorytetu papieskiego ani do dowodzenia na siłę, że te wszystkie działania były najlepsze. Działanie i opinia papieża nie zwalnia z trudu własnego rozeznawania sytuacji.
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Na uroczystość Wszystkich Świętych: o pewnej (nie)zwykłej...
Pozwalam sobie umieścić ten blogowy wpis na stronie głównej, zgodnie z biblijną zasadą, że dzieła... więcej
-
Zmiany w kalendarzu ukraińskich grekokatolików
Z dniem 1 września br. Ukraiński Kościół Greckokatolicki (UKGK) przejdzie na nowy styl w odniesieniu... więcej
-
Siostro Clare, módl się za Kościół w...
To nie będzie wpis o siostrze Clare Crockett, tylko o symptomatycznym przypadku ks. Seána Sheehy’ego... więcej
-
29 lis
Wrocław: Warsztaty Muzyczno-Liturgiczne + Rekolekcje na początku Adwentu
Dominikanie we Wrocławiu i Schola OP po raz kolejny organizują… więcej
-
23 lis
Tychy: Warsztaty chorałowe na koniec roku liturgicznego ze Sławomirem Witkowskim
Parafia św. Marii Magdaleny w Tychach oraz Środowisko Wiernych Tradycji… więcej
-
13 gru
Warszawa: Warsztaty „Radujcie się zawsze w Panu” na Wrzecionie
Warsztaty muzyczno-liturgiczne pod hasłem „Radujcie się zawsze w Panu” odbędą… więcej
Maciej Zachara MIC
Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....