Wielkanoc i eschatologia
Właśnie przed chwilą wróciłem z cmentarza przy ul. Unickiej w Lublinie, gdzie nawiedziłem grób mego współbrata Staszka Bednarza równo w 5. rocznicę jego śmierci. Staszek od 2005 r. był ekonomem naszego domu seminaryjnego, więc przez 5 lat byliśmy domownikami.
Pięć lat temu czas Wielkiego Postu i Oktawy Wielkanocy był tak mocno naznaczony eschatologicznie, że tego już się nie da zapomnieć.
Najpierw mniej więcej na miesiąc przed Wielkanocą zmarła na raka Krystyna, moja wieloletnia penitentka, o jej śmierci i pogrzebie zrobiłem zresztą wpis blogowy (7 marca 2010). Zaraz potem zmarł znany mi ks. Ryszard Tujak z Lublina, któremu na 3 tygodnie przed śmiercią głosiłem rekolekcje wielkopostne (głosiłem rekolekcje w lubelskim domu księży emerytów, gdzie ks. Tujak mieszkał; o ks. Ryszardzie też zrobiłem wpis 8 marca 2010).
Potem w czwartek w Oktawie Wielkanocy zmarli dwaj mariańscy bracia zakonni, w tym mój domownik Staszek. Tu jest wzmianka o nim na mariańskiej stronie internetowej:
http://www.marianie.pl/index.php?page=nowosci&id=485
a tu o drugim bracie, zresztą też Stanisławie, który tego samego dnia zmarł w Licheniu:
http://www.marianie.pl/index.php?page=nowosci&id=486
Ze Staszkiem Bednarzem widzieliśmy się ostatni raz we wtorek 6 kwietnia na klatce schodowej naszego domu. On jechał na kilka dni do swego brata, a ja wybierałem się na kilka dni do Niemiec, do Düsseldorfu, odwiedzić jedną rodzinę z lubelskiej wspólnoty neokatechumenalnej, która tam jest w misji „ad gentes”. Staszek pogodny (jak zwykle), powiedzieliśmy sobie: „No to cześć, do zobaczenia w niedzielę„. Dwa dni później w Niemczech przejażdżka po okolicy, zwiedzamy sobie Bonn, nagle telefon od mego przełożonego i wiadomość jak obuchem w łeb o śmierci Staszka. Pierwsza myśl, żeby od razu wracać do Lublina, ale przełożony mnie powstrzymuje, pogrzeb Staszka z pewnych powodów będzie nieco opóźniony.
Zostaję więc w Düsseldorfie i w sobotę 10 kwietnia kolejny cios obuchem w łeb – Smoleńsk. Oczywiście przez cały dzień nie jesteśmy w stanie rozmawiać o niczym innym, wieczorem gromadzimy się na Eucharystię, oczywiście wszyscy już znają wiadomość z mediów, Paweł (ojciec tej rodziny z Lublina) przed liturgią jeszcze opowiada więcej o osobach, które zginęły i jednej Hiszpance wyrywa się spontanicznie (mało po chrześcijańsku ale szczerze): „To tylu waszych porządnych ludzi zginęło, a ten nasz Zapatero tyle lata i nic„. Jako porządny faryzeusz udaję oburzonego i mówię, że Zapatero też jest do ocalenia, na co ona mi odparowuje: „To niech Pan Bóg się nad nim zmiłuje, ale czy ty wiesz, ilu ludzi w Hiszpanii przez niego wchodzi na drogę do piekła?” Następnego dnia rano wg planu wracam samolotem do Warszawy i oczywiście pierwsze kroki kieruję na Krakowskie Przedmieście, a za tydzień jadę do Krakowa na pogrzeb Pary Prezydenckiej. W pierwszym momencie naiwna nadzieja, że to wydarzenie będzie jakimś katharsis naszego życia publicznego, niestety nadzieja niemal od razu zweryfikowana przez nikczemne gry grup trzymających władzę i medialnego mainstreamu, aż do tej pory (najnowsza medialna wrzutka o rzekomych nowych odczytach z kokpitu oczywiście tylko przez czysty przypadek zbiega się czasowo z premierą książki Jürgena Rotha „Tajne akta S” i z końcówką kampanii prezydenckiej i nie ma z tym najmniejszego związku).
Ktoś mógłby zauważyć, że skoro zrobiłem wpisy blogowe o Krystynie i ks. Ryszardzie, to czemu na blogu nic nie wspomniałem najpierw o Staszku, potem o Smoleńsku. Jedno i drugie za mocno mnie wtedy walnęło, nie potrafiłem. Inaczej było kiedy rok później umierał o. Piętka, jego odejście nie było nagłe.
Tak więc 5 lat temu Wielki Post i Oktawa Wielkanocy potężnie naznaczone eschatologicznie. Zresztą, jak najbardziej zgodnie z duchem tych momentów liturgicznych. My czasem zupełnie bez sensu szatkujemy misterium chrześcijańskie i przyklejamy poszczególne tematy do okresów i świąt roku liturgicznego jakby tylko z nimi były związane. Tymczasem to nie tak. Okresy liturgiczne i święta to jakby różne drzwi przez które wchodzi się do tej samej komnaty, którą jest całe i niepodzielne misterium Chrystusa. Eschatologia to nie tylko Adwent. Wielkopostne nawrócenie ostatecznie ma sens tylko w perspektywie życia wiecznego. Wielkanoc to nasz udział w życiu Chrystusa zmartwychwstałego i żyjącego na wieki, a więc jest ona par excellence eschatologiczna.
Za Staszka i za wszystkie zmarłe osoby, wspomniane w tym wpisie:
Requiem aeternam dona eis, Domine, et lux perpetua luceat eis. Requiescant in pace. Amen.
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Nieoczekiwany komplement czyli podróże kształcą
Chcę w tym wpisie opowiedzieć o pewnym drobnym ale sympatycznym zdarzeniu, jakie miałem tego lata,... więcej
-
o. Stanisław Papczyński – kanonizacja!
W tym wpisie chcę się podzielić swoją wielką radością z ogłoszonej dziś oficjalnie zapowiedzi kanonizacji... więcej
-
ś.p. Stanisław Krysztopa MIC (1963-2015) – in...
Tym razem z cyklu "Wakacje i eschatologia". Przedwczoraj zginął w wypadku samochodowym mój współbrat i... więcej
-
29 lis
Wrocław: Warsztaty Muzyczno-Liturgiczne + Rekolekcje na początku Adwentu
Dominikanie we Wrocławiu i Schola OP po raz kolejny organizują… więcej
Maciej Zachara MIC
Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....