„Historie dominikańskie” przez Jacka Kowalskiego śpiewane

O dominikanach próbowałem śpiewać od zawsze, odkąd, jako osesek, gorszyłem przedsoborowego, dominikańskiego celebransa, rycząc podczas Mszy Świętej. Potem dominikański celebrans posoborowy odpłacił mi pięknym za nadobne, mnie z kolei gorsząc rockową Mszą Świętą, przez którą długo nie miałem ochoty zbliżyć się do Duszpasterstwa (dla wyjaśnienia: było to w głębokich latach 70., za mej podstawówki). Ale przecież mój patron, pierwszy polski dominikanin – jakby ktoś nie wiedział: święty Jacek Odrowąż – zobowiązywał, decyzją podjętą za mnie przez moich rodziców przy chrzcie świętym, do miłości ku dominikanom. Temu nigdy nie uchybiłem, do dominikanów zawsze i wszędzie chodziłem, dominikanów lubiłem i w końcu się w Ich poznańskim Duszpasterstwie Akademickim zaimplantowałem, w heroicznej epoce Odyńców Bożych: Ojca Tomasza Pawłowskiego i Ojca Jana Góry. Groźny Ojciec Tomasz Pawłowski popchnął mnie na siłę ku publicznemu śpiewaniu i tak już zostało; Nieustępliwy Ojciec Jan Góra kazał pisać piosenki o świętych Jacku, Tomaszu, Albercie i misteria na Jamną oraz na Lednicę, tudzież pouczył o Nich i o Tradycji; Szlachetny Ojciec Walenty Potworowski spoglądał przychylnie; Charyzmatyczny Ojciec Tomasz Alexiewicz zdrowie wymadlał; Nieprzewidywalny Ojciec Tomasz Dostatni tysiąc lat temu wymyślił tę płytę i piosenkę o świętej Zdzisławie (że ma być); Niezawodny Ojciec Andrzej Chlewicki konsultował; Skuteczni Ojcowie Norkowscy egzorcyzmowali; Ojciec Paweł Kozacki dopingował; Ojciec Przyjaciel Wojtek Gołaski przyjacielsko patronował; Bracia Zakrystianie wspierali. Wreszcie Młody i Śmiały Ojciec Tomasz Grabowski, tudzież Dominikański Ośrodek Liturgiczny zdecydowali, Pan Bóg dopuścił, Tomek Dobrzański i muzycy dopisali – i płyta ostatecznie powstała.

Ludziom ‘normalnym’, czyli żyjącym poza dominikańskim kręgiem Tradycji i Teraźniejszości – winienem jeszcze parę wytłumaczeń. Są tu piosenki, które skierowałem ku legendom – niekiedy wielce znaczącym, a niekiedy tylko dowcipnym, tyczącym się Pierwszych i Najważniejszych (po świętym Dominiku) dominikanów: świętego Tomasza, świętego Alberta Wielkiego, świętego Jacka. Jak święty Wojciech chrzcił Polskę, tak święty Jacek Ją bierzmował. To On w stuleciu XIII przewędrował nasz kraj wzdłuż i wszerz, zakładając nowe klasztory i głosząc Pana Jezusa po polsku, tak jak chyba nikt przed Nim głosić nie potrafił, a ponadto: aktualnie i skutecznie. To dlatego jest tu legenda o Pierogach Świętego Jacka, o tym jak to On, wraz z braćmi, stanąwszy na zakonnym płaszczu, przepłynął wzburzoną Wisłę pod Wyszogrodem; o rozmowie, jaką miał z Matką Boską. No i musiała się tez znaleźć aktualna Jego Homilia. Pamiętam, jak z Ojcem Janem i Ojcem Andrzejem dyskutowaliśmy przy kawie w jamneńskim pokoju Romana Brandstaettera dukt tej Homlii – zastanawiając się, co by nam święty Jacek powiedział, jakby miał nam dzisiaj homilię wygłosić. Musiała się tez znaleźć legenda o ofierze krwi – czyli o męczennikach dominikańskich, zamordowanych przez Tatarów w Sandomierzu anno Domini 1259. Ale są i piosenki, by tak rzec, lekcejsze, o innych świętych i nieświętych wydarzeniach tyleż pouczających, co wyimaginowanych.

Wreszcie są hymny, które śpiewałem lub do śpiewania dawałem na Jamnej i na lednicy. Jamna to wioska w Beskidach koło Paleśnicy, znana też jako eksterytorialna republika dominikańska, teoretycznie młodzieżowy, a praktycznie noworodkowo–geriatryczny, ciężki obóz pracy duchowej, założony przez Ojca Jana. Miejsce sielskie, piękne i niezwyczajne, z szerokim widokiem na Przyszłość, Przeszłość, dolinę Dunajca i buty Jana Pawła II. Tam, co roku, w dniu 15 sierpnia odgrywamy Misterium Wniebowzięcia Matki Boskiej, a niekiedy, dwa dni później, jeszcze Misterium o Świętym Jacku. Swoją drogą, Ojciec Jan uważa, że święty Jacek, wędrując z Italii ku Polsce, trafił właśnie na Jamną, gdzie usiadłszy na snopku, medytował nad widoczną przed nim panoramą Ojczyzny – i przez przypadek odcisnął na owym snopku swój trwały ślad (Ojciec Jan do dziś pokazuje ów snopek – relikwię z odciśniętym rewersem świętego).

Lednica natomiast, to wielkopolski Wawel, czyli pradawne Jezioro z Ostrowem–wyspą, na której stoją jeszcze ruiny palatium Bolesława Chrobrego. Tu zapewne pierwsze pokolenia polskich chrześcijan otrzymywały chrzest. T utaj też, nad tym Jeziorem, znajdują się dominikańskie Pola lednickie z ‘Rybą’ – Bramą Trzeciego Tysiąclecia, dokąd przybywają co roku tłumy młodzieży, tudzież starców, spragnione duchowego Odnowienia Wiary. Właśnie na użytek nabożeństwa w ruinach kaplicy przy palatium (czyli niejako na fundamentach jednego znajstarszych polskich kościołów) dane mi było ułożyć i zaśpiewać Hymn o Kościele i Hymn o Bożej Miłości.

JK

Jacek Kowalski – poeta, pieśniarz, tłumacz literatury starofrancuskiej, miłośnik kultury staropolskiej. Z zawodu historyk sztuki, mediewista, pracuje jako adiunkt na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Piosenki autorskie, będące owocem fascynacji kulturą staropolską i średniowieczną, śpiewa z zespołem Monogramista JK; własne przekłady starofrancuskich pieśni średniowiecznych i pieśni staropolskie zaś, z zespołem Klub $więtego ludwika.

Fragment pochodzi ze wstępu do płyty Jacka Kowalskiego Historie dominikańskie (wyd. Dominikański Ośrodek Liturgiczny)

Zobacz także