Pomiędzy źródłem a szczytem (14)

„§ 1. Prawo kierowania sprawami liturgii należy wyłącznie do władzy kościelnej. Przysługuje ono Stolicy Apostolskiej oraz, zgodnie z prawem, biskupowi.
§ 2. Na mocy władzy udzielonej przez prawo, kierowanie sprawami liturgii w ustalonych granicach należy także do różnych prawnie ustanowionych konferencji biskupów, właściwych danemu terytorium.
§ 3. Dlatego nikomu innemu, chociażby nawet był kapłanem, nie wolno na własną rękę niczego dodawać, ujmować lub zmieniać w liturgii.” [Sacrosanctum concilium, 22]


W poprzednim wpisie była mowa o podziale liturgii na dwie części: zmienną i niezmienną, oraz o tym, że część zmienna, jako mająca służyć ludowi Bożemu, jest w mocy Kościoła. Co miałoby to dokładnie oznaczać?

Wydaje się, że kierowanie sprawami liturgii (Sacrae Liturgiae moderatio, rei liturgicae moderatio – §1-2) jest tożsame z wprowadzaniem zmien w liturgii (addat, demat, aut mutet – §3) – skoro te paragrafy połączone są quapropter. Nie wydaje mi się to co prawda oczywiste (kierować=zmieniać), bo kierować/moderować rozumiał bym bardziej w kluczu nadzorowania poprawnego przebiegu liturgii, ewentualnie zastosowywania norm do konkretnych przypadków. Trudno jednak o jakieś inne logiczne wyjaśnienie. W każdym razie, Ojcowie Soboru mówią o trzech władzach kierowania (tzn. wprowadzania zmian w liturgii): Stolica Apostolska, ordynariusz miejsca oraz konferencja episkopatu.

O ile władza papieża i biskupa miejsca – jako „stróżów życia liturgicznego” – nie budzi żadnych zastrzeżeń, o tyle zaskoczyło mnie przyznanie pewnej władzy moderowania (tzn. dodawania, ujmowania i zmieniania) liturgii konferencjom episkopatu właściwym danemu terytoriom. Tak na marginesie: mam spore trudności ze zrozumieniem funkcji i praw konferencyj episkopatów – może dlatego i tutaj się czepiam. Niemniej, nawet w kontekście wspólnoty językowej czy kulturowej, jaka charakteryzuje np. obszar całej Polski, prymat w dziedzinie liturgii teologicznie należy do biskupa jako pasterza diecezji. Konferencję potrafię zatem zrozumieć wyłącznie jako przestrzeń konsultacji, rozmów, dobrowolnej współpracy, ale nie jako organ posiadający swoją jurysdykcję. Koniec dygresji.

Wydaje mi się, że w niniejszym punkcie jednak znacznie ważniejsza jest kwestia wyrażona w paragrafie trzecim: zdanie, które chyba jest dziś nie tyle powszechnie zapomniane, ile świadomie pomijane milczeniem. Ani świeckiemu, ani diakonowi, ani żadnemu prezbiterowi nie wolno niczego dodawać, ujmować lub zmienać w liturgii. Nikomu, niczego. Tyle Sobór, a rzeczywistość jaka jest, każdy widzi. Lecz również ci, którzy zarzucają Vaticanum II wprowadzenie dowolności czy kreatywności w obszarze liturgii, nie czytali powyższego punktu (choć zasadne jest pytanie: jak rozumieć wobec tego tak częstą klauzulę: „ze względów duszpasterskich”?). Prezbiterzy, diakoni, akolici, lektorzy, ministranci, kantorzy, schola, pozostali wierni – a nawet na codzień biskupi – mają wykonywać wszystko to i tylko to, co w promulgowanych księgach liturgicznych zostało zawarte.

Zatem: to Kościół posiada władzę ustalania i modyfikowania części zmiennych w liturgii. Nie może tego jednak robić dowolnie, lecz jest ograniczony kilkoma zasadniczymi regułami. Pierwszą z nich jest przyznanie kompetencji konkretnej władzy kościelnej, tzn. Stolicy Apostolskiej, biskupowi miejsca oraz w pewnych kwestiach konferencji episkopatu. Tylko w ich osobie Kościół może dodawać, ujmować lub zmieniać coś w liturgii.

 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Sebastian Gałecki

Sebastian Gałecki na Liturgia.pl

Filozof, etyk i bioetyk, chrześcijanin, teolog-amator, motocyklista, z urodzenia częstochowianin, poszukiwacz pytań i odpowiedzi.