Poloniści na pomoc!

O śpiewaczej międzynarodówce i pieśniach dziadowskich przekraczających Atlantyk

W pierwszą niedzielę Adwentu gościłem tu około dwudziestu śpiewaków Sacred Harp. To, co miało być odwiedzinami warszawskich przyjaciół, skończyło się międzynarodowym spotkaniem. Goście zjechali się z Wielkiej Brytanii, Irlandii, Włoch, Niemiec, Polski, Czech i USA, a licząc miejsce pochodzenia trzeba by jeszcze dodać RPA. Jak to bywa, towarzystwo było bardzo różnorodne (poligloci i mówiący tylko w jednym języku, śpiewacy uprawiający wyłącznie Sacred Harp oraz miłośnicy pieśni gruzińskich, muzycy klasyczni i liderka zespołu pop) i połączone pasją wspólnego śpiewania. Mieliśmy całodzienne śpiewy w niedzielę poprzedzone sobotnimi warsztatami. Widać, że powstaje europejska sieć śpiewaków Sacred Harp, czego wymownym znakiem było marcowe spotkanie w Irlandii.

Ale nie o tym chciałem pisać. Byłem ciekaw, jak zostanie odebrana moja wersja pewnej pieśni ze śpiewnika. Wciąż mam w pamięci sposób, w jaki śpiewa się tę pieśń w Hoboken: bardzo zdobnie i bardzo wolno (niestety, nie mogę podzielić się tą wersją, oto inne wykonanie, zresztą powiązane z obecnością Sacred Harp w Europie). Półtora miesiąca temu zacząłem śpiewać tę pieśń jeszcze inaczej, a mianowicie akompaniując sobie na lirze korbowej (raz jeszcze wielkie dzięki grupie ofiarodawców) i w ten sposób na wspomnienie z Georgii i skojarzenie ze stylem irlandzkich śpiewaków nałożyło się nowe, swojskie brzmienie. Uczciwie mówiąc, wolne tempo i swobodny rytm wynika tyleż z nawiązania do stylu lirników, co z niemożności szybkiego biegania po tangentach (tak się nazywają klawisze liry). Nie przypuszczałem, że za sprawą tych wszystkich zabiegów, w gruncie rzeczy naturalnych i spontanicznych, pieśń zmieni się nie do poznania, i to nawet dla wielkiego znawcy Sacred Harp.

Jak to się mówi, inny by się chwalił, a ja tylko proszę o pomoc. Pomyślałem, że aby amerykańska pieśń w pełni została przełożona na idiom lirniczy, potrzeba jeszcze polskiego tekstu. I tu zaczynają się schody. Jak można się łatwo przekonać, oryginał napisano do hymnu utrzymanego w tzw. common metre, złożonego z dwóch par jambicznych linijek, po 8 i 6 sylab . Łatwo sprawdzić, że to poetyckie metrum jest w śpiewniku najczęstsze, za to – jak wiadomo – znacznie rzadsze w polskiej poezji. Czy ktoś z Szanownych Polonistów mógłby podać propozycję jakiegoś stosownego nabożnego tekstu? Jeśli tak, będzie mógł liczyć na rozśpiewaną wdzięczność.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Błażej Matusiak OP

Błażej Matusiak OP na Liturgia.pl

Urodzony w 1970 r., dominikanin, filolog klasyczny, teolog, doktor muzykologii, duszpasterz, katecheta, recenzent muzyczny, eseista i tłumacz, mieszka w czeskiej Pradze, gdzie opiekuje się polską parafią. Publikacje: Hildegarda z Bingen. Teologia muzyki (Kraków 2003); recenzje płytowe w Canorze, cykl audycji „Musica in Ecclesia” w Radiu Józef.