Żywa więź

Wtorek XVI tygodnia zwykłego, lit. słowa: Wj 14,21–15,1; Mt 12,46–50

Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? (Mt 12,48).

Pan Jezus wprowadza zupełnie inne więzi bliskości rodzinnej. Dotychczasowe więzi krwi przestają mieć swoje znaczenie. Prawdziwa więź pomiędzy ludźmi tworzy się przez ich więź z Bogiem. Wcześniej uczył uczniów się modlić słowami: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie…”. Dzisiejsza scena z Ewangelii ukazuje, jak poważnie traktował te słowa.

Bóg nie ma być dla nas jedynie „Ojcem” w sensie przenośnym, ale Kimś, w Kogo trzeba się wsłuchać i przyjąć Jego wolę. To, co się dokonuje w takiej relacji, lepiej Pan Jezus wypowiada w 15. rozdziale Ewangelii według św. Jana, kreśląc obraz winnego krzewu i latorośli. Prawdziwą więź życia daje wsłuchanie się w słowo i pójście za nim.

Nie przypadkiem w przypowieściach Pan Jezus przyrównuje słowo do ziarna. Ono zawiera w sobie dynamizm życia. My w tym porównaniu jesteśmy glebą. Nasze naturalne narodzenie i wychowanie przez rodziców stanowią podłoże prawdziwego rodzenia się do życia. Pan Jezus bardzo konsekwentnie podejmuje taką perspektywę i nieustannie wskazuje na potrzebę nowego narodzenia się. Przy czym to nowe narodzenie wymaga naszego wyboru, zawierzenia i konsekwencji w życiu.

Kiedyś sam się narodził jako Człowiek z Matki dziewicy. To był gest solidarności Boga z nami, ludźmi. Ale nie przyszedł po to, by tutaj zostać, lecz po to, by nas zabrać ze sobą. A mówiąc bardziej precyzyjnie, abyśmy się z Niego narodzili. Od tego momentu rozpoczął się proces nowego rodzenia. Jest to proces zakorzeniania się w Nim, wchodzenia z Nim w żywą więź. Odchodząc, oddał nam swoje Ciało i Krew, to znaczy – siebie, abyśmy się Jego Ciałem i Krwią karmili. Nie jest to jedynie przenośnia, ale prawdziwe zespolenie. Przez chrzest stajemy się członkami Jego Ciała, czyli Kościoła. I to także nie jest przenośnia, ale prawdziwy żywy organizm, którego, wydaje się, ciągle nie rozumiemy.

W pierwszym czytaniu z Księgi Wyjścia mamy opis, jak wybawił Pan Izraela z rąk Egipcjan. I widzieli Izraelici martwych Egipcjan na brzegu morza (Wj 14,30). Przez wyzwolenie od śmierci Bóg nabył Izraela na swoją własność. On stał się w ten sposób Jego ludem. Podobnie dzieje się w naszym życiu przez chrzest, który sakramentalnie wyraża nasze wyzwolenie od grzechu przez śmierć Chrystusa (wylanie krwi), a tym samym nabycie nas dla Boga. Sam chrzest powinien być świadomym przyjęciem tej tajemnicy, ciągle świadomie podejmowanym i przez zawierzenie stale w życiu potwierdzanym. Chrzest jest momentem wejścia do nowej rodziny.

Pełny sens tajemnicy naszego rodzenia się w Chrystusie ukaże się dopiero po Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Dał życie za nas, aby nas wyzwolić z niewoli grzechu, i w ten sposób „wykupił nas” od śmierci. W ten sposób „nabył nas na własność” Bogu. Wszystko to jednak staje się rzeczywistością w nas, gdy to przyjmujemy. Przez zawierzenie nasze nowe życie i przez to udział w nowej rodzinie stają się rzeczywistością. Tak, powoli. przez słuchanie Jego słowa i pójście za nim, stajemy się coraz bardziej członkami Jego Ciała.

Włodzimierz Zatorski OSB

Fragment książki „Rozważania liturgiczne na każdy dzień”, t. 4, Tyniec 2010. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec.

Zobacz także